49

411 41 21
                                    

***Pov.Naruto***

Ocknąłem się a przynajmniej tak myślałem. Naprawdę znalazłem się w swoim umyśle. Rozejrzałem się i zobaczyłem w oddali światło. Postanowiłem pójść w jego stronę.

Od momentu znalezienia się w tym miejscu czułem jakieś dziwne i za razem dobrze znane mi uczucie. Jednak pomimo iż znane to zapomniałem co to jest i co oznacza...

Gdy zbliżyłem się dostatecznie do światła zobaczyłem wejście do jakiejś sali. Wszedłem do niej a w niej znalazłem Wielkiego Lisiego demona, Kuramę.
Miał dziwny wyraz twarzy. Był smutny i zły. 

Ale gdy ten zorientował się że tu jestem pierw się rozweselił l, po prostu tryskało z niego szczęście. Po tym nagłym wybuchu euforii jego pysk wyrażał zaciekawienie i nie zrozumienie by po dosłownie chwili zmienić się w wściekłą warczącą i pokazującą kły przerośniętą wiewiórkę.

Gdy to zobaczyłem omal nie pękłem ze śmiechu. Jednak zdołałem się  opanować jednak gdy usłyszałem jego krzyk nie dałem rady i po prostu zacząłem się śmiać.

~TY MAŁY WKUŻAJĄCY...ACH JAK TAK MOŻNA GINĄĆ I WRACAĆ I NIC NIE MÓWĆ.. PRZYSIĘGAM SAM CIE ZABIJE...POPROSTU NIE WYTRZYMAM CAŁY OJCIEC KAŻDY KOSZMAR W ŻART OBRUCISZ????

I takimi oraz wieloma innymi słowami groził mi i obrażał mnie ale w głębi serca wiem że bardzo się o mnie martwił i że w taki choć dla wielu dziwny sposób mówił mi "Jak dobrze że wróciłeś" no ale wiecie. Każdy okazuje ulgę i inne uczucia w różny sposób.

Dałem mu chwilę na wykrzyczenie się a sobie na opanowanie śmiechu. Gdy ja się uspokoiłem on jeszcze wrzeszczał i wygrażał się mi. Podszedłem do niego pomału i spokojnie a on jak gdyby tego nie zauważył nadal ględził.

Podszedłem i przytuliłem się do jego pyska. On się zamknął a ja z płaczem szczęścia i ulgi powiedziałem do niego po cichu.

~Gomen. Kurama. Gomen...ale nie potrafiłem inaczej...

Po tych słowach lis prychnął i powiedział .

~ Rozumiem gaki rozumiem.

Po tych słowach staliśmy przez chwilę w ciszy. Ten błogi moment minął gdy uspokoiłem się i Kurama się zorientował powiedział spokojnym i rozważnym głosem.

~ Dobra młody a teraz powiedz mi proszę jak to jest do cholery możliwe?

~ Kurama...co wiesz o Kaguy? Kaguy Otsutsuki? -Po tych słowach Kurama spiął się i to dość znacząco.

~ Skąd znasz to imię? 

~ To ona mnie uratowała.

~ Ona? Hm... Nie wiem o niej dużo. Mój "ojciec" a a jej syn Hogoromo opowiedział mi trochę ale nie dużo.

~Powiedz mi proszę to co wiesz...

~Ech niech będzie. -Westchnął cierpiętniczo. -Więc tak. Kaguya jest księżniczką, pochodzącą z nieznanej, dalekiej ziemi. Żyła jeszcze przed powstaniem ukrytych wiosek, za czasów niekończących się wojen.  Postanowiła ona położyć kres niekończącym się konfliktom. Z tego powodu złamała powszechnie obowiązujący zakaz i spożyła Owoc Czakry stając się pierwszą osobą władającą czakrą. Dzięki tej mocy była w stanie zakończyć wojny. Kaguya chciała zyskać jeszcze większą moc poprzez uwięzienie wszystkich ludzi w wiecznym genjutsu. Ten i wiele innych przerażających czynów Kaguyi sprawiły, że ludzie czuli ogromny strach w sercach. Kaguya urodziła potem dwóch synów. Obaj odziedziczyli po matce czakrę i umiejętności. Gdy jej synowie czyli mój ojciec i jego brat dowiedzieli się o tym wszystkim rzucili jej wyzwanie i walczyli z nią przez bardzo długi czas. Udało im się ją wreszcie dopaść i zapieczętować. Z jej mocy Hogoromo stworzył dziewięć istot... i to tyle co wiem.

~Hm... ciekawe... 

Kaguya spożywa owoc czakry.

~Co w tym ciekawego młody?

~Po prostu rozmyślam. W każdym razie to ona mnie uratowała. A właściwie jak to sama mnie powiedział to ta jej pierwotna wersja. Ta Kaguya którą mi przedstawiasz to jej druga wersja. Drugie "ja" które miało za zadanie zastąpić załamany pierwowzór. Prawdziwa Kaguya połączyła się ze światem po to by móc mu towarzyszyć do końca jego istnienia. A w jej ciele zamieszkała jak gdyby jej kopia tylko ze zmienionymi priorytetami i cechami. 

