Rozdział X

682 25 4
                                    


-Twój pokój jest tutaj, a służka ma obok, w razie gdybyś jej potrzebowała-powiedział i otworzył przede mną drzwi.

Przeszłam obok niego i weszłam do pomieszczenia. Pokój był dosyć spory, jednak kompletnie bez duszy. Meble wykonane były z jasnego dębu, na środku wisiał spory żyrandol, po prawej stronie od wejścia znajdowało się łóżko, a tuż nad nim ogromne okno oświetlające całe pomieszczenie. W powietrzu unosił się zapach środków czystości, więc ktoś musiał go na szybko wysprzątać.

-Drzwi do łazienki są po lewej. Gdybyś mnie potrzebowała będę albo z moimi przyjaciółmi albo w swojej sypialni. Dwa piętra do góry, korytarzem prosto i ostatnie drzwi-rzucił jakby od niechcenia i oparł się o ścianę.

-Dziękuję. Dostanę jakieś ubrania na zmianę?- odpowiedziałam powstrzymując się od rzucenia na łóżko i uśnięcia.

Ten dzień był tak okropny, że chciałabym go wreszcie skończyć.

-Czekają w łazience.

Dalej stał. Nie poszedł.

-Już sama sobie poradzę-powiedziałam znacząco spoglądając na drzwi.

W odpowiedzi westchnął. Chwilę stał, przygryzając wargę i się nad czymś zastanawiał, a ja obserwowałam wyraz jego twarzy. Gdyby nie jego charakter byłby niczym grecki bóg. Może nawet by mi się spodobał? Chyba jest w moim typie? Chociaż, czy ja w ogóle mam jakiś typ? Po co o tym myślisz skoro i tak tę informację możesz co najwyżej wsadzić sobie w dupę.

-Evangeline kazała mi cię przeprosić- wydusił w końcu, nie patrząc nawet w moją stronę.

Typowe.

-Cóż nie usłyszałam żadnych przeprosin- teatralnie westchnęłam przewracając oczami.

Po kolejnej minucie ciszy zdenerwowana skrzyżowałam ręce.

-Przepraszam za to co zrobiłem i...

-A co zrobiłeś? Bo nie wiem dokładnie, o którą część ci chodzi?-przerwałam mu mierząc go wzrokiem.

-O całokształt- warknął.

Biedny urażony kociak. Powinieneś mnie błagać na kolanach.

-Kopanie, bicie, czy może jednak duszenie?- wymieniłam z niewinną miną. 

Dopóki jestem pod zasięgiem Evangeline mogę to wykorzystać i chociaż trochę podreperować swoje ego. Oczywiście jego kosztem.

-Wszystkie trzy. Więc...-zaciął się.

-Więęęc...?

-Przepraszam za wszystko, co kiedykolwiek to zrobiłem- powiedział w końcu patrząc mi prosto w oczy.- Ponadto obiecuję, że ci to wszystko wynagrodzę. Kupię ci co tylko chcesz, tylko powiedz.

-Za kogo ty mnie masz? Mogę sobie sama wszystko kupić, nie jestem w gorszej sytuacji finansowej niż ty, a nawet bym powiedziała, że w nieco lepszej- zaśmiałam się.

To było kłamstwo, nie dostałabym na nic pieniędzy, ale cóż on nie musi o tym wiedzieć.

-Więc czego chcesz?

-Żebyś przysiągł mi na...

Jak mocno i długo mogę mu jeszcze wbijać szpile? Musi bardzo ją kochać skoro jest w stanie, aż tak się dla niej zmienić. Przynajmniej na chwilę. A co do miłości...

-Musisz przysięgnąć mi na swoją miłość do Evangeline, że nigdy mnie już nie skrzywdzisz. Ponadto jeśli złamiesz przysięgę powiem jej o wszystkim ze szczegółami, a może nawet dodam coś od siebie. Ciekawe jakby zareagowała na gwałt?

PrzyrzeczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz