– Musimy coś zrobić – powtarzała Lily niczym zdarta płyta, spacerując w tę i nazad po salonie i załamując ręce. – Minęło tyle czasu... Gdyby wszystko było w porządku, już dawno by wrócił.
Za oknami wstawał świt. Wykończona Petunia kiwała się na kanapie, walcząc z ogarniającą ją sennością. Młodszy Snape z bezradną miną obracał w dłoniach kopertę. Była biała i prosta. Zupełnie zwyczajna. Żadnych znaków szczególnych, żadnych wskazówek.
– Myślicie, że to Huncwoci? – zastanawiała się głośno Lily. – Może James...
– Na pewno nie – stwierdził Severus. – Ten ich plan nie grzeszył subtelnością. Po prostu zwalili się tu całym gangiem, a i tak zajęło im to sporo czasu. Wątpię, aby tak szybko wymyślili alternatywę.
– Więc to jednak... – przerażona nie dokończyła, a zatem musiał ją wyręczyć:
– Śmierciożercy. Mieli dość czekania.
– I co teraz? – powróciła do swojej litanii Lily. – Co my zrobimy? Musimy COŚ zrobić!
Sytuacja prezentowała się nieciekawie. Nie wiedzieli, czego się spodziewać ani do kogo się zwrócić. Wykończony Severus Numer Jeden w końcu podniósł się z miejsca. Czcze gadanie do niczego nie prowadziło, trzeba było działać.
– Mam gdzieś w magazynku eliksir wielosokowy, pewnie się przyda. Skoro nie wiemy, gdzie jest drugi Severus, nie powinnyśmy ryzykować.
– W kogo się zmienisz?
– To żaden problem. Klienci często życzą sobie pełną usługę: eliksir i dobra, nieopatrzona twarz. Najlepiej mugolska. Mam zapas próbek.
– A może Zakon...? – nie odpuszczała Lily. – Mają środki, mogą pomóc.
– I co im powiemy, skoro sami nie mamy pojęcia, co się dzieje?
– Usiądź wreszcie, Lily – poprosiła niespotykanie łagodnym tonem Petunia. – Odpocznij.
– Nie chcę!
Mimo wojowniczej deklaracji sama czuła, że powoli opada z sił. Przysiadła na kanapie obok siostry – blada i przygarbiona, jakby na jej ramiona spadł potworny ciężar. Nie miała pomysłów. Co innego jej pozostało? Mogła się tylko załamać.
– Nie możecie zawiadomić policji? – ocknęła się nagle starsza panna Evans. – Takiej dla zaginionych dziwaków?
– To nic nie da, nie rozumiesz?! – wybuchła doprowadzona na skraj wytrzymałości młodsza. – Przecież Severus ci wszystko wytłumaczył. Jesteśmy w tym całkiem sami i mamy zbyt wiele niebezpiecznych sekretów. A teraz Sev... On...
Straciła nad sobą panowanie. Cała sprawa od początku ją przerastała, a teraz, bez Severusa, w ogóle nie wyobrażała sobie, co będzie dalej. Schowała twarz w dłoniach i rozpłakała się żałośnie na samym środku saloniku. Severus i Petunia patrzyli na nią tępo, wyraźnie w stanie szoku. Nie mogła tego znieść, więc uciekła. Zamknęła się w swojej sypialni i tam czekała na oświecenie.
***
Wokół było ciemno, wilgotno i śmierdziało stęchlizną. W związku z tym Snape błyskawicznie domyślił się, że nie trafił w dobre miejsce. Czarna szmata na głowie, przez którą ledwo mógł oddychać, również stanowiła pewien sygnał. Wpadł na ślepo w niezbyt wyrafinowaną zasadzkę i miał związane ręce. Dosłowie. Nikt mu niczego nie wyjaśnił, nikt się nawet nie odezwał. Wrzucili go gdzieś niczym wór kartofli – i tyle. Mógł jedynie czekać i wkurzać się na samego siebie. Nie dałby się tak idiotycznie porwać, gdyby był skupiony. Ale Lily...
CZYTASZ
Tempus opportunum | Snily
RomanceGdy Severus odwiedził gabinet dyrektora po śmierci Lily Potter, liczył na coś więcej niż puste frazesy i gadki o poświęceniu. Frazesy już słyszał, a poświęcenie nic mu nie dało. Na szczęście nie ma takiego problemu, z którym nie zdołałby sobie porad...