ROZDZIAŁ 9

212 14 1
                                    

Siedząc z nim na jego łóżku było miło. Nawet bardzo. Nikt by nie uwierzył gdybym powiedziała, że jeszcze pare godzin temu się wrecz nie znosiliśmy.

- masz już pare na bal?- zapytał nagle, przerywając panującą miedzy nami cisze,

-nie,nie mam i raczej się nie wybieram. A ty?- zadałam do pytanie ale szybko się poprawiłam przypominając sobie o jego dziewczynie - a no tak przepraszam, pewnie idziesz z Kaylą.

- Dlaczego tak sądzisz?

-to chyba logiczne przecież jesteście ze sobą.

-no tak jesteśmy - zamyślił się na chwile.

-jak teraz będzie?-znów odezwał się jako pierwszy , odpowiadało mi to ale tym razem nie wiedziałam o co mu chodzi gdy o to pyta.

-w jakim sensie?

- no z nami, jak będzie między nami?

- mam nadzieje, że normalnie bo te nasze kłótnie były straszne może jakoś dogadam się z twoją dziewczyną.

-Kayla chyba za tobą nie przepada.

-nie potrafię tego zrozumieć, przecież nic jej nigdy nie zrobiłam.

-czy ja wiem..-zmylił mnie tym co powiedział w końcu chyba wiedziałabym gdybym coś jej zrobiła ale ja nawet jej nie znałam gdy ona potrafiła mnie już nienawidzić.

-co chcesz przez to powiedzieć?

- poprostu, jak pojawiłaś się w tej szkole.. nasze spotkanie było nie ciekawe. Ale nie pamiętałem go i wtedy gdy na mnie wpadłaś i później na w-f miałem wrażenie, że się znamy bo tak było. Zainteresowałem się tobą i to bardzo. Kayla próbowała mnie zdobyć od kąd pamiętam i była wściekła, że jak się tylko się pojawiłaś w naszej szkole to potrafiłaś zdobyć to o co ona musiała starać się przez lata.

-czy ty ją kochasz?- dlaczego o to zapytałam co mnie podkusiło , idotka - mówiła moja podświadomość. Stev się nie odzywał . - przepraszam, ja nie chciałam, poprostu,,

- nic się bie stało, nie kocham Kayli.

-więc dlaczego z nią jesteś?- nie myślałam o tym co wylatuje z moich ust.

- to takie oczywiste Emily.

- nie rozumiem.

- zaraz po tym jak dałaś mi tak dosadnego kosza bolało mnie to a jeszcze gorzej było gdy moi rodzice zaprzyjaźnili się z twoją mamą. Tak bardzo naciskali byśmy się zakolegowali a mi zaczynało brakować argumentów żeby tego nie robić. Kayla była łatwym rozwiązaniem.

-wykorzystujesz ją, a ona cię kocha. To chamskie.

-nie. To normalne . Kayla jest łatwa i każdy o tym wie. A ja daje jej jeszcze przysługę.

-to okropne.-udawałam oburzenie.

-nie rozmawiajmy już o niej.

Steven przewrócił się na bok i wsparł na łokciu, przyglądał mi się. Czułam jego wzrok na moim ciele i mimo mojego skąpego stroju nie przeszkadzało mi to . Kusiło mnie by dotknąć jego torsu ale nie mogłam tego zrobić, bo to by było głupie i mógłby to odebrać dwuznacznie. Aby nie poniosły mnie emocje nie patrzyłam na niego tylko w biały sufit . W głowie miałam mnóstwo pytań których nie mogłam zadać a które były dla mnie bardzo ważne. Stev włożył jeden z moich kosmyków za ucho i wtedy spojrzałam na niego. Nasze spojrzenia się spotkały . W moim podbrzuszu zrobiło się gorąco a serce biło mi szybciej. Chłopak powoli podnosił się i przeniósł się na mnie już po sekundzie siedząc okrