Odpocznij

306 16 4
                                    

- Jesteś! Nareszcie! Seth, twoja siostra wróciła! - wołała Ruth.
Otworzyła drzwi, wyszła szybkim krokiem na zewnątrz i mocno uściskała wnuczkę. Dziewczyna była wyraźnie zmęczona. Po długiej nieobecności cieszyła się, że wreszcie wróciła do domu.
- Część, babciu - przywitała się.
Miała za sobą ciężki miesiąc. W Gadziej Opoce wciąż trwały niepokoje, a ona i reszta musieli pomoc w razie wojny. Na szczęście do niej nie doszło, ale było blisko. Seth wrócił do domu kilka dni temu, podobnie jak pozostali, a ona musiała pomoc w ogarnięciu wróżkowej części armii.
Seth zbiegł na dół, przeskakując po dwa stopnie. Przytulił siostrę, jakby nie widział jej dwa lata.
- Sporo się działo, kiedy cię nie było - powiedział.
- U mnie też było ciekawie - odparła. - Musieliśmy walczyć z Celebrantem.
- I ja to przegapiłem?!
- Może nie do końca walczyć. Ale i tak było mnóstwo do załatwienia... Padam z nóg - stłumiła ziewnięcie. - Muszę jeszcze przeczytać parę pamiętników Pattona.
- Na pewno nie dzisiaj - wtrącił Paprot, nagle pojawiając się z tyłu. Przytulił Kendrę. - Dobrze, że udało wam się wrócić.
Dziewczyna pokręciła głową z bladym uśmiechem.
- Im szybciej, tym lepiej. Nie mamy czasu.
- W taki sposób się wykończysz.
- Lepiej, jeśli zacznę od razu - rzuciła i poszła do swojego pokoju (przypominam, że po wojnie pod Zzyzx'em Kendra przeniosła się na parter, a Seth został sam na strychu).
Seth i Paprot wymienili spojrzenia, ale żaden się nie odezwał. Seth wrócił do siebie.
Kwadrans później jednorożec zapukał do drzwi Kendry.
- Proszę! - odezwał się jej wyczerpany głos.
Wsunął się do pokoju. Torba leżała nierozpakowana na krześle, a dziewczyna w piżamie siedziała na podłodze otoczona stosami grubych ksiąg. Wpatrywała się w Paprota, a dłonią przytrzymywała zwijające się kartki książki.
- Nie dasz mi spokoju, co?
- Nie dam. - Przysiadł obok niej. - Zamierzasz to wszystko przeczytać?
- Muszę. Zawierają setki cennych informacji.
- Ale dlaczego dzisiaj?
- Im szybciej, tym lepiej, mówiłam ci - wzruszyła ramionami.
- Nie powinnaś tyle na siebie brać. Każdy z nas się stara najbardziej, jak może, ale każdy z nas ma też swoje zapotrzebowania. Sen jest bardzo ważny, a w szczególności dla kogoś, kto przeszedł tyle, co ty - Paprot pogładził ją po policzku. Zwiesiła głowę. - Wróciłaś późno. Jest po północy. Dużo już zrobiłaś. Odpocznij sobie.
Kendra westchnęła.
- Nie potrzebuję odpoczynku. Nasi wrogowie nie odpoczywają. Kiedy jeden odchodzi, działa drugi.
- Tutaj też nie musisz działać tylko ty. My też się do czegoś przydajemy. Idź spać.
- Dokończę tylko ten podręcznik...
Paprot zetknął na księgę, która trzymała w rękach. Dopiero co zaczęła.
- W takim razie położysz się jutro o północy. - Zatrzasnął pamiętnik, nawet nie zerkając na stronę.
Kendra kiwnęła głową, chociaż nadal nie była przekonana. Wstała, potarła oczy ze zmęczenia i ignorując spojrzenia jednorożca, zaczęła rozkładać łóżko.
- Może masz rację... Ale ja w ogóle nie czuję, że za dużo na siebie biorę.
- Czujesz, ale wmawiasz sobie, że to coś innego.
Dziewczyna rzuciła poduszki, rozłożyła kołdrę i złapała jeszcze jedną książkę.
- Tylko jedno...
- Nie. Za dużo tego - Paprot wyjął jej ją z dłoni i odłożył na biurko.
Westchnęła i zrobiła krok w stronę łóżka. Więcej nie, ponieważ nagle upadła na ziemię. Paprot szybkim ruchem złapał ją, zanim uderzyła o podłogę. Spojrzał na jej łagodną twarz.
- Wystarczy już tego - położył ją na łóżku, okrył kołdrą i pocałował w czoło.
Kendra uśmiechnęła się i podniosła na chwilę, żeby się do niego przytulić.
- Dziękuję - szepnęła mu do ucha i opadła na poduszki. Włosy rozlały się po pościeli, a ona odpłynęła w inny świat.
Paprot jeszcze raz mocno ją przytulił i spojrzał na swoją dziewczynę z ogromną miłością.
Wyszedł cicho, żeby przypadkiem jej nie obudzić.

Baśniobór; One Shots; BrackendraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz