3. Dwóch to lepiej niż jeden

254 23 32
                                    

Nie zdawałam sobie z tego wcześniej sprawy, bo pisałam ten rozdział już jakiś czas temu, zanim zobaczyłam pierwszy odcinek „Lokiego", ale...
Po WandzieVision przypadkiem znów mamy lekki crossover :)



Severus wstał wcześnie. I tak nie spał zbyt dobrze poskręcany na niewygodnym fotelu i dręczony bólem wykrzywionego pod dziwnym kątem karku. Nie wspominając nawet o upiornym jet lagu po podróży w czasie. Kręcił się chwilę po pokoju, zachowując możliwie cicho, po czym na dłużej zniknął w łazience.

Lily spała kamiennym snem, odreagowując stresy minionego dnia, albo tak dobrze udawała. Być może nie chciała od samego rana zmuszać się do ponownej konfrontacji. Co dobrego mogła przynieść kolejna rozmowa o tym, co, jak i dlaczego, skoro oboje nie mieli na ten temat bladego pojęcia? Wygodniej było zakopać się pod kołdrę i w dalszym ciągu wypierać problem.

Severus został pozbawiony tego luksusu. Wyszedł z łazienki już w pełnej gali: czarnych spodniach i koszuli z długim rękawem. Mokry ręcznik rzucił na krzesło. Przeciągnął się, a udręczone kości zatrzeszczały w proteście.

– Teraz zaczynam mieć wyrzuty sumienia. – Lily najpierw odezwała się cicho spod pierzyny, dopiero później powoli wygrzebała się z piernatów. Z opuchniętymi powiekami i rozczochranymi włosami wyglądała wyjątkowo żałośnie.

– Z powodu odwołanego ślubu?

– No... nie. – Zerknęła niepewnie na fotel, później na podwójne łóżko, które po zwinięciu się w kłębek wypełniała może w jednej czwartej.

– Sypiałem w gorszych miejscach – prychnął. – A często wcale. Prowadzę nocny tryb życia.

Lily usiadła prosto, opierając się o zagłówek zdezelowanego łóżka, i spojrzała na niego poważnie.

– Jako szpieg?

– I Śmierciożerca.

Wyraźnie się skrzywiła, podczas gdy Severus uśmiechnął się złośliwie, jakby ten przebłysk obrzydzenia podszytego strachem jakoś szczególnie go ubawił.

– Dlaczego ciągle to podkreślasz?

– Nie chcę cię zwodzić. Wolę, żebyś miała pełny obraz sytuacji. Pamiętam, jak kiedyś irytowało cię środowisko, w którym się obracałem.

– Dobrze wiesz, z jakiego powodu.

– Więc właśnie. Nie lubię niejasności.

– Nie rozmawiajmy o tym teraz. – Udało mu się ją zirytować. Rozpoznał to po nerwowym geście, jakim zaczesała do tyłu włosy. – Mamy ważniejsze sprawy. Dużo myślałam i doszłam do wniosku, że musimy skontaktować się z Zakonem.

– Ten Zakon mnie nie zna, nigdy nie słyszał o mojej działalności... Która tak naprawdę jeszcze się nie rozpoczęła. Wyłącznie Dumbledore o wszystkim wiedział. Zachowanie dyskrecji było moim podstawowym warunkiem, gwarantem bezpieczeństwa.

– Wtedy było wtedy, a teraz jest teraz – skwitowała jego napuszoną przemowę. – Nie ma innego wyjścia. Dumbledore musi się dowiedzieć, on będzie potrafił nam doradzić, jak ogarnąć tę kołomyję z czasem. Zna się na wszystkim, to najpotężniejszy czarodziej na świecie!

– Nie zrozumie.

– Chcesz się założyć?

– Pozostali członkowie Zakonu nie będą zadowoleni. Nie miałem i nie mam tam żadnych przyjaciół.

Tempus opportunum | SnilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz