Na terytorium klanu Wodospadu, u podnóża Tygrysiej skały, ziała czarna jaskinia. Złote Futro wpatrywała się w nią z lekkim niepokojem. Właśnie tutaj miała otrzymać imię przywódcy.
- Wszystko w porządku? - spytała Liściasty Ogon - nie wyglądasz dobrze.
- Czuję się dobrze - Złote Futro za wszelką cenę próbowała ukryć drżenie głosu - po prostu trochę się denerwuję tym całym nadaniem imienia. A co, jeśli coś pójdzie nie tak? Jeśli nie otrzymam imienia i Klan Gwiazdy się od nas odwróci? Przecież wiesz, że Mroczna Gwiazda nie ma najmniejszych oporów by nas zaatakować! A to byłaby dla niego idealna okazja!
- Hej, będzie dobrze. Oddychaj - zielone oczy medyczki, działały na nią uspokajająco - podobno każdy przywódca bał się tej ceremonii. To niemożliwe, aby Klan Gwiazdy nie dał Ci imienia. Pomyśl o czymś przyjemnym. Przy Księżycowym Kamieniu połóż się obok i dotknij go nosem. Przodkowie ześlą co sen, w którym się z nim spotkasz. Musisz też pamiętać, że od chwili wejścia do jaskini, do chwili wyjścia nie możesz się odezwać.
- Postaram się zapamiętać - Złote Futro czuła się w tym momencie wyjątkowo głupio. Ze zdenerwowania nie była w stanie przypomnieć sobie tak podstawowej rzeczy, jak sposób na upolowanie ruszającej się w trawie ryjówki.
Kotki położyły się w ciszy na trawie. Lekki wiatr mierzwił im futro, napełniając serca otuchą.
- Idziemy? - spytała Liściasty Ogon po chwili milczenia.
- Idziemy - w głosie Złotego Futra nie było już wachania. W końcu była przywódczynią, musi być zdecydowana.Z każdym krokiem nieprzenikniona cień jaskini przybliżała się, by po chwili pochłonąć całe pole wzroku, wraz z kotkami.
***
Podróż po tunelu, przeszła bez większych problemów. Nic ich nie przestraszyło, nic im nie wyskoczyło. Tylko raz Złotemu Futru wydawało się, że przez szczelinę w ścianie obok coś świeci. Nie mógł to jednak być Księżycowy Kamień, znajdujący się po przeciwnej stronie.
W końcu koty dotarły do wielkiej groty. Na środku pomieszczenia stał wielki, jasny kamień. Sięgał sklepienia. Wokół niego wyryte zostały dziwne symbole. Złote Futro położyła się o bok kamienia i dotknęła go nosem. Stłumiła krzyk, czując dziwny impuls rozchodzący się po jej ciele. Zamknęła oczy, czekając aż Klan Gwiazdy ześle jej sen.
Czekała już jednak długo, a sen wciąż nie nadchodził.
-"Co się stało?" - pomyślała spanikowana. Czyżby jej najgorsze przypuszczenia się spełniły? -"Czemu nic się nie dzieje?"
Odważyła się uchylić jedno oko, a gdy to zrobiła, natychmiast otwarła drugie. Znajdowała się, przy Gwiezdnej Skale. Drzewa naokoło niej, miały malutkie listki, a Srebrna Skóra wydawała się być na wyciągnięcie łapy.
-"Jak mnie tu przeniosło?"- przecież nie poczuła, aby zasypiała. Nie miała jednak czasu nad tym pomyśleć, bo nagle gwiazdy zaczęły się ruszać.
Bo oto z nieba zaczęły schodzić koty. Ich sierść była jasna, niczym płomień. Blask bijący w ich oczach przypomniał jej ten pochodzący z Księżycowego Kamienia. Złote Futro nie mogła, przestać na nich patrzeć. Było w nich coś niezwykłego, ale i dziwnie przerażającego. Po chwili wszyscy znaleźli się już wokół niej.
- Witaj, Złote Futro, jesteś gotowa na przyjęcie dziewięciu żywotów? - głosy mieszały się w jeden. Słowa brzmiały jednak tak czysto, jak gdyby wypowiadane przez jednego kota.
- Jestem gotowa - Złote Futro była już tego pewna.
Wtedy podszedł do niej Ognisto-rudy, pręgowany kot o imieniu Ruda Pręga. Pochylił się, dotykając nosem jej głowy.
CZYTASZ
Wojownicy - Oszukać los | Przygoda Złotej Gwiazdy ||Zakończone||
Fanfic!! W trakcie poprawek !! „Gdzie płynie srebrna rzeka, tam klan rodzinny czeka." Od niepamiętnych czasów, głęboko w górach, mieszkają cztery klany walecznych kotów - Klan Róży, Klan Wodospadu, Klan Kamienia i Klan Nadziei. Gdy w wyniku bitwy, wśród...