3|Pierwsza rozmowa

811 72 0
                                    

Pov: trzecioosobowa
Pov: w Dawn Winery

Diluc rozsiadł się fotelu i zamyślił się nad czymś.
"Musze juro dostarczyć wino do baru, uzupełnić zapas soków na zapleczu, i jeszcze mieć oko na dziewczyne? Eh... no ale nich będzie. Jakoś to ogarne. I tak niedługo będzie Barbara. O ile Kaeya się nie rozmyśli..."

|Chila później, pokój gościnny

Krople deszczu stukały w parapety, wygrywajac piękną symfonię, do której tak uparcie tańczyły listki na wietrze. Y/N powoli otworzyła K/O oczy. Pokój oświetlało tylko okno i jasne niebo, mimo, że była ulewa. Żadko kiedy burza miewała chumory, na takie błękitne chmury. Gdy dźwięk wcześniej wspomnianej smfoni dotarł do uszu dziewczyny, podniosła się lekko wspierając na nadgarstkach, by móc przyjżeć się dokładniej pogodzie. Wpatrując się w okno, powoli zaczeły powracać wspomnienia z popołudnia tego dnia. Uspokoiwszy mętlik w głowie, przypomniała sobie o swojej torbie. Pośpiesznie zaczeła szukać jej wzrokiem. Nigdzie jej nie było. Y/N spuściła głowę, a po jej policzkach poleciało kilka łez. Niby była to tylko torba, jednak były w niej wszystkie ubrania, jedzenie, picie, i co najwazniejsze, sztylet. Owy przedmiot dostała do swojego ojca na ukończenie 10 lat. Przekaztwany z pokolenia na pokolenie wysadzany był drogocennymi, zielonymi kryształami szlachetnymi. Na samą myśl o nim Y/N nakręcała się jeszcze bardziej. W końcu postanowiła się ogarnąć i nie mazać. Powróciwszy do tego, co teraz rozglądała się po pokoju. Ściany były w kolorze jasnym brzoskwinionwym. Podłoga drewniana. Przy suficie też z resztą z drewna, ciągneły się złote zdobienia. Czerwony dywan i wazon pieknie podkreślały cały wystrój wnetrza. Chodź gdzie nie gdzie odchodziły listwy, pokojik tak czy owak był przytulny. Sokoro mowa o pokoju, to jak się tu znalazła? Pytanie oczywiste z nie oczywistą odpowiedzią. "Widziałam światła z tych okien, ale nieudało mi się dojść nawet kilometra do budynku... " myślała. Gdyby tylko ktoś był, z kim mogła by zamienić słówko... Nagle drzwi otworzyły się i jak na zawołanie wszedł Diluc z początkowym zamiarem przymknięcia okien. Po przekroczeniu przez chłopaka progu fziewczyna spojrzała się na niego. Długie czerwone włosy związane w niski kucyk. Czerwone oczy. Długi płaszcz, wysokie buty, czarna koszula i biała marynarka. Wszystko tak pięknie ze sobą współgrało.
- Widze że się już obudziłaś. - zaczą. - Myślałem że będziesz nieprzytomna z przynajmiej dwa dni ale jak widać myliłem się. - powiedział bardziej do siebie niż do nieznajomej. Y/N siedziała na łóżku w ciszy przyglądajac się każdemu ruchowi chłopaka. Diluc podszedł do okna i zamykając je kontem oka zauważył przyglądającą się mu dziewczynę. Miała długie K/W włosy i piękne, K/O oczy odbijające światło z okna. Jej wyjątkowe spojrzenie wprawiało go w lepszy chumor. To było dziwne, ale dla niego przyjemne. W końcu odwrócił twarz w jej stronę, lecz ona szybko odbiegła od niego wzrokiem.
- Nie bój się, nie gryze. - rzucił tą samą miną bez emocji. - To może tak, ja Ci powiem co wiem, a ty mi powiesz coś o sobie, dobra? - zapytał. Y/N odpowiedziała mu kiwaniem głową. "Jest nie śmiała." Przeleciało Diluc'owi przez myśl.
- Dobrze więc. Nazywam się Diluc Ragvindr. Jestem właścicielem tego przybytku i baru w Monstand. Przyprowadził mi Cię tutaj Kaeya. To taki idiota z opaską na oku należący do ryceży. Łatwo go poznasz, ma niebieskie oczy jak i włosy spiete w kucyk podobny do mojego. Więcej niewiem, ale jak cie przyniósł miałaś rozcięty bok i kilka innych miejsc więc musiałem Cię opatrzyć. Wybacz że bez twojej zgody ale tak wyszło. Teraz twoja kolej. - powiedział. Dziewczyna po przysfojeniu informacji odpowiedziała.
- Nazywam się Y/N. Pochodze z bardzo bardzo daleka. Niemam rodziny i w zasadzie włucze się bezcelu tu i tam. Bardzo dziękuje i przepraszam za kłopot. - miała piekny głos. Sprawiał on wrażenie delikatnego i był cichy.
- Dobrze. Zatem Y/N, zostaniesz tu dopóki twoje rany się nie zagoją. Jeśli mogę, skoro ciągle sie przemieszczasz, gdzie jest twoja torba lub bagaż podręczy? Chodzi mi głównie o ubrania.
- ... możliwe że wpadły do wody ... - powiedziała spuszczając głowę.
- aha. W takim razie poprosze Kaeya by sprawdził miejsce w którym byłaś. Mam nadzieje że niebyło tam nic cennego.
- yhm... - potwierdziła czując wilgoć na policzkach.
- ... czyli jednak coś tam było. Jeśli to dla Ciebie ważne to współczuję. Wracając jednak do poprzednej rozmowy, siedź sobie tu i się nie ruszaj. Ja pójdę na dół po coś do jedzenia dla Ciebie. - wychodząc dodał jeszcze - ... nie płacz bo bedzie Cię głowa bolała. - po czym wyszedł przymykając drzwi. Y/N troche uspokoiła się ostatnimi słowami chłopaka. Niby były rzucone tylko przez to, że go denerwowało, ale sprawiały wrażenie jakby zależało mu na jej dobrym samopoczuciu.
Po pięciu minutach wrócił z talerzem pełnym owoców i szklanką wody.
- Nie jestem dobry w gotowaniu, więc to musi Ci wystarczyć. A i te winogrona maja pestki. - uprzedził.
- Dziękuję. - odpowiedziała, po czym zaczeła jeść. Diluc stał oparty o ściane plecami i przyglądał się Y/N. Była bardzo cicho i jadła powoli. Po tym jak zjadła chłopak usiadł na stojącym  obok łóżka krześle i zapytał.
- Jeśli moge, co sprowadza Cię w te strony?
- Nic. Poprostu nie mam co robić i gdzie się podziać wiec ide przed siebie. - odpowiedziała odkładjąc tależyk na pobliską półkę.
- Rozumiem. Jak rozumiem wolałabyś szybko znaleść swoją własność i wrócić do swoich spraw. Tak?
- W zasadzie to tak, masz rację. I tak nie miałabym gdzie się zatrzymać i z czego żyć. - przytakneła.
- Nie chce się wtrącać, ale wydaje mi się że by tu teraz być, musialaś stoczyć wiele walk i wiele przeżyć. Nie ukrywając, jesteś twardą dziewczyną. Jeśli umiesz walczyć lub znasz jakieś triki, myśle że Jean mogła by Cię  przyjąć do rycerzy. - zaproponował.
- Przeceniasz mnie. Nikomu się nie przydam, nawet jeśli niebyłabym ranna. Już nawet te ptaki za oknem są cenniejsze niż ja. - powiedziała pół żartem, chodź jej słowa były szeczere. Diluc uznał za stosowne tu urwać konwersacje. Zabrał talerz i szklanke i wychodząc powiedział.
- Prześpij się. Jutro spotkasz się z Barbarą która Ci pomoże i Kaey'em ktory Cię uratował. - dorzucając lekko - Masz tendencje do zaniżania swojej wartości wiesz? - i wyszedł zostawiając Y/N ze symi słowami.

Diluc x Reader || Genshin Impact || Fanfiction || Tymczasowo  ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz