23

93 6 0
                                    

Perspektywa Dabiego

Szedłem z Kitsune pomiędzy uliczkami gdy skręciliśmy w jedną z nich zastaliśmy sporą grupę złoczyńców.

K- 23... 24... 25... 26... 27. Dwadzieścia siedem. I co chcesz z nimi zrobić?
D- Jak narazie to nie mam żadnych pomysłów.
- Wleźliście na nasz teren więc musicie się zawócić albo zdechniecie.
D- ...
K- Że co? Od kiedy to się ma jakieś tereny?
D- Sam chciałabym wiedzieć.
K- Odpuście tylko tu przechodzimy.
- Więc wybieracie śmierć to nawet lepiej dla nas.

Zaczeli się już ustawiać jeden po drugim. Jednak sobie nie żartowali. Aktywowałem swój dar i spaliłem doszczędznie wszystkich opruch jednego. Może był w wieku Kitsune. Nie wiem gówno mnie to obchodziło jestem pewien tylko tyle, że musiał być przerażony bo trzęsł portkami jak mało który. A czemu nie zrobiłem z niego popiołu jak z reszty. Bo za nim nikt inny jak moja mała uszatsa dziewczynka. Nawet nie wiem, kiedy się tam znalazła.

K- Ładnie pachniesz wiesz. Jaką masz grópe krwi?
- Co?
K- Nie wiesz? Szkoda za to ja wiem, że muśi być pyszna.

Dziewczyna wbiła swoje kły w ofiarę. Nie spodziewałem się tego po miej. Czyżby była większa warjatka odemnie? Patrzyłem jak chłopak prubuje krzyczeć, ale uszasta już wczaśniej pozbawiła go strun głosowych. Powoli tracił przytomność z utraty nadmiaru krwi.

D- Długo jeszcze?
Dziewczyna popatrzyła na mnie po czym wbiła nóż chłopakowi w klatkę piersiową i go puściła.
K- Żałuję, że nie wziełam swojego sprzętu do tej roboty. A miaj naprawdę dobrą krew.
D- I co byś z tym zrobiła co?
K- Jak to co, wipiłabym z smakiem.

Podeszłem do niej coś tam robiła jeszcze przy ciele.

D- Co robisz?
K- Oznakowóje go. W końcu o mnie trochę głośno ostatnio.
Zrobiłem z lekką szersze oczy. Zrozumiałem, że ona już nie jest tą samą dziewczyną jaką znałem. Z resztą czego się spodziewałem to samo logo zrobione nożem na głowie ofiary i na jej kurtce.

Odwróciłem głowę i powiedziałem pod nosem.
D- Tego to się nie spodziewałem.
K- No wiem!
D- Masz za wielkie uszy.
K- Przestań...

Kitsune musiała coś zauważyć bo przerwała w połowie zdania i popatrzyła na rzecz którą aktualnie trzymała w ręku.

D- Co tam masz?
K- Nic... Chodzimy już.

Perspektywa Deku.

M- SKOŃCZYŁEM!
Sh- Zajebiście, ale mósisz się drzeć?
M- Sorki.
Sh- Ehh... W takim razie to tam jest jeszcze reszta.

Tomura pokazał na drugi taki sam stos papierologi
M- Coś ty do cholery robił przez ostatnie cztery miesięcy!?
Sh- Wiesz co? Sam nie wiem.

Patrzyłem na niego z załamaniem. Myślałem, że jest bardziej odpowiedzialny.

M- Nie ważne. Zrobię połowę z tego co tu jest, ale najpierw muszę iść do kuchni.
Sh- Mi też zrób kawę.
M- Ja nic takiego nie mówiłem i z resztą od kiedy to ja jestem służbą?
Sh- To było oczywiste, że idziesz zrobić sobie kawę więc ja też sobie skorzystam, a to czy jesteś służbą to jeszcze pomyślę nad tym.
M- Spadaj.

Opuściłem pomieszczeni i zeszedłem na dół. Weszedłem do kuchni w której nikogo nie było. Nie zwracając na to uwagi nalałem wody do czajnika i go włączyłem. Myślałem nad paroma rzeczami przytym patrzyłem przez okno. Chmóry zasłoniły całe niebo i nie można było zoczaczyć ani trochę słońca.

M- Ciekawe co porabia Kitsune?
H- Nooo też jestem ciekawa. Może to sprawdzimy Izu-kun?
M- Toga! Kiedy ty tu weszłaś!
H- A czy to ważne. Wiem, że zaczynasz się o nią martwić.
M- Co?
H- Pytasz się co ona parabia więc to oznacza, że o niej myślisz, a to oznacza, że nie możesz o niej przestać myśleć, a to kieruję się tylko w jednym kierunku. I oboje wiemy w jakim.

Dziewczyna tak szybko mówiła, że musiałem to sobie powtórzyć w głowie i dopiero wtedy zalapalem. Czułem jak się robię czerwony.

H- No widzisz ja wiem i ty wiesz. To może ja ci...
M- Toga proszę przestań
H- ...pomogę by Kitsune zabujała się w tobie tak jak ty w niej.
M- Nie.
H- Czemu?
M- Bo... To i tak nie ma sensu.
H- Czemu?
M- Niby jak mam to zrobić by od tak się we mnie zakochała to jest nie normalne. W dodatku to typ dziewczyn co nie oglądają się za chłopakami tylko się z nimi kumplują. W jej przypatku to często zabija niż kompluje się z kim kolwiek...

Blondynka patrzyła na mnie z lekką poważną miną. Woda już zdążyła się zagotować więc zrobiłem dwie kawy.

H- Dlaczego odrazu się poddajesz.
M- Bo to poprastu nie ma sensu. Gdybyśmy byli razem z każdym razem kiedy ona by walczyła ją bym się martwił że coś się jej stanie. Wtedy nie mógłbym skupić się na walce.
H-... Wiesz miłości nie znajduje się od tak. Jak się już zakochałeś to trzeba o to walczyć aż do końca. Zostawię cię z tym do przemyślenia. Naprawdę według mnie pasujecie do siebie.

Dziewczyna wyszła z kuchni ja stałem przy blacie i patrzyłem na kawę. Po czym przeklnolem w myślach i zaniosłem napuj do pokoju gdzie był Shigaraki.

Nie udane samobójstwo [Villain Deku]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz