-Twój pokój jest tutaj, a służka ma obok, w razie gdybyś jej potrzebowała-powiedział i otworzył przede mną drzwi.
Przeszłam obok niego i weszłam do pomieszczenia. Pokój był dosyć spory, jednak kompletnie bez duszy. Meble wykonane były z jasnego dębu, na środku wisiał spory żyrandol, po prawej stronie od wejścia znajdowało się łóżko, a tuż nad nim ogromne okno oświetlające całe pomieszczenie. W powietrzu unosił się zapach środków czystości, więc ktoś musiał go na szybko wysprzątać.
-Drzwi do łazienki są po lewej. Gdybyś mnie potrzebowała będę albo z moimi przyjaciółmi albo w swojej sypialni. Dwa piętra do góry, korytarzem prosto i ostatnie drzwi-rzucił jakby od niechcenia i oparł się o ścianę.
-Dziękuję. Dostanę jakieś ubrania na zmianę?- odpowiedziałam powstrzymując się od rzucenia na łóżko i uśnięcia.
Ten dzień był tak okropny, że chciałabym go wreszcie skończyć.
-Czekają w łazience.
Dalej stał. Nie poszedł.
-Już sama sobie poradzę-powiedziałam znacząco spoglądając na drzwi.
W odpowiedzi westchnął. Chwilę stał, przygryzając wargę i się nad czymś zastanawiał, a ja obserwowałam wyraz jego twarzy. Gdyby nie jego charakter byłby niczym grecki bóg. Może nawet by mi się spodobał? Chyba jest w moim typie? Chociaż, czy ja w ogóle mam jakiś typ? Po co o tym myślisz skoro i tak tę informację możesz co najwyżej wsadzić sobie w dupę.
-Evangeline kazała mi cię przeprosić- wydusił w końcu, nie patrząc nawet w moją stronę.
Typowe.
-Cóż nie usłyszałam żadnych przeprosin- teatralnie westchnęłam przewracając oczami.
Po kolejnej minucie ciszy zdenerwowana skrzyżowałam ręce.
-Przepraszam za to co zrobiłem i...
-A co zrobiłeś? Bo nie wiem dokładnie, o którą część ci chodzi?-przerwałam mu mierząc go wzrokiem.
-O całokształt- warknął.
Biedny urażony kociak. Powinieneś mnie błagać na kolanach.
-Kopanie, bicie, czy może jednak duszenie?- wymieniłam z niewinną miną.
Dopóki jestem pod zasięgiem Evangeline mogę to wykorzystać i chociaż trochę podreperować swoje ego. Oczywiście jego kosztem.
-Wszystkie trzy. Więc...-zaciął się.
-Więęęc...?
-Przepraszam za wszystko, co kiedykolwiek to zrobiłem- powiedział w końcu patrząc mi prosto w oczy.- Ponadto obiecuję, że ci to wszystko wynagrodzę. Kupię ci co tylko chcesz, tylko powiedz.
-Za kogo ty mnie masz? Mogę sobie sama wszystko kupić, nie jestem w gorszej sytuacji finansowej niż ty, a nawet bym powiedziała, że w nieco lepszej- zaśmiałam się.
To było kłamstwo, nie dostałabym na nic pieniędzy, ale cóż on nie musi o tym wiedzieć.
-Więc czego chcesz?
-Żebyś przysiągł mi na...
Jak mocno i długo mogę mu jeszcze wbijać szpile? Musi bardzo ją kochać skoro jest w stanie, aż tak się dla niej zmienić. Przynajmniej na chwilę. A co do miłości...
-Musisz przysięgnąć mi na swoją miłość do Evangeline, że nigdy mnie już nie skrzywdzisz. Ponadto jeśli złamiesz przysięgę powiem jej o wszystkim ze szczegółami, a może nawet dodam coś od siebie. Ciekawe jakby zareagowała na gwałt?
CZYTASZ
Przyrzeczona
RomanceSiedemnastoletnia Eden, wbrew swojej woli, ma zostać wydana za mąż za wysoko postawionego mężczyznę. Wrzucona w najbardziej skomplikowaną część arystokratycznego półświatka rasy Panów próbuje przeżyć. Zadania nie ułatwia jej przyszły mąż oraz towarz...