ROZDZIAŁ 13

283 16 2
                                    

Mogłam się tego domyślić. Co było w Chicago tam też zostało. Po powrocie do domu nic się nie zmieniło może oprócz tego ,że zaczęłam unikać Steva. Byłam naiwna myśląc ,że coś z tego wyjdzie. Pierwszy dzień szkoły po tygodniu wolności był najgorszy. Na każdym kroku widziałam Kayle i mojego 'przyjaciela' obściskujących się na każdym możliwym kroku. Kim moja przyjaciółka chyba domyśliła się o co chodzi ponieważ sama przestała gadać ze Stevenem.

Bal na zakończenie klasy się zbliżał a do mnie podchodziło coraz więcej chłopców pytających czy z nimi pójde. Odmówiłam każdemu może dlatego ,że czekałam na NIEGO . Byłam głypia myśląc ,że się doczekam . W przerwie na lunch podbiegła do mnie Kayla i powiedziała ,że Stev zaproponował jej wspólne pójście na bal. Tego było za dużo , nie wytrzymałam dłużej . Wybiegłam ze szkoły nie zważając na konsekwencje jakie mogą mnie spotkać.

Dużo osób ma swoje miejsca gdzie odcinają się od rzeczywistości. Ja takiego miejsca niestety nie mam więc musiałam skierować się do domu. Modliłam się żeby nie zastać w nim mamy.

Żuciłam plecakiem na kanape w salonie i poszłam do pokoju. Otworzyłam drzwi i zobaczylam mame. Co ona robi? Jakim prawem otworzyła pudło od taty? Jak ona mogła?

-Co ty robisz?-powiedziałam oschle.

-Kochanie..

-Nie nazywaj mnie tak!-łzy napływały mi do oczu.-Czemu to zrobiłaś?

-Nie wiedziałam kiedy będziesz w stanie je otworzyć ale ja musiałam znać prawde.

-Jaką prawde? Tato zginął! Zrozum to!

-To nie była zwykła misja..

-O czym ty do cholery mówisz?-dlaczego akurat teraz?

-Państwo McCalister mieli duże udziały..

-Do czego zmierzasz?-nie to nie mogło być tym o czym myśle.

-Dwa lata temu Stev został uprowadzony. Wszyscy wiedzieli gdzie przebywa ale misja była zbyt niebezpieczna by wprowadzić w to słabo doświadczonych chłopców z Armii. Twój tato był wspaniałym dowódcą i cudownym człowiekiem.

-Nie chce tego słuchać. Kłamiesz mamo! Tato nie mógł zginąć przez Stevena. Nie mógł!

-Powinnaś..

-Nie mów mi co powinnam a czego nie! Od kiedy to wszystko wiesz?

-Od trzech miesięcy-widziałam łzy w oczach mojej matki. Miałam to gdzieś.

-Kto ci powiedział?

-Skarbie nie oceniaj go.

-Nienawidze was, nie nawidze z całego serca.

Nie czekałam na nic wiecej. Wiedziałam już wszystko. Wybiegłam z domu pozostawiając tam moją zrozpaczoną matke. To nie tak miało być , teraz miało być tylko lepiej . Znów zostałam okłamana z podwojoną siłą. Ten dupek przez cały czas znał prawde. Kłamał mi prosto w oczy i udawał ,że wszystko jest tak jak powinno . Nie chce go znać. Nie po tym co zrobił.

Moja kieszeń zawibrowała.
Przychodzące połączenie od:Steven

Rozłączyłam się. Byłam pewna ,że mama już z nim rozmawiała. Powtarzałam tą czynność szesnaście razy a sms'y od razu kasowałam. A później wyłączyłam telefon.

W tej chwili skreśliłam go ze swojego życia raz na zawsze. Chciałam zapomnieć. Ale patrząc prawdzie w oczy było już za późno . Chyba się ..

Do cholery co mam teraz zrobić? Nie wróce do domu . Znając życie już tam na mnie czekają. Włączyłam telefon i wybrałam numer Kim. Odebrała po dwóch sygnałach.
-Hej Kim jesteś już w domu ?
-Tak , Boże dziewczyno wszyscy się o ciebie martwimy.
-Nie ma potrzeby. Czy mogłabym do ciebie przyjść.
-Jasne, po co wogóle pytasz?
-Tylko prosze nie mów mojej mamie.
-Powinna wiedzieć.
-Wiem ale nie może. Zrobisz to dla mnie?
-Jasne, w końcu jesteś moją przyjaciółką..
-Dzięki, zaraz u ciebie będe.
-Czekam.

Szłam zakorkowanymi ulicami Nowego Jorku. To miejsce było mi tak obce. Nigdy nie chciałam tu mieszkać a dzisiaj moja niechęć to tego miasta wzrosła.

Czym prędzej chciałam dostać się do mieszkania Kim . Mialam nadzieje, że nie będzie o nic pytać ponieważ dość miałam pytań. Chciałam odpocząc od tego zgiełku.

Wiedziałam ,że jej rodzice polecieli do Tajlandii na swoją rocznice ślubu więc nie musiałam się martwić ,że będzie niezręcznie.

Zadzwoniłam dzwonkiem i czekam ,aż moja przyjaciółka otworzy drzwi. Po chwili to zrobiła i przytuliła mnie z całej siły. Tego mi trzeba było. Wsparcia.

-Jak się czujesz?-zapytała wpuszczając mnie do środka.

-A jak wyglądam?

-Okropnie.-tak to cała Kim ,zasze pocieszy.

-Dzięki.-powiedziałam z udawanym grymasem. Tak na serio poprawiła mi tym humor.

-Chodź do salonu-nie mogłam wyczytać z jej twarzy co jest nie tak ale spełniłam prośbe .

Gdy znalazłam się w tym pomieszczeniu wmurowało mnie w ziemie.

-Co on tutaj robi?

-Musiałam.-Nic nie musiała, po co go tu sprowadziła?

-Obiecałaś.

Chciałam odwrócić się i wyjść ale on złapał mnie za ramie i przytrzymał. Nie odzywał się tylko patrzył mi w oczy. Widziałam w nich smutek, żal..

-Czemu mi nie powiedziałeś?-Te słowa ledwo wyszły z moich ust.

-Bałem się.

-Zaufałam ci-liczyłam na wsparcie Kim ale jej już nie było w pokoju albo może nawet w domu.

-Nie chciałem Cie zawieść.

-Zrobiłeś to-przerwałam na chwike-wiele razy.

-Twój tato... mówił mi o tobie.

-Nie chce tego słuchać.

-Opowiadał jaka cudowna jesteś.

-Przestań.

-Myślałem wtedy ,że też chciałbym mieć takiego ojca. Mówił jak bardzo chciałby wrócić na stałe żeby zawsze móc cię wspierać.

-Czemu to robisz?-mówiłam przez łzy.

-Mówił,że pasowalibyśmy do siebie bo jesteśmy tak samo uparci. Wtedy to wydawało się takie nie realne.

-Skończ!-krzyknęłam.

-Marzyłem żeby cię spotkać i powiedzieć ile twój tato zmienił w moim życiu. Nie chciałem tego co się stało . Spędziłem z nim cały miesiąc na froncie. To on uratował mi życie. Wiedział co się szykuje i miał cały plan. Dotarło to do mnie gdy ocalił mnie od śmierci.

-Steven, zamknij się!

-Prosze uwierz mi ,że chciałem ci o wszystkim powiedzieć.

-Mogłeś to zrobić zanim wszedłeś do mojego życia.

-Nie potrafiłem .Nie wiedziałem.

-Czego do cholery mogłeś nie wiedzieć?

-Kiedy opowiadałaś o swoim tacie. Nie wiedziałem ,że chodzi ci o tego samego mężczyzne. Gdy dowiedziałem się prawdy porozmawiałem z twoją mamą ona zrozumiała.

-Nie licz na to samo z mojej strony.

-Emily..

-Od dziś się nie znamy. Zajmij się Kaylą.

Wyszarpnęłam się z jego uścisku i opuściłam budynek. Biegłam przed siebie. Chciałam zniknąć , zapaść się pod ziemie. Chciałam po raz ostatni spotkać mojego tate. Przez tego egoistycznego,zakłamanego dupka już nigdy nie poczuje wsparcia taty. Nigdy go nie przytule. Nigdy. W mojej głowie był chaos ale wiedziałam ,że musze wrócić do domu nie zważając na moją mame w końcu nie musiałam z nią rozmawiać nie miałam o czym z nią rozmawiać.

UNIESIENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz