~8~

285 23 16
                                    

~Pov: George~

-Na motorze, widziałem Cię tam- powiedział blond włosy chłopak

-G-gdzie niby? - zapytałem wiedząc co prawdopodobnie mi powie.

-Na wyścigach. Co tam robiłeś?

-Cz-czekałem na przyjaciółkę. - "czemu ja się jąkam, kurwa". Widziałem jak blond włosy chłopak wsiada na motor. Po chwili uczyniłem to samo. Nagle Clay podał mi kask.

-Trzymaj.

-Dziękuję, ty nie masz? 

-Mam, a raczej miałem, teraz ty go masz. - powiedział i się uśmiechnął. Założyłem kask, a później położyłem ręce na talii chłopaka i go przytuliłem, by czasem nie spaść. Ruszyliśmy na południową stronę miasta. Nie wiedziałem gdzie chłopak chce mnie zawieźć. 

- Wiesz, jak chcesz mnie zabić, zgwałcić, albo coś innego to uprzedź muszę się przygotować. - powiedziałem pół żartem pół serio.

- Jak na razie nie mam takiej potrzeby. - powiedział, chyba żartem? Nie wiem. Ucichłem na dłuższą chwilę.

- Ejejej, żartowałem. - ulżyło mi po tym co powiedział, a później zaczął się śmiać, takim czajnikiem. Przez jego śmiech sam zacząłem się śmiać. 

Jechaliśmy jeszcze przez jakieś 10 minut. Gdy dojechaliśmy, ujrzałem tam domek. Znaczy taki opuszczony, chyba. Z zewnątrz wyglądał ślicznie. Drewniany domek koło lasu, na nim zaczął rosnąć mech od północnej strony. Zwisało pełno pnączy, gdzie to dawało jeszcze lepszego uroku. Zszedłem z motoru, zdjąłem kask i oddałem go blondynowi. Gdy już zaczęliśmy iść w stronę domu, odruchowo złapałem blondyna za rękę. Jak się zorientowałem puściłem go, ale on sam wziął i złapał mnie za rękę. W tym momencie czułem jak mnie pieką poliki.

Gdy weszliśmy do domu, mogłem zobaczyć, ładnie, zadbany przedpokój. Salon i kuchnia były tak samo zadbane jak przedpokój. Nie spodziewałem się tego. Przeszliśmy przez salon, na taras, z tarasu można było zobaczyć piękny wodospad, a za nim była niewielka jaskinia. Widok zabierał dech w piersiach. Blond włosy chłopak puścił moją rękę, po jego czynie zrobiło mi się trochę smutno i zimno. Usiedliśmy na trawie, rozmawialiśmy i podziwialiśmy widok.

- Ale na pewno nie chcesz mnie zabić, zgwałcić lub co innego? - zapytałem, by mieć jeszcze większą pewność, że chłopak nic mi nie zrobi.

- Wiesz, mógłbym Cię zgwałcić, ale nie chce by taka śliczna osoba jak ty cierpiała. - po jego słowach zrobiło mi się trochę lżej na sercu. - A co do zabicia, mogę nawet teraz. Albo nie, nie teraz. - dopowiedział. "Ja pierdole, kogo ja spotkałem."

- Czyli, nie zgwałcisz mnie, bo szkoda ci mnie, a zabić mnie możesz nawet, nie wiem, za pięć minut?

- Dokładnie. - odpowiedział z chytrym uśmieszkiem. Przez to co uczynił chłopak, się przeraziłem.

Po kilku godzinach, moi przyjaciele zaczęli dzwonić. Zapytałem  Clay'a, czy podwiózłby mnie pod dom, na co chłopak się zgodził. Podeszliśmy do jego motoru, wziąłem kask i założyłem go na głowę. Widziałem, że blondyn siedział już na motorze, przełożyłem nogę i usiadłem. Clay gwałtownie ruszył i zahamował, przez co położyłem się na jego plecach. Zawinąłem ręce wokół jego talii i przytuliłem go. Podałem ziolonookiemu adres domu i ruszyliśmy. 

Mój przyjaciel, o ile mogłem go tak nazwać, jechał po terenach, których nie kojarzyłem. Jechaliśmy cały czas przez las. Jak wyjechaliśmy z lasu, dopiero wtedy zorientowałem się gdzie jesteśmy. Jechaliśmy koło uliczek, gdzie odbywają się te nielegalne wyścigi. Ja jako policjant powinienem im wszystkim wlepić mandat, ale jaki, że moja przyjaciółka tam chodzi, nie zrobię tego.

Clay zatrzymał się pod moim domem. Zszedłem z motoru, zdjąłem kask i już chciałem oddać go chłopakowi, lecz przerwał mi właśnie jego głos.

- Zostaw go sobie, za pewne ci się jeszcze przyda.

- A ty? - zapytałem.

- Ja mam w domu zielony, a ten niebieski tak czy siak mi nie pasował do motoru. - odpowiedział uśmiechając się. Podszedłem do niego i go przytuliłem. Wyszeptałem mu jeszcze "Dziękuję" i odszedłem. 

Wszedłem do domu i od razu Karl podbiegł do mnie, by mnie przytulić. Odwzajemniłem jego uścisk, ale po chwili puściłem go, by zdjąć buty. Karl poszedł w stronę kuchni, a ja za nim. W kuchni czekała na mnie wkurzona Niki, niczym moja matka, gdy się spóźniałem, jak byłem dzieckiem.

- No, gdzie byłeś? i z kim byłeś? Mogłeś nas chociaż uprzedzić, że nie będzie cie pół dnia. - powiedziała do mnie z wkurzonym i z zmartwionym spojrzeniem.

- Byłem z Clay'em, przy wodospadzie. A po za tym jestem już dorosły. - skrzyżowałem ręce udając obrażonego.

- To ten z klubu? Co ma całkiem przystojnego przyjaciela? - wtrącił się Karl.

- Mmmmm, Karl. Tak to ten, szczerze blondyn też nie jest niczego sobie. - odpowiedziałem mu zgodnie z prawdą. Sięgnąłem po chleb i ser, bo strasznie byłem głodny. Gdy zrobiłem sobie kanapki poszedłem do swojego pokoju. 

Postawiłem talerz z kanapkami na biurku i włączyłem komputer. Zamierzałem coś poszukać na temat Dream'a. Przeszukałem internet i jedyne co znalazłem to, to że jego symbolem jest czarny uśmiech. Jego przyjaciel ma płomyk. Starałem się jeszcze coś poszukać, ale nic z tego.

Poszedłem do kuchni odnieść brudny talerz, przy okazji się czegoś napić. Oparłem się o blat i zacząłem pić sok. Spojrzałem na zegar, godzinę którą wskazywał zdziwił mnie. Wskazywał on pierwszą w nocy.

Udałem się do pokoju po piżamę i skierowałem się do łazienki. Zdjąłem z siebie ubrania i wszedłem pod prysznic. Pozwoliłem, by przyjemne krople wody spływały po moim ciele. Gdy się umyłem wytarłem się ręcznikiem i założyłem na siebie piżamę. Poszedłem do swojego pokoju i położyłem się na łóżku. Nadal rozmyślałem nad blondynem. Mogłem stwierdzić, że on wygląda jak jakiś grecki bóg piękna. Nawet nie wiedziałem kiedy zasnąłem.


-------------

Była mega długa przerwa, ale myślę, że powoli powracam do pisania. Mam nadzieję, że wszystko u was w porządku. Życzę wam miłego dnia, bądź miłej nocy i do następnego

Kryminalista / dnf - DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz