33

662 47 3
                                    


***Pov.Naruto***

W samotności siedziałem długo. Czas mi jednak się nie dłużył. Było mi dobrze. Uspokoiłem się ale gdy chciałem wyjść z umysłu nie potrafiłem. Próbowałem wiele razy ale nie wychodziło. Trochę się zirytowałem tym zjawiskiem i poszedłem do Kuramy i dwóch poprzednich Hokage.

~Kurama. Co do jasnej cholery dzieje się z moim ciałem i umysłem że nie potrafię z tond za cholerę wyjść? -Zadałem głośno pytanie i zwracając na siebie uwagę rozmawiających do tej pory drugiego, pierwszego i Kuramę.

~Eee więc... -Zaczął głupkowato drapiąc się po karku pierwszy. ~Jakby to na szybko wyjaśnić.

~Nie musi być szybko ma być dokładnie. -Powiedziałem zirytowany. Kurama wyglądał z jednej strony na zmartwionego a z drugiej na rozbawionego tą sytuacją i zachowaniem pierwszego.

~No więc tak. -Zaczął niepewnie pierwszy. -Zapieczętowując mnie i brata w sobie zapieczętowałeś też nasze moce których możemy używać MY. -Podkreślił ostatni wyraz. - To oznacza że gdy ciebie zewsząd obeszły korzenia z twojego ciała to one nie należały do ciebie tylko do mnie. To zaś skutkowało kilkoma rzeczami. Mianowicie.... -Patrzył na brata z nadzieją.

~Ooo dobra powiem mu. -Odezwał się drugi. -Mój brat chce powiedzieć że po pierwsze nie licząc wchłaniania chakry Kuramy pochłonął on również praktycznie całą twoją. Po drugie używając tej techniki strasznie porozwalał twoje ciało od środka więc masz teraz liczne krwotoki wewnętrzne których praktycznie żaden lekarz nie zauważył no i po trzecie ale to już nie z winy mojego głupkowatego brata. To to że nagłe uwolnienie chakry Kuramy... -Zrobił dosłownie króciutką przerwę w czasie której ja spojrzałem na Lisa. Wyglądał strasznie zmartwiony a jego pysk mówił (Przepraszam młody to moja wina wybacz) -spowodowało rozerwanie twoich kanalików chakry w 80% co normalnie oznaczało by śmierć biorąc pod uwagę to że mój brat wyssał z ciebie prawie całą chakrę. Podsumowując to że żyjesz jest cudem. A wyjść z umysłu nie możesz bo jesteś w śpiączce z której mogą cię uratować jedynie dwie osoby w tych czasach. 

~Tymi osobami są ślimacza księżniczka Tsunade i Chyio czyli jedną z radnych Suny. I tak naprawdę żadna z nich osobno nie jest w stanie w 100% zagwarantować twojego odratowania mało tego podczas zabiegów jest duża szansa że zginiesz. -Powiedział do tej pory milczący Kurama.

W tym monecie upadłem na kolana i choć to chyba nie możliwe w umyśle to zemdlałem.

***Pov.Jiraja***

Shisui na całe szczęście zgodził się na tymczasowe objęcie stanowiska Hokage i szykuje drużynę która wyruszy po Tsunade. Właśnie idę do niego po jej skład.

Wskoczyłem jak zawsze na drzewo i wszedłem do gabinetu Hokage przez okno. 

-Witaj Shisui czy wyznaczyłeś mi już drużynę? -Zapytałem.

-Tak Jiraja właśnie po nich posłałem. Łącznie z tobą będzie was trójka. Jeśli chodzi o twoich towarzyszy to nie powinieneś się na nich zawieść. -W tym monecie rozniósł się po pokoju głos pukania. -Wejść!

Do pokoju weszło dwóch Uchihów. Itachi i Sasuke. No może i Sasuke jest młody ale jest już chuninem powinien więc sobie poradzić.

-Shisui dobry wybór. -Powiedziałem i dodałem jeszcze. -Jutro 10:00 Przy wschodniej bramie. -I nie czekając na nic wyskoczyłem przez okno się przygotować. Miałem jeszcze w planach ostatni raz przed wyjazdem zajrzeć do niego.

***Pov.Sasuke***

Wszedłem wraz z bratem do gabinetu Hokage zaraz po tym gdy ANBU nas wezwał. Zapukaliśmy i od razu usłyszeliśmy pozwolenie. Nie zdążyłem się nawet a usłyszałem znajomy głos.

-Shisui dobry wybór. -Krótka przerwa w czasie której go zobaczyłem. Był to Jiraja. -Jutro 10:00 Przy wschodniej bramie. -I wyskoczył nie wiem o co chodziło ale zapewne zaraz się dowiem.

-Itachi Sasuke zostajecie członkami drużyny pod dowództwem Jiraji. Waszym zadaniem jest odnalezienie i sprowadzenie tu Ślimaczej księżniczki Tsunade. Termin wyruszenia powiedział wam Jiraja. Jakieś pytanie? Nie? Świetnie odmeldować. -Powiedział szybko i wyszeptał chyba myśląc że nie usłyszymy. -Jeszcze tyle roboty w papierach.

***

Szyliśmy do domu w ciszy gdy do niego dotarliśmy mama stanęła w drzwiach i powiedział.

-Co chciał Schisui?

-Zostaliśmy wytypowani do misji odnalezienia i sprowadzenia tu Tsunade. -Powiedział Itachi po czym spojrzał na mnie. -Dobrze się przygotuj. To będzie długa i za pewne ciężka misja. Oczywiście nie myśl sobie że w jej czasie będzie spokój. Bo jeśli nie walka z jakimś wrogiem to zapewnię ci ciekawe treningi Braciszku. -Uśmiechnął się wesoło i poszedł do siebie pewnie się spakować. A ja stałem jak ten słup i przetwarzałem ostatnie zadnia brata. Gdy wreszcie do mnie doszły powiedziałem. 

-No to mam przerąbane. -I szczeliłem sobie face placka.

***Pov. Kakashi***

Siedzę przy jego łóżku i czekam. Jego parametry są bardzo niskie. Ale lekarze twierdzą że to normalne. Siedzę tu już pół dnia. Czekam aż Jiraja przyjdzie z jedzeniem i może jakimiś oby dobrymi wieściami. 

Ech Naruto. Czemu zawsze musi się coś spieprzyć. Był już tak dobrze. A teraz leżysz w śpiączce i nie dajesz po sobie znaku chęci do życia.  Czy ty się poddałeś? 

W tym monecie drzwi od sali się otworzył wszedł lekarz i powiedział. 

-Przykro mi panie Kakashi ale jeśli jego stan się nie poprawi to w przeciągu miesiąca odłączamy go od aparatur. Przykro mi takie są procedury.

Po tych słowach wyszedł. Nic nie byłem wstanie powiedzieć. Po prostu padłem na kolana i zacząłem łkać. W takim stanie zastał mnie Jiraja. Wszedł wesoły ale gdy mnie zobaczył upuścił jedzenie podbiegł do mnie i powiedział.

-Kakashi co się do jasnej Cholery stało?

-Jiraja oni...oni.... -Nie potrafiłem wyduście z siebie ani jednego słowa.

-No już uspokój się i powiedz bo nic nie rozumiem.

Odczekaliśmy chwilę. Ja wstałem wyszedłem się przewietrzyć. Po jakiś pięciu minutach wróciłem.

-Jeśli jego stan zdrowia nie polepszy się w przeciągu miesiąca to odepną go od aparatury a wtedy...wtedy...on zginie. -Mówiłem coraz to ciszej.

-Ale jak to przecież jego stan jest w miarę stabilny więc dlaczego?

-To coś w stylu uciążliwej terapii...

 -Mniejsza. Mówisz miesiąc.  -Zrobił przerwę na wdech. -Więc tyle mam czasu na odnalezienie i sprowadzenie tu Tsuny. 

-Ruszacie?

-Tak. Już jutro.

Na tym zakończyłem naszą rozmowę. Jiraja posiedział jeszcze trochę i poszedł dalej szykować się do drogi. Nie ukrywam ta informacja bardzo podniosła mnie na duchu.

************************

Dzięki za przeczytanie rozdziału. 

Mam nadzieję że się podoba. 

Chcę też poinformować że dziś odbędzie się taki mini maraton. Licząc ten rozdział będą dziś trzy.   Więc życzę miłego czytania. 

Cień człowieka - NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz