4|Nowy dzień

824 58 23
                                    

"Zaniżania swojej wartości...? Ja tylko jestem szczera..." pomyślała. Słowa czerwono włosego odbijały się w jej głowie nie pozwalając o sobie zapomnieć. Y/N niemogła pojąć czemu Diluc tak powiedział. Znali się krótko, to prawda. Wszak nie cały dzień miną od pierwszego spotkania, ale chłopak wydawał się być spostrzegawczy i szczery. Może dla tego te kilka słów z jego ust, przy jego tonacji głosu oraz echa z niewielkiego pokoju brzmiały bardzo przekonująco oraz prawdziwie. Im dłużej myślała o tej sytuałcji, tym bardziej mieszała sobie w głowie. Tak proste i rzekomo oczywiste rzeczy jak te, kompletnie obezwładniały psychikę dziewczyny.
Postanowiła szybko wyrwać się z rozmyślań szybkim uderzeniem się w policzek, to zawsze działało. Teraz już z czerwonym policzkiem położyła na poduszce głowę. Jej K/W włosy opadały jej na ramiona. Plecy ztykały się z chłodnym prześcieradłem. Oczy wpatrzone były tempo w sufit, by za chilke powieki zamkneły się, a ślicznotka mogła spokojnie oddać się w ramiona Morfeusza i zregenerować siły.

Pov: U Diluca

-Masz tendencje do zaniżania swojej wartości wiesz? - i wyszedł. Na korytarzu chwycił się za głowę myśląc. " Czemu jej to powiedziałem? Powinienem był to zostawić dla siebię." Zmęczony całym dniem udał się do łazienki. Umył twarz, zęby, przebrał się w piżamę, po czym wyszedł cicho przypykając drzwi, mając na uwadze, że pokój dalej Y/N już pewnie śpi a jest zmęczona dwa, jak nie trzy razy bardziej niż on sam. Diluc chciał jeszcze upewnić się, czy dziewczyna odpoczywa oraz czy okno jest zamknięte. W koncu dalej lało jak z cebra i nie wyglądało, jakby miało przestać. Ostrożnie otworzył drzwi do pokoju 04. Spała. Cicho przemkną droge od drzwi do okna, by następnie zamknąć je z średnim trzeskiem co niebyło w planach. Y/N wzdrygneła się na łóżku. Spłoszony chłopak spojrzał na nią. Obawiał się że trzeszczące deski pod jego ciężarem mogły by ją obudzić, ale niespodziewał się że okno. Po chwili dziewczyna przekręciła się na drugi bok by spokojnie kontynuować spanie. Diluc odetchną z ulgą. Zostawił już zamknięte okno, i kierując się do wyjścia szybko rzucił wzrokiem na sylwetke K/W włosej. Kiedy spała, wyglądała jeszcze bardziej uroczo niż w innych okolicznościach. Analizując i podziwiając buźkę K/O okiej zauważył zaczerwieniony policzek. Wiedział że kiedy rozmawiali, tego jeszcze niebyło, więc logiczne że musiała sama się uderzyć. Pytaniem jednak pozostawał powód. Kucną przy łóżku, a następnie delikatnie przejechał palcami po policzku Y/N. Był ciepły i gładki. " Ekhem...co ja właśnie robie? Po co tak? Czy coś ze mną jest nie tak? Nie. To z nią jest coś nie tak. Jak można samego siebie uderzyć? Jeszcze z tego co czuje tak mocno. Może ma jakieś problemy osobiste o których niewiem. " pomyślał. W końcu wstał i gładząc dziewczyne po włosach powiedział cicho:
- Dobranoc Y/N. - a następnie wychodząc zamkną drzwi. Teraz już spokojny że znajoma śpi poszedł do swojej sypialni. Przymkną drzwi i biorąc łyka wody spojrzał za okno. Mimo że deszcz dalej stukał w parapet, światełko latarenki świeciło jasno jak piękna gwiazda. Podszedł do ławy przed jego łóżkiem by wziąć z niej szczotkę do włosów.
Gumkę delikatnie skierował do dołu by łatwiej było ją zdjąć. Po zdjęciu kółka, włosy chłopaka opadły na jego barki i plecy. Były bardzo długie gdyż sięgały Diluc'owi do pasa. Zamierzał je w prawdzie skrócić, lecz sam obawiał się, że zrobi to krzywo. Brązową szczotką rozczesywał pasmo po paśmie czerwonych włosów. Kiedy skończył, zegar wybijał 22.00, co zmotywowało chłopaka do pójścia spać.

Pov: Rano

Po wczorajszej burzy nie ustało się nic oprócz kałurz. Promienie słoneczne wpadały do wschodnich pokoji w Dawn Winery, a także do pokoju ślicznej Y/N. Dziewczyna ledwo otworzyła oczy by zaraz je zamknąć przez rażące słońce. Jeszcze raz otworzyła K/O oczka skierowane ku oknie. Powoli usiadła na łóżku i przeciągnęła się leniwie. Po wczorajszym wypadku ostały się tylko rany oraz oczywiście przebity bok. Wolałaby zdecydowanie leżeć w tym miękkim łóżeczku cały dzień, jednakże miała dzisiaj spotkać się z Barbarą i Kaey'em. Nie odczuwając bólu przy spokojnych ruchach ułożyła stopy na podzłodze obok siebie. Podniosła się powoli, jednak czując lekki ból zachwiała się i jej ciało już miało spotkać się z podłogą kiedy nagle coś, a raczej ktoś złapał ją. Był to Diluc który wstał jakiś czas temu. Szedł właśnie obudzić dziewczyne, kiedy spostrzegł co się dzieje.

- Wybacz, wszystko w porządku? - zaptał chłopak.
- Tak, dziękuję. Chyba się troszke pośpieszyłam... - odpowiedziała pół żartem. - wybacz, ale mógłbyś mnie już puścić? - zapytała dalej czując dłoń na swoim brzuchu.
- Ach tak, wybacz. - odpowiedział dziewczynie. - Przyniosłem Ci koszulę. Załóż ją na czas śniadania. Po posiłku znajdziemy Ci coś lepszego, dobrze?
- Tak. Dziękuję Ci bardzo. - odpowiedziała odbierając czarną koszulę z rąk Diluc'a. Chłopak przy drzwiach dodał.
- A i zejdź zaraz na dół. - po czym wyszedł. Y/N potrzebowała chwili by ogarnąć, że podczas tej nie zręczej sytuacji była w samej bieliźnie, i że w zasadzie czały czas tak była. Zawstydzona tym faktem postanowiła szybko wykonać proźby czerwono-włosego i przerwać rozmyślania. Szybko ubrała górną część garderoby i postanowiła ponowić próbę stania o własnych siłach.
Podzieliła tą czynność na trzy etapy:
- Wstanie na chilkę,
- Stanie przez dłuższy czas,
- Przejście kilku metrów.

Pierwszy etap poszedł jej w zasadzie gładko. Bo w zasadzie miała tylko podnieść się i usiąść. Przy drugim zaczeła miewać problemy. Na początek wstała, i po nie całej minucie usiadła. Później wytrzymała minutę, a przy finalnej próbie przejścia kilku metrów, leżałaby już na podłodze, gdyby nie jej refleks i faramuga drzwi o którą się oparła. W tej sytuacji najlepszą opcją, było iść korytarzem opierając się o ściany, co też zrobiła. Powoli zmierzala w stronę dużych, drewnianych schodów. Barierki były pięknie przyozdobione wrzeźbionymi w nich zdobieniami. Dodatkowo, poniektóre elementy pomalowane były złotą farbą, lecz były to detale. Same schody były najprostrzymi na świecie schodami. Jedyną rzeczą, przez którą można by było nazwać je wyjątkowymi, był wielki czerwony dywan położony po środku. On także miał wiele detali idealnie wpasowanych w jego kompozycie i odcień. Do tego był tak czysty, że gołym okiem nawet oktuszka tam niebyło wydać. Ale wracając, dziewczyna zaczęła schodzić. Schodek po schodku coraz bliżej parteru. Spokojnie i bez pośpiechu, dotarła najniższy poziom budynku.

Diluc x Reader || Genshin Impact || Fanfiction || Tymczasowo  ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz