Minęło już pół księżyca, od czasu pamiętnego snu.
Złota Gwiazda, pamiętając swoją praktykę radziła sobie naprawdę dobrze. Sprawnie organizowała patrole, a klan rozkwitał w oczach. Przyjemnie było patrzeć na wysoki stos zwierzyny i legowiska z schludnie rozłożonym mchem.
Niestety, poza sprawami obozowymi nie szło już tak łatwo. Dwa zachody słońca temu, poranny patrol natknął się na grupę samotników, przechadzających się swobodnie po Wietrznej Łące.
W przeganianiu ich szczególnie wykazał się Waleczna Łapa, młody szylkretowy kocur o usposobieniu niezwykle podobnym do jego imienia.
Uczeń trochę zbyt mocno wziął sobie do serca pozbycie się intruzów, czego dowodami były głęboko podrapane grzbiety wyżej wspomnianych kotów. Cóż, Złota Gwiazda mogła mieć pewność, że ślad po nich pozostanie jeszcze przez wiele księżyców.
W oparciu o powyższe czyny, umiejętności ucznia i jego wiek, właśnie dzisiaj miała odbyć się ceremonia.
Zdaniem świeżo upieczonej przywódczyni nie było to łatwe zadanie. Przecież tyle rzeczy mogło pójść źle! A co, jeżeli zapomni formułki? Albo słowa nie będą chciały przejść jej przez gardło?
– Dlaczego zawsze dopadają mnie takie myśli? – mruknęła, wychodząc z legowiska i kierując się w stronę środka obozu. Właśnie wrócił patrol, który prowadziła wyraźnie czymś przygnębiona Zimna Stopa, zastępczyni Złotej Gwiazdy.
– Klan Kamienia znowu przekroczył nasze granice. Mroczna Gwiazda odmawia rozmowy – oznajmiła grobowym tonem, gdy tylko przywódczyni znalazła się w zasięgu jej głosu.
Mroczna Gwiazda. Kotka jęknęła w duchu. Nienawiść do przywódcy Klanu Kamienia pulsowała jej w żyłach. Przed oczami miała jego szydercze, bursztynowe oczy i wykrzywiony w grymasie pysk, gdy Rubinowa Gwiazda leżała bez życia. Oczywiście, że nie poprzestanie na Zachodnich skałach. Jednak już nigdy nie przyłączy nic do jego terytorium. Nie, nie da mu satysfakcji.
– Pomnóż liczbę patroli przy granicy z Klanem Kamienia. Wyślij na nie bardziej doświadczonych i silniejszych wojowników, niż w inne rejony terytorium.
– Nie wiem czy to dobry pomysł. Inne klany mogą z łatwością wykorzystać naszą chwilową słabość – Zimna Stopa nie wydawała się przekonana tym pomysłem, co nie było jakieś zadziwiające. Rozwiązanie problemu było o wiele bardziej skomplikowane.
– Obiecuję Ci, pomyślę o tym najszybciej, jak się będzie dało. Ale najpierw chciałabym w końcu mianować Waleczną Łapę na wojownika. W końcu Rubinowa Gwiazda zwlekała z tym cały księżyc.
Z powrotem wskoczyła na skałę, w której mieściło się jej legowisko. Znajdowała się na niej półka skalna, z nieznanych przyczyn zwana Wielką Skałą.
– Niech wszystkie koty zdolne do polowania zbiorą się pod Wielką Skałą na zebranie klanu! – zawołała, wdzięczna organizmowi za zrobienie tego co akurat chciała. Drżenie w jej głosie również nie było bardzo słyszalne.
Na polanie, zjawiły się wezwane koty.
– Ja, Złota Gwiazda, przywódczyni Klanu Nadziei wzywam moich walecznych przodków, by spojrzeli na tego ucznia. Pracował ciężko, żeby zrozumieć nasz szlachetny kodeks, a ja w zamian polecam go wam jako wojownika. Waleczna Łapo, czy obiecujesz przestrzegać Kodeksu Wojownika, chronić klan i bronić go nadal nawet za cenę życia?
– Obiecuję – miauknął z żarliwością Waleczna Łapa.
– Zatem mocą klanu Gwiazdy, nadaję ci imię wojownika. Waleczna Łapo, od dzisiaj, będziesz nosił imię Walecznego Serca. Klan Gwiazdy czci twoją odwagę i niezależność. Witamy cię jako wojownika Klanu Nadziei.
– Waleczne Serce! Waleczne Serce! – Klan, wraz z uczniami na czele skandował imię młodego wojownika. Złota Gwiazda zeskoczyła z skały, kładąc pysk na jego głowie. Waleczne Serce liznął ją z szacunkiem w bark, a potem stanął, u boku Nakrapianego Pazura, swojego byłego mentora.
Niebo, choć nadal błękitne, zaczynało już przybierać żywszy odcień na zachodzie. To przypomniało jej o jeszcze jednej ważnej tradycji, jaką była nocna warta w całkowitej ciszy.
– Dzisiaj odbywasz czuwanie. Za niedługo nie będziesz mógł się odezwać, aż do rana.
– To chyba nie będzie takie łatwe – mruknął Nakrapiany Pazur, z czułością patrząc, jak Waleczne Serce odbiega od przywódczyni, po czym w nieco przerysowany sposób opowiada grupce uczniów o swoim ostatnim wyczynie. Sądząc po minach słuchaczy, to na pewno nie słyszeli tego po raz pierwszy.
– Milczenie? Ach, tak, już zaczynam! – krzyknął tuż po zakończeniu opowieści, jakby lekko spanikowany, że mogą go cofnąć do bycia uczniem. W milczeniu pognał w stronę wejścia do obozu, aby wypuścić ostatni wieczorny patrol i obserwować jak w obozie, za dnia tętniącym życiem, zaczyna powoli cichnąć.
***
Złota Gwiazda obudziła się w nocy. Wstała, jeżąc futro. Nie mogła się oprzeć wrażeniu, że ktoś ją obserwuje.Jednak noc wydawała się spokojna. Srebrna skóra błyszczała bladym blaskiem na tle czarnego nieba. Obóz spowijała gęsta mgła snu.
Nagle zesztywniała, słysząc delikatny szelest za sobą, jakby szelest liści znajdujących się w jej posłaniu. Odwróciła się, po czym poczuła, jak łapy odmawiają jej posłuszeństwa.
Ktoś był w jej legowisku.
***
Cześć!:) Dzisiaj taki krótszy rozdział. Napiszcie, czy wam się podobał i czy chcecie, bym narysowała postacie z tej książki i jakie. Nie zapomnijcie zostawić gwiazdki i komentarza.
PS. Zdjęcie na początku rozdziału, znalazłam na fandomie. Spodobało mi się, więc je tu wstawiłam.
Bye
~Srebrna
CZYTASZ
Wojownicy - Oszukać los | Przygoda Złotej Gwiazdy ||Zakończone||
Fanfiction!! W trakcie poprawek !! „Gdzie płynie srebrna rzeka, tam klan rodzinny czeka." Od niepamiętnych czasów, głęboko w górach, mieszkają cztery klany walecznych kotów - Klan Róży, Klan Wodospadu, Klan Kamienia i Klan Nadziei. Gdy w wyniku bitwy, wśród...