Urok bycia niepopularnym

776 26 7
                                    

Uwaga uwaga, ogłoszenie parafialne!
Akcja dzieje się między piątą częścią Baśnioboru a pierwszą częścią Smoczej Straży.
Tutaj Paprot przyjechał do miasta.

Kendra samotnie stała pod ścianą w szkole i niezdarnie próbowała okiełznać jasnobrązowe włosy uciekające spod klamry. Czekała na swoją przyjaciółkę Alyssę. Właśnie wychodziła z klasy, pomachała i podeszła.
- Podwieźć cię do domu? - spytała.
- Nie, dziękuję, wolę się przejść.
Zadzwonił jej telefon. Tak się wystraszyła, że upuściła swoją torbę i wszystkie podręczniki wysunęły się na podłogę. Odebrała połączenie, jednocześnie ostrożnie wkładając książki z powrotem do torby.
- Halo? - rzuciła do słuchawki.
- Cześć Kendro.
 Na dźwięk tego głosu momentalnie wrzuciła wszystko do środka nie dbając o porządek i wyprostowała się.
- Witaj, Paprocie. Po co dzwonisz?
- Pomyślałem, że odbiorę cię ze szkoły razem z Sethem i Vanessą. Jest piątek, a twoi dziadkowie zapraszają wszystkich na weekend do Baśnioboru. Podjechalibyśmy po ciebie.
- Och, oczywiście! Seth już skończył lekcje?
- Tak. Czekaj przed wejściem. Vanessa właśnie przygotowuje samochód.
- W porządku. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Dziewczyna, cały czas się uśmiechając, schowała telefon.
- Rumienisz się - też z uśmiechem zauważyła Alyssa.
- Naprawdę? To pewnie przez temperaturę.
- Nie oszukasz mnie. - Przyjaciółka pokręciła głową. - Widzę.
- Och tam, nic takiego.
Wyszła przed szkołę. Pospiesznie ogarnęła wzrokiem swój wygląd: ubioru i tak nie zmieni, fryzura może być, chociaż... nie. Rozpuściła włosy.
- Hej, ty! - usłyszała znajomy głos.
- O nie... - westchnęła i oparła się o ścianę.
- Och, spójrzcie dziewczyny - przed Kendrą zatrzymała się wysoka blondynka o oczach jak szmaragdy. - Ten kujon znów kupował ciuchy w lumpeksie. Ani grosz gustu.
- Zostaw mnie w spokoju - odrzekła Kendra, chociaż to nie było skierowane do niej.
- Zobaczmy to... - Amanda jak gdyby nigdy nic wyciągnęła z rąk dziewczyny torbę i zaczęła ostentacyjnie przeglądać jej zawartość. Co jej się nie podobało, wyrzucała na chodnik, czyli właściwie wszystko. - Książka, książka, podręczniki i zeszyty... W końcu ktoś taki jak ty nie robi nic innego, tylko czyta i się uczy.
Kendra znów westchnęła, klęknęła i zaczęła zbierać książki z ziemi.
- Ciekawa jestem, jaki chłopak będzie cię chciał. - Amanda rzuciła torbę i niby przypadkiem nastąpiła na nią złotym obcasem.
- Kendra!
Dziewczyna uniosła głowę na dźwięk głosu brata. Szedł z Paprotem w jej stronę i patrzył nieprzyjaznym spojrzeniem na grupę dziewcząt.
- A cóż to za przystojny cud natury? - szepnęła Amanda wpatrując się w jednorożca. - Dziewczyny, on ma być mój! - zażądała.
- Oczywiście!
- Masz tu puder.
- Weź tę torebkę.
- Czekaj, poprawię ci szminkę...
Kendra zebrała wszystko i wstała, odgarniając kosmyki opadające jej na twarz.
Chłopcy zbliżyli się. Seth natychmiast został odepchnięty na bok, a grupka stłoczyła się wokół mało rozumiejącego Paprota. Kendra posłała bratu ubolewające spojrzenie.
- Dziewczyny, nie mam czasu. - Jednorożec wyminął je, podszedł do wróżkokrewnej i przytulił. Potem złapał za rękę i pociągnął do samochodu, a Seth podążył za nimi. Kendra pokazała język Amandzie.
- Nie tylko ty masz fajnych facetów - powiedziała z dumą i odeszła.
Amandze opadła szczęka.

Baśniobór; One Shots; BrackendraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz