Rozdział IX

604 22 4
                                    

Wyszedł ze mną z budynku i wciąż niósł mnie na rękach. Nie chciałam jego dotyku, po tym co mi zrobił. Bałam się, że zaraz ciśnie mną o ziemię i zacznie znowu bić i kopać. Czułam, jakby z jego dłoni wysuwały się niewidoczne igły, które wbijały się w moją skórę. 

Wiedziałam, że kocha Evangeline, ale nawet nie zapytał co było powodem jej zasłabnięcia, tylko od razu oskarżył o to mnie. Jest chory na jej punkcie.

Kiedy schodziliśmy ze schodów lekko mnie podrzucił. Wystraszona owinęłam ręce wokół jego szyi. To był odruch bezwarunkowy, wolałabym już upaść.

-Jesteś za lekka- rzucił nie patrząc nawet w moją stronę.

-Stres-odpowiedziałam zdejmując ręce z jego ramion.

W odpowiedzi tylko westchnął ciężko. Chyba zrozumiał aluzję.

-Pojedziemy do mnie. Nie chcę, by ktoś zobaczył cię w takim stanie. Służka powiadomi twoich rodziców, że źle się poczułaś z powodu długiej podróży.

-Ale...

-Bez dyskusji i tak nie wygrasz-przerwał mi, gromiąc mnie wzrokiem.

Mogłabym w tej chwili powiadomić Evangeline i zmyć mu ten pewny siebie wyraz twarzy, ale...

Nie chcę pogarszać jej stanu, może kiedyś jej o tym powiem, nie teraz.

W końcu doszliśmy do pierwszej bramy, a Seth postawił mnie na nogi przed samochodem. Lekko się zachwiałam, ale na szczęście złapałam się drzwi. Ochroniarz na mój widok wyraźnie zbladł. Teraz dopiero się zorientowałam, że nie wiem jak wyglądam. 

Na siedzeniu obok mnie usiadł Seth i kazał mu ruszać. Kiedy minęliśmy pierwszą bramę za nami usłyszeliśmy krzyk.

-Stać! W tej chwili! Pan Seth Vici!-za autem biegła ta sama złotowłosa służąca.

-Przyśpiesz-rzucił tylko Seth.

Zrezygnowana dziewczyna stanęła przed pierwszą bramą chwilę się nam przypatrując, a następnie biegiem ruszyła do zamku. 

W końcu udało nam się dostać do drugiej bramy, gdzie mogłam w końcu wsiąść do "mojego" samochodu. Mary już na mnie czekała.

Kiedy tylko usiadłam wydała z siebie głośny okrzyk i przysłoniła usta ręką.

-Boże! Kto ci to... Nie mów, że...

-To nie Evangeline, Seth myślał, że jej coś zrobiłam i...

Nie byłam w stanie dalej mówić. Moim ciałem wstrząsnął szloch. Nie mogłam złapać oddechu. Mówiłam pojedyncze słowa, bo chciałam się komuś wygadać, powiedzieć co czuję, co się stało, wykrzyczeć cały ból, ale jednocześnie tak mnie to przytłoczyło, że nie mogłam się opanować. Wydawało mi się, że mijają lata. Mary próbowała mnie uspokoić, jednak nie docierało do mnie to, co mówiła. Myślałam tylko o tym, co się stało. Wydarzenie zapętlało się w mojej głowie tworząc pieprzony koszmar.

Ktoś zaczął mną potrząsać. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam Setha. 

Moja panika tylko wzrosła. Zaczęłam mu się wyrywać, chciałam przejść przez Mary, wyjść drugimi drzwiami. Kompletnie nad sobą nie panowałam.

Wtedy złapał mnie za rękę i wyciągnął z auta. Następnie ścisnął mnie bardzo mocno i przycisnął do siebie. Chwilę się wyrywałam, kopałam go, biłam i drapałam. Kiedy w końcu opadłam z sił zrozumiałam co do mnie przez cały czas mówi.

-Uspokój się proszę, Eden, uspokój się, przepraszam, nie chciałem tego zrobić, naprawdę przepraszam-powtarzał w kółko.

Przez brak energii moje ręce i nogi opadły wzdłuż mojego ciała. 

PrzyrzeczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz