Rozdział XVI

191 10 0
                                    

Kolejne dni po śmierci Egona zlewają mi się w jedną całość. Budzę się, jem, leżę, wychodzę do ogrodu, śpię, jem i znowu śpię. Przy każdym zaśnięciu muszę wspomagać się lekami, powoli czuję, że się od nich uzależniam. Nie mogę zasnąć bez nich, za każdym razem, kiedy zamykam oczy, widzę puste spojrzenie Egona i jego zalane krwią... Muszę zapomnieć. Jeśli będę przywracać to wspomnienie raz za razem, to nigdy nie pozbędę się go ze swojej głowy. Udręczanie się tym bez końca tylko pogorszy mój i tak niezbyt dobry stan.

A może jednak nie powinnam zapominać? Nie powinno się zapomnieć człowieka, którego się zabiło. Tak, to chyba dobre określenie. Jestem odpowiedzialna za jego śmierć bardziej niż Seth. Jeszcze kilka dni temu nie pomyślałabym, że będę w stanie to zrobić, ale teraz nie różnię się niczym od nich, okazałam się tak samo bezwzględna. Bez mrugnięcia okiem patrzyłam, jak Seth raz za razem rozrywa mu wnętrzności. Wszyscy mieli co do mnie rację, tylko ja głupia łudziłam się, że tak nie jest. Wykorzystałam Setha tak, jak przypuszczał, że to zrobię. Nidy tego nie chciałam, ale to zrobiłam.

Zawsze stawiałam się nad nimi wszystkimi, myślałam, że jestem tą dobrą, lepszą, a tak naprawdę okazałam się kolejną zepsutą osobą w tym popieprzonym świecie. Nie różnię się niczym od Moreaua. Zabiłam, mam krew na rękach. Do końca życia każdy będzie patrzył na mnie i myślał "morderczyni". Jestem głupia, tak strasznie głupia. A teraz, zamiast myśleć tylko i wyłącznie o Sethcie, użalam się nad sobą i myślę o tym, jak okropnie się z tym czuję.

Od pierwszego dnia próbuję się dowiedzieć co się z nim dzieje, błagam Mary i rodziców o informacje. Seth podobno jest u siebie, jego rana została opatrzona i nie odniósł jakiś większych obrażeń. Rodzina Egona domaga się jednak procesu, za odebranie im spadkobiercy, przywołują zasadę dziedzic za dziedzica. Chcą śmierci Setha, egzekucji, chcą zobaczyć, że ginie tak brutalnie, jak ich krewny. Władca nie uchyla się jednak do ich żądań. Kategorycznie odmawia im raz za razem, a ci formują kolejne groźby odłączenia się od korony. Niestety Cyrus jest słabym królem, a rodzina Lupus zbyt potężna, sprawują pieczę nad całym sektorem finansowym i na razie nie ma dla nich żadnego zastępstwa. Odsunięcie ich od władzy wzbudziłoby jeszcze większy bunt, a przez to, że są wpływowi, nie wiadomo jak mogłoby się to skończyć. Wiem, że Evangeline za wszelką cenę nie pozwoli nikomu skrzywdzić Setha i jestem jej za to niewyobrażalnie wdzięczna. Nie pozwoli go skrzywdzić, bo go kocha, a on kocha ją. I to się nigdy nie zmieni. To nie ja jestem uwięziona w relacji z nim, tylko on ze mną. Wykorzystany do morderstwa przez osobę, z którą zmuszony był się związać. Mam dla siebie milion wymówek, ale aktualnie nie mogę przywołać żadnej z nich.

Za każdym razem, kiedy widzę ojca, proszę o możliwość kontaktu z Sethem, jednak ten raz za razem mi odmawia. Przez większość czasu nie ma go w domu, a jeśli już jest to bardziej nieobecny niż wcześniej. Nie widzę go bez telefonu przy twarzy, a jeśli tylko mnie spotka, momentalnie ścisza głos i ucieka do innego pomieszczenia. Nie chce, żebym cokolwiek wiedziała, ale na szczęście mam Mary. To ona udziela mi większości informacji na temat tego, co się właściwie dzieje. Co ciekawe matka nie obwinia mnie o całą sytuację. Za każdym razem powtarza, że wszystko wydarzyło się z winy Egona i gdyby nie Seth to oboje bylibyśmy martwi. Jestem jej za to wdzięczna. Nie wiem jednak, czy rzeczywiście tak uważa, czy mówi tak tylko dlatego, że widzi, w jakim jestem stanie.

-Nie możesz się głodzić Eden.

Głos Mary przywraca mnie do rzeczywistości. Nie pamiętam, żeby przyniosła mi obiad, właściwie to nie pamiętam całego dzisiejszego dnia. Czy ja w ogóle wyszłam z łóżka? Stojące na szafce nocnej niezjedzone śniadanie mówi mi, że nie. Obok tacki stoi moja owieczka. Łzy napływają mi do oczu. Czuję obrzydzenie do samej siebie. Przepraszam Seth.

Czy ja nie miałam kiedyś prawdziwej owieczki? Nie, już mataczę, jak mogłam pomylić owcę z Cykadą. To te leki, muszę przestać je w końcu brać. Problem w tym, że ciągle o nich myślę.

-Może to cię lekko ocuci- mówi Mary, podając mi kopertę.

Powoli podnoszę rękę, żeby ją chwycić, rana po Egonie jeszcze się nie zagoiła i patrząc na jej rozmiar i głębokość, nie prędko to nastąpi.

PrzyrzeczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz