ROZDZIAŁ 15

176 14 5
                                    

Impreza u Bila była chyba najlepszą domówką na jakiej dotychczas. Znalazłyśmy z Kaylą wspólny język więc wszystko działo się po mojej myśli. Wszyscy tańczyli i pili. Ja osobiście ograniczyłam alkohol do minimum ,żeby wrócić jakoś do domu . Ale i tak świetnie się bawiłam . Poszłam do kuchni mając nadzieje ,że nie będzie tam tak tłoczno jak w reszcie domu. Miałam racje. Usiadłam na kuchennej wyspie i piłam wode. Byłam tam sama . Każdy korzystał z barku pełnego alkoholi który znajdował się w salonie .

Moja samotność nie trwała długo bo do kuchni wleciał jakiś chłopak. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wielka ,czerwona plama na białym podkoszulku.

-Jakiej naiwniaczce złamałeś serce tym razem?-zapytałam a on skierował swój wzrok wprost na mnie.

-Słucham?

-No sory ale czerwonego wina nie wylewa się na faceta bez powodu.-puściłam mu oczko.

-Tak masz racje-oderwał się na chwile od pocierania ręcznikiem o plame-wpadłem na jakąś zalaną dziewczyne.

-To wystarczający powód-cichy śmiech wydobył się z jego ust.

-Jak masz na imie?

-Emily.

-Sam , miło mi .

-Jasne.

-Nie wierzysz mi .

-No nie bardzo.-czy ja z nim flirtowałam?

-A jak mam cię przekonać?-z każdym krokiem zmniejszał odległość między nami.

-Wymyśl coś.-nie myślał długo bo od razu wpił się w moje usta. Był zachłanny. Chciał więcej ale wiedziałam ,że do niczego nie dojdzie . Nie dziś i nie teraz.

-Ekhm-szybko oderwałam się od chłopaka i wyjrzałam za jego ramie by zobaczyć kto wydał ten dźwięk. Zobaczylam tam Stevena który momentalnie opuścił pomieszczenie oraz Kim która zrobiła dokładnie to samo tylko zanim wyszła pokiwała z dezaprobatą głową.

Zrobiło mi się głupio.

-zaraz wróce-zwróciłam się do Sama i pobiegłam za tamtą dwójką.

Gdy ich dogoniłam nie popatrzyłam nawet na Steva w sumie to odszedł od razu gdy złapałam Kim za ramie.

-O co wam chodzi?

-Jesteś ślepa Emily?

-Co ?

-Nie widzisz jak go ranisz ? Jeszcze pare dni temu było wszystko ok , a teraz całujesz się z pierwszym lepszym napotkanym facetem.

-To nie wasza sprawa.-warknęłam.

-Stev mi powiedział o co chodzi.. jesteś zapatrzona w czubek właśnego nosa i nie widzisz tego co dzieje się wokół ciebie.

-Masz racje . A wiesz dlaczego? Bo mam dość skakania jak mi ktoś zagra.

-Sory, Emi ale zmieniłaś się . Mam nadzieje ,że przejżysz na oczy .

Odwróciła się tyłem o pobiegła dogonić Stevena. Dlaczego stanęła po jego stronie?

O nie. Sam. Zostawilam go tam.

Tak też wróciłam do mojego dzisiejszego towarzysza.

-Kto to był?-zapytał gdy stanęłam przy nim.

-Nikt ważny-odparłam obojętnie.

-Słyszałem ,że w waszej szkole organizuje się bal .

-Taak.

-Masz już jakiegoś partnera?

-Wydaje mi się ,że już tak .

-A kto jest tym szczęściażem.

-Hm, wydaje mi się ,że już wiesz.

-Czyli się zgadzasz ?

-Mhm.

Tak właśnie załatwiłam sobie partnera na tegoroczny bal. Byłam z siebie zadowolona.

Było już grubo po 3 w nocy i postanowiłam wracać do domu . Nigdzie nie znalazłam Kayli więc odprowadził mnie Sam pod same drzwi. Pożeganałam go całusem w policzek i najciszej jak potrafiłam weszłam do swojego domu.

Cały czas w głowie miałam Kim i Stevena.

Byłam zmęczona tą nocą . Zdjęłam z siebie ubrania i wzięłam szybki prysznic po czym usnęłam.

UNIESIENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz