Impreza u Bila była chyba najlepszą domówką na jakiej dotychczas. Znalazłyśmy z Kaylą wspólny język więc wszystko działo się po mojej myśli. Wszyscy tańczyli i pili. Ja osobiście ograniczyłam alkohol do minimum ,żeby wrócić jakoś do domu . Ale i tak świetnie się bawiłam . Poszłam do kuchni mając nadzieje ,że nie będzie tam tak tłoczno jak w reszcie domu. Miałam racje. Usiadłam na kuchennej wyspie i piłam wode. Byłam tam sama . Każdy korzystał z barku pełnego alkoholi który znajdował się w salonie .
Moja samotność nie trwała długo bo do kuchni wleciał jakiś chłopak. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wielka ,czerwona plama na białym podkoszulku.
-Jakiej naiwniaczce złamałeś serce tym razem?-zapytałam a on skierował swój wzrok wprost na mnie.
-Słucham?
-No sory ale czerwonego wina nie wylewa się na faceta bez powodu.-puściłam mu oczko.
-Tak masz racje-oderwał się na chwile od pocierania ręcznikiem o plame-wpadłem na jakąś zalaną dziewczyne.
-To wystarczający powód-cichy śmiech wydobył się z jego ust.
-Jak masz na imie?
-Emily.
-Sam , miło mi .
-Jasne.
-Nie wierzysz mi .
-No nie bardzo.-czy ja z nim flirtowałam?
-A jak mam cię przekonać?-z każdym krokiem zmniejszał odległość między nami.
-Wymyśl coś.-nie myślał długo bo od razu wpił się w moje usta. Był zachłanny. Chciał więcej ale wiedziałam ,że do niczego nie dojdzie . Nie dziś i nie teraz.
-Ekhm-szybko oderwałam się od chłopaka i wyjrzałam za jego ramie by zobaczyć kto wydał ten dźwięk. Zobaczylam tam Stevena który momentalnie opuścił pomieszczenie oraz Kim która zrobiła dokładnie to samo tylko zanim wyszła pokiwała z dezaprobatą głową.
Zrobiło mi się głupio.
-zaraz wróce-zwróciłam się do Sama i pobiegłam za tamtą dwójką.
Gdy ich dogoniłam nie popatrzyłam nawet na Steva w sumie to odszedł od razu gdy złapałam Kim za ramie.
-O co wam chodzi?
-Jesteś ślepa Emily?
-Co ?
-Nie widzisz jak go ranisz ? Jeszcze pare dni temu było wszystko ok , a teraz całujesz się z pierwszym lepszym napotkanym facetem.
-To nie wasza sprawa.-warknęłam.
-Stev mi powiedział o co chodzi.. jesteś zapatrzona w czubek właśnego nosa i nie widzisz tego co dzieje się wokół ciebie.
-Masz racje . A wiesz dlaczego? Bo mam dość skakania jak mi ktoś zagra.
-Sory, Emi ale zmieniłaś się . Mam nadzieje ,że przejżysz na oczy .
Odwróciła się tyłem o pobiegła dogonić Stevena. Dlaczego stanęła po jego stronie?
O nie. Sam. Zostawilam go tam.
Tak też wróciłam do mojego dzisiejszego towarzysza.
-Kto to był?-zapytał gdy stanęłam przy nim.
-Nikt ważny-odparłam obojętnie.
-Słyszałem ,że w waszej szkole organizuje się bal .
-Taak.
-Masz już jakiegoś partnera?
-Wydaje mi się ,że już tak .
-A kto jest tym szczęściażem.
-Hm, wydaje mi się ,że już wiesz.
-Czyli się zgadzasz ?
-Mhm.
Tak właśnie załatwiłam sobie partnera na tegoroczny bal. Byłam z siebie zadowolona.
Było już grubo po 3 w nocy i postanowiłam wracać do domu . Nigdzie nie znalazłam Kayli więc odprowadził mnie Sam pod same drzwi. Pożeganałam go całusem w policzek i najciszej jak potrafiłam weszłam do swojego domu.
Cały czas w głowie miałam Kim i Stevena.
Byłam zmęczona tą nocą . Zdjęłam z siebie ubrania i wzięłam szybki prysznic po czym usnęłam.
CZYTASZ
UNIESIENIE
Teen FictionEmily po śmierci taty przeprowadza się wraz z mamą do ogromnego miasta jakim jest Nowy Jork. Przybycie do nowej szkoły w środku roku szkolnego nie jest łatwe zwłaszcza gdy w pierwszy dzień spotkasz w łazience naćpanego kolesia, który okazuje się być...