~Nawet jeśli to i tak nie rozumiem dlaczego cię przywróciła? -Zadał pytanie Kurama.

~Dała mi zadanie. -Wziąłem wdech i zacząłem dalsze tłumaczenia. ~Warunkiem mojego odrodzenia było to że powstrzymam przywrócenie drugiego "ja" Kaguy. Aby to zrobić muszę bronić ciebie i innych ogoniastych. Żeby tego dokonać muszę jak najszybciej urosnąć w siłę. Moim celem nadrzędnym jest od dziś obronienie twojej rodziny Kurama. Kolejnym zaś jest zniszczenie organizacji która stara się doprowadzić do jej przywrócenia. Aby to zrobić muszę stać się mistrzem pieczęci ale nie tylko. Dalej muszę się kształcić w ninjutsu, taijutsu i genjutsu. -Zakończyłem na chwilę by dodać coś z wesołym i pewnym siebie głosem. -Czeka nas dużo pracy Kurama-sensey.

W myślach biłem się z tym czy powiedzieć Kuramie o drugiej obietnicy ale ostatecznie postanowiłem zostawić to dla siebie.

~Jednak to nie wszystko Kurama. 

~Nie? co jeszcze?

~Zanim się rozstaliśmy Kaguya powiedziała że da mi jakieś prezenty. Czy możesz proszę przeskanować moje ciało i dowiedzieć się o co chodziło?

~Poczekaj chwilkę.

Po krótkiej chwili Kurama krzyknął.

~MŁODY. ONA PRZYWRUCIŁA CI MOC!!! -Po tych słowach zaczął się śmiać. Najpewniej z mojego wyrazu twarzy.

~Co?! Jak?

~Serio? Gaki skoro potrafiła wrócić ci życie to to była pewnie dla niej pestka. Hahahaha.... -Śmiał się przez chwilę po czym dodał jeszcze. -O W MORDE...

~Co? Co się stało Kurama? -Powiedziałem zaniepokojony.

~Z jakiegoś powodu wyczuwam w tobie kekkei genkai klanu Hyuga i Uchiha oraz element Drewna pierwszego Hokage!

~Oooo.... -czyli to miała na myśli mówiąc prezenty....

~Tylko tyle masz do powiedzenia? "Oooo...." Naprawdę jesteś....ach...ignorantem lub głópcem.

***

Po jakimś czasie doszli do nas poprzedni Hokage którzy po mojej śmierci zaczęli mentalnie przygotowywać się do odejścia. Jak powiedział mi Kurama wyglądało to mniej więcej tak że pierwszy wyżalał się i płakał w ramionach drugiego a on starał się nie wybuchnąć śmiechem. 

W każdym razie gdy tylko wytłumaczyliśmy im wszystko zaczęliśmy rozmawiać o naszych najbliższych działaniach.

***

-Więc tak. -Zaczął drugi.- Potrafisz już styl mędrca i posługiwać się czakrą Kuramy i tworzyć nieugięte łańcuch. Oznacza to że możemy skupić się na szlifowaniu ich lub zaczęciu uczyć się zupełnie nowych technik.

-Niestety jeśli chodzi o pieczęcie to nie za bardzo możemy ci pomóc. To znaczy Tobirama jest w nich dobry ale tak naprawdę choć nie chce on tego przyznać twój poziom jest już wyższy od jego. -Powiedział pierwszy po czym otrzymał cios od swojego brata.

~Ekchm...-Odchrząknął Kurama po czym powiedział. -Jeśli chodzi o pieczętowanie najlepiej będzie jeśli pójdziesz do ruin Uzushigakure. Jestem pewny że ich biblioteki ocalały. W nich powinny być zwoje z wieloma technikami które powinny ci się przydać.  A póki co niech Pierwszy uczy cię technik Drewna. Jeśli chodzi o dojutsu jakie również dostałeś w prezencie to pomożemy ci w teorii.

~Dobrze więc. -Powiedziałem. -Zrobimy tak do moich 15 urodzin zostanę w wiosce Czyli jeszcze z cztery lata.. Będę wykonywał misje szkolił się pod waszym okiem i okiem sanninów we wszystkim co mogę. Podczas tego czasu postaram się przekonać Tsunadę aby na 15 urodziny wysłała mnie na roczną misję. Powiem jej że chce się czegoś dowiedzieć o przodkach czy coś innego. Powinna się zgodzić. W wieku 16 lat wrócę i przejdę do wykonywania zadania danego mi przez Kaguyę ale w taki sposób by nikt się nie zorientował.

******************************************

Wybaczcie że tak późno ale miałem pewne problemy.... W każdym razie mam nadzieję że się spodobał.

Cień człowieka - NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz