~1~

560 34 22
                                    

~Pov: Narrator~

Po tym jak George opuścił biuro sheriff'a skierował się do miejsca gdzie znajdował się jego przyjaciel. Gdy już dotarł do Karl'a od razu opowiedział mu o tym wyzwaniu, które przyjął od ich szefa.

- To jak? zgadzasz się? - zapytał się George.

- I to się nazywa akcja, wiemy coś o nim? - odpowiedział mu, jego przyjaciel.

- Tutaj mamy jego kartotekę. - George podał Karlowi kartotekę z jego ksywką. Karl z niedowierzaniem zaczął czytać to co jest tam napisane. 

- Czyli tak, mamy się zająć osobą co sprzedaje narkotyki, a dla rozrywki napada na banki i sklepy, a przy jednym napadzie postrzelił wszystkich funkcjonariuszy z czego jakieś 7 z nich zginęło? Dobrze mam rozumieć?

- Dokładnie tak. Z tego co jeszcze wiem to ma organizację. - powiedział podekscytowany George.

- Wiemy jak oni wyglądają? - dopytał Karl

- Niestety nie, ale mieliśmy przypadek gdzie jeden chłopak kupował od nich trawkę. 

Dwaj przyjaciele zaczęli rozmyślać nad planem, aby się dowiedzieć jak wyglądają i jak reszta osób z jego organizacji się nazywają. Gdy w końcu wymyślili plan Karl wyjął telefon i wybrał numer do chłopaka, który kupuje od nich towar. Za pierwszym razem chłopaczyna nie odebrał, za drugim to samo, ale jak to się mówi do trzech razy sztuka. Za trzecim razem w końcu odebrał, zaczęli ze sobą rozmawiać, że niby chcieli się spotkać by kupić trawkę.


- Mamy to, spotkanie o 15.30. - oznajmił dwudziestotrzylatek, swojego przyjaciela. 

- To za 30min, nie mogłeś o 16? Dobra, szykuj się.

George i Karl zaczęli się przebierać z służbowych ciuchów na normalne, by już na samym początku nie podpaść. Po tym jak się przebrali poszli coś wszamać (wiem zjebanie to brzmi) do pobliskiego baru. Wybrali standardowego burgera z frytkami (bo czemu nie) po tym jak zjedli pojechali na wybrane miejsce by się spotkać z chłopakiem od dragów. Gdy dotarli na miejsce chłopaka jeszcze nie było, wyszli z samochodu i zaczęli czekać.

???: Czy to z wami rozmawiałem przez telefon?

- Dokładnie tak. - odpowiedział mu Karl

???: Ile chcecie?

Gdy chłopak się zapytał George wyjął z kieszeni swoją odznakę policjanta. Jak chłopaczyna to zobaczył chciał już uciekać, ale spokojny głos George'a go zatrzymał.

- Słuchaj, nie chcemy cię wtrącić do paki. Chyba, że nam nie pomożesz to możesz już nie ujrzeć światła dziennego.

???: Czego chcecie?

- Wiemy od kogo bierzesz dragi. Mamy do nich pewną sprawę, ale niestety nie wiemy jak wyglądają i tu mamy sprawę do Ciebie. - powiedział Karl.

- Zrobimy tak, jeżeli nic nam nie opowiesz o nich pójdziesz do kicia, ale jak nam opowiesz puścimy Cię wolno i przymkniemy na to oko. To jak? Współpraca? - zapytał George nieznajomego.

???: Zgoda, opowiem wam. Na pewno wiem, że ich jest 3. Głównym z nich jest Dream, nie wiem jak on wygląda. Jest jeszcze Nick inaczej zwany Sapnap. Sapnap jest trochę niższy od twojego kolegi, (Jak coś, tutaj wskazał na Karla) ma ciemne włosy i zazwyczaj nosi białą przepaskę na głowie. Jest jeszcze jeden ma na imię Alex inaczej zwany Big Q albo też Quackity. Wzrostu nie pamiętam, ale pamiętam, że zawsze nosił granatową czapkę na głowie, i że ma jedną wielką bliznę, która od prawego policzka idzie wzdłuż oka. 

- Dzięki za info, a teraz oddaj cały towar jaki masz przy sobie. - powiedział Karl z lekko chytrym uśmieszkiem.

???: Tego nie było w umowie.

- Już jest, a teraz dawaj te prochy.

Tak jak Karl kazał chłopakowi, tak też on to zrobił. George przez ułamek sekundy chciał się zapytać po co mu prochy, ale wycofał się bo wiedział, że i tak czy siak Karl by mu nie powiedział. Gdy już wszystko załatwili z chłopakiem stwierdzili, że zadzwonią do sheriff'a i powiedzą, że już wracają do domu. W domu czekała na nich ich przyjaciółka Niki z gotowym deserem.

- Dobra, idę poszukać jakiś info na temat Dream'a. - George chciał już iść do swojego pokoju, ale przeszkodził mu w tym jego przyjaciel.

- E e e, nie ma takiej mowy. Mamy piątek weekend jest, a w weekendy my nie pracujemy.

- To co mam robić przez ten cały czas. - powiedział z rezygnacją w głosie, George.

- Ja mam pomysł. Skoro dzisiaj jest piątek i jest godzina 16 to idziemy do klubu. - tym razem powiedziała ich przyjaciółka.

- Ja i do klubu? Nawet ciuchów nie mam. - powiedział lekko oburzony Gogy.

- My też nie, więc pójdziemy do sklepu. - oznajmiła dziewczyna.


~~~~

Tak jak mówiłam, mamy już 1 rozdział BITCH.

Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał, i że w ogóle książka cała wam się spodoba.

Kryminalista / dnf - DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz