Rozdział XIX

212 11 3
                                    

Nie chciałam przyznawać się Mary jak bardzo spieprzyłam sprawę, ale wydaje mi się, że coś podejrzewała. Byłam w stanie powiedzieć jej wszystko, ale nie to. Było mi wstyd za siebie. Jak ja mogłam się tak zachować? Przecież jeszcze chwila i byśmy... Zachowałam się jak szmata i jestem to w stanie przyznać sama ze sobą. Przespać się z człowiekiem, którego nie znoszę, który mnie nienawidzi i mną gardzi. Ale czy tak jest na pewno? Jego zachowanie w ostatnim czasie bardzo się zmieniło, może jednak rzeczywiście mu zależy? Jednak nie zależy mu tak bardzo jak na Evangeline. Czuję nieprzyjemne ukłucie za każdym razem, kiedy myślę o tamtej nocy. Nie wiem czy był pijany i mnie z nią pomylił lub gorzej wyobrażał sobie ją zamiast mnie. Tak bardzo go obrzydzam, że nie był w stanie przyjąć do świadomości tego, że robi to ze mną. 

Patrzę na siebie w lustrze. Wiem, że nie wyglądam najlepiej, Evangeline jest dużo ładniejsza, zgrabniejsza, ma lepsze ciało. Naprawdę jestem tak brzydka? Co powinnam w sobie zmienić? Jeśli wyglądałabym lepiej to czy by mnie chciał? Dotykam swoich ust, nigdy się z nikim nie całowałam, to był mój pierwszy raz. To było przyjemne, ale nigdy więcej tego nie zrobię, nie z nim. Z kimś innym? Czy to by była zdrada? Przypominam sobie o malinkach na jego szyi. Dlaczego Evangeline mi to zrobiła? Rozumiem, że się kochają, ale musieli się rozstać, powinni ruszyć dalej. Może ona udaje moją przyjaciółkę tylko po to, żeby nie mieć wyrzutów sumienia i nie jest tak dobra, za jaką ją uważałam? 

Nagła fala złości zalewa mój umysł. On udawał, przez ten cały czas udawał, to miała być zemsta, chciał mnie poniżyć w najbardziej okrutny sposób, kolejna próba zniszczenia mnie. Jak można być tak okrutnym? A ja głupia pocieszałam go przez ten cały czas, zależało mi na nim, myślałam, że może... po tym co dla mnie zrobił... może jednak żałuje tego, co zrobił wcześniej i może, w jakiś bardzo pokrętny sposób, mu na mnie zależy. 

-Dalej udajesz, że nic się nie stało?- zapytała Mary.

Jej głos przewrócił mnie do rzeczywistości, stała w drzwiach, ale nie wiem od kiedy mnie obserwowała, nawet nie usłyszałam jak wchodzi. 

-Czy ja jestem brzydka?

-Oczywiście, że nie, skąd taki pomysł?- zmarszczyła brwi.- Seth ci to powiedział?

-Nie, tak po prostu...

-Nie jesteś brzydka Eden, nie pieprz głupot.

Jakoś nie potrafiłam w to uwierzyć. Pewnie powiedziała mi tak tylko dlatego, że jesteśmy blisko. 

Kolejne dni mijały mi spokojnie i robiłam to, co zawsze zanim moje życie nabrało niespodziewanego tępa. Chodziłam do naszej biblioteki, siedziałam w ogrodzie i ćwiczyłam z Mary. Kiedyś nienawidziłam takiego stanu rzeczy, nuda mnie męczyła, nic się nie działo, a każdy dzień był taki sam. Dawniej jeździłam konno, ale teraz mam uraz. Cały dzień czekałam na lekcje tańca, bo była to moja jedyna aktywność w ciągu dnia. Po tym wszystkim w końcu doceniłam spokój i nudę. Teraz kocham to, że moje życie jest bezbarwne. Mam dość tych wszystkich ludzi, intryg i ich zachowania, którego nie mogę odczytać. Powoli udaje mi się oswoić ze śmiercią Egona, nie myślę o tym bez przerwy jak wcześniej. Obraz tamtej chwili wciąż sprawia, że mam ochotę wymiotować, jednak na szczęście pojawia się on tylko kilka razy dziennie. Wciąż jednak nie potrafię przeżyć wydarzeń z balu Evangeline. Czuję się zraniona i jak na razie nic tego nie zmieni. 

Mój spokój został jednak przerwany. W naszym domu bez zapowiedzi zjawiła się Anna, początkowo nie miałam o tym pojęcia. Od godziny zaczytywałam się w kolejnej już książce, kiedy blondynka wparowała do mojego pokoju, jak zwykle tryskając energią. Myślałam, że mam przywidzenia i już jest ze mną naprawdę źle, jednak kiedy się odezwała wszystkie obawy minęły.

PrzyrzeczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz