21

982 58 7
                                    


-Teraz! -W tym momęcie wydałem "rozkaz" do ucieczki. Było to spowodowane atakiem gigantycznego węża. Niestety nie zdążyłem odskoczyć przez co owy gigantyczny wąż walnął mnie łbem i odleciałem na jakieś 10 metrów. Po chwili do moich uszu doszedł głos.

-Ooo czyżby Lis Liścia wyszedł z wprawy? Doprawdy zawiodłem się na tobie. Dać się zajść takiej bestii. Spodziewałem się czegoś więcej po żywej legendzie. No cóż może.... -Nie dokończył ponieważ był zmuszony uniknąć mojego kunaya. -Może być ciekawieee.

-To nie fer walczyć dwóch na jednego. Kuchiyose no Jutsu. -Powiedziałem i w wielkiej chmarze dymu pojawił się wielki lis który miał czerwone futro i pomarańczowe oczy. -Ren-sama wybacz nie wzywał bym cie bez potrzeby ale jak widzisz walczę z osobą z którą zawsze chciałeś się zmierzyć więc myślę że nie jesteś zły. 

-Naruto wiesz dobrze że zawsze możesz na mnie liczyć. A co do marzenia masz racje więc niema problemu walczmy.

Ren zajął się wielkim wężem w czasie gdy ja doskoczyłem do sannina i zacząłem z nim wymianę ciosów. 

-Czego chcesz Orochimaru!? -Zacząłem rozmowę w czasie walki.

-O jakiś się wyszczekany zrobił po śmierci twojego pana. -Odparł z irytacją w głosie.

-Odpowiadaj. -Parłem dalej.

-Ciekawe czy byłby zadowolony widząc że walczysz zemną. -Powiedział dziwnym głosem.

-Gówno mnie obchodzi co ten st..AAAAA. -Kur** głupia pieczęć. Nie mogę przestać walczyć skup się!!!

-O widzę że obroża nadal działa. Ciekawe... -Po tych słowach odskoczył i popatrzył jak jego wężowy" przyjaciel znika w kłębie dymu.

-Jak ci idzie młody? -Zapytał Ren po skończonej walce.

Nie zdążyłem odpowiedzieć bo musiałem uniknąć ataku jakąż wężową techniką. Uchyliłem się po czym zaczełem składać pieczęcie do Katon Gokay no Jutsu. 

-Tak jak widać. -Odparłem po wykonaniu techniki. 

-Młody mój czas się kończy powodzenia. -Powiedział i zniknął w białym dymie.

-Dzięki... -Wyszeptałem.

~Kurama-sama? -Zapytałem w myślach.

~Już pomagam.

Po tym poczułem przypływ mocy i zacząłem widzieć słyszeć i odczuwać wszystko wyraźniej. Moje ciało oblekło się w szkarłatne szaty z chakry Kuramy. Pazury i kły wydłużyły się a blizny które były zakryte przez maskę wyostrzyły. W błyskawicznym tępię stworzyłem w ręku rasengana i rzucając kunaya drugą przeniosłem się do niego techniką mego ojca atakując w ten sposób Orochimaru i zaskakując go tym.

-O a jednak coś z tych histori i legend o tobie jest prawdziwe. -Powiedział w monecie w którym tak jakby zrzucał zniszczoną skórę czy też coś w tym stylu po moim ataku. 

-Gadaj po coś tu przylazł? -Warknołem.

-Nie widzę sensu w tym bym cię informował o celu mej wizyty. -Wysyczał przez zęby sannin.

-Skoro tak to nie mam na co czekać.-Po tych słowach złożyłem trzy pieczęcie i wyszczeliłem w górę flarę która oznaczała w ANBU nie bezpieczeństwo. W ciągu 10 minut będzie tu oddział tej jednostki. Tyle muszę go tu zatrzymać. Niby mogę z nim walczyć ale lepiej nie niszczyć wszystkiego dookoła.

Gdy wężowy sannin ujrzał flarę chyba chciał się wycofać ale nie pozwoliłem mu na to.

-Nie tak szybko Orochimaru. Kongo Fusa. -Po tych słowach z moich pleców wyszczeliły 3 Nieugięte łańcuchy i choć są złote to zostały pokryte czerwienią. 

Orochimoru udało się uniknąć pierwszych dwóch ale trzeci uderzył go w brzuch przez co ten stracił na chwilę równowagę. Wykorzystując tą krótką chwilę nieuwagi stworzyłem za pomocą moich klonów barierę aby ten nie mógł uciec. Ta bariera nie była najsilniejsza jaką mogłem ale do jej rozwalenia Orochimaru potrzebował by czasu którego ja nie zamierzałem mu dawać nieustannie atakując różnymi technikami i sposobami. 

-Proszę proszę może jednak na jakiś czas zmiennie mój cel i przerzucę się na ciebie.-Wysyczał przez zęby sannin cicho ale na tyle głośno bym usłyszał. -W każdym bądź razie nie mam innego wyboru w końcu nie mam już za wiele czasu. -To powiedział już głośno.

Po tych słowach zaczął zemną walkę w zwarciu była bardzo dynamiczna widać że chciał to szybko zakończyć. W czasie tej szybkiej wymiany ciosów odsłoniłem nieświadomie swój lewy bark. Sannin to wykorzystał i uderzył w niego z całych sił. Straciłem równowagę. On zaś to wykorzystał i wydłużając swoją szyję ugryzł mnie w prawy obojczyk.

-Aaaa!!! -Krzyczałem z bólu. Nie wiem co on mi wstrzyknął ale to tak niemiłosiernie pali. Nie dość że mnie ugryzł to przez ten bul straciłem kontrole nad moją chakrą nie wiem jak to możliwe ale co za tym idzie moje klony jak i bariera którą podtrzymywały zniknęła a ja opadłem na ziemie pomału odpływając i patrząc jak ten mówi coś niewyraźnego i się oddala.

***

Ocknąłem się w nocy a przynajmniej tak myślę bo było ciemno. Nie mogłem się ruszać więc postanowiłem porozmawiać z Kuramą.

~Kurama-sama. Co on mi zrobił i co mi się potem stało.

~Co zrobił? To dobre pytanie. Nałożył na ciebie jaką pieczęć którą staram się rozszyfrować poznać jak działa i jak ją złamać ale na razie nic z tego. Co do tego co się z tobą działo to znalazła cie pierw jednostka ANBU ale zostawiła rozpoznając cie i popędziła w stronę sannina który miał przewagę jakoś 0,5km. Po kolejnych 20 minutach przyszedł Sai widocznie wyczuł że się uspokoiło i wziął cie do ich chwilowego schronu. Potem gadał o czymś z tym Uchihą ale tego nie słuchałem. Byłem już skupiony na leczeniu i badaniu pieczęci.

~Czyli zawaliłem... -Nie dał mi dokończyć.

~Nawet tak nie myśl. Walczyłeś z Sanninem i dobrze ci szło to oczywiste że jest lepszy. Ma zdecydowanie większe doświadczenie plus ty nie walczyłeś na całego chcąc go zostawić przy życiu i nie zrobić z lasu jakiejś pustyni. Zrobiłeś coś czego nie potrafi połowa ANBU przeżyłeś spotkanie i walkę z nim plus dotkliwie go raniłeś i Przytrzymałeś w pojedynkę prawie przez 10 min.

~Ale to nadal za mało. Muszę stać się silniejszy by muc walczyć za tych których uważam za przyjaciół. Za wioskę która choć mnie nienawidzi to jednak była kochana przez mego ojca i mą matkę. Muszę być silniejszy by zabić tego kto wpakował cię w bagno i pozbawił mnie rodziców. Muszę być silniejszy. 

~I będziesz o to się nie martw. Już moja w tym głowa i paru innych osób. Ale na razie musisz odpoczywać za jakieś 10 minut będziesz mógł się ruszać i to w porę bo za jakieć 8 min najpewniej ktoś was zaatakuje.

~Ale ja nie będę mógł im nawet pomóc. W końcu straciłem panowanie nad chakrą. 

~O to się nie martw Ta pieczęć przestała działać i jest uruchamiana przez kilka bodźców. Na przykład gniew złość ale przede wszystkim żądze większej siły i potęgi.

~Dziękuje Kurama-sama. -Powiedziałem po czy wyszedłem z umysłu.

************

Mama nadzieję że się wam podoba.

Jeśli nie podoba wam się coś w fabule to proszę piszcie wszelkie propozycje a ja w miarę możliwości postaram się je wkręcić w tego FF. 


Cień człowieka - NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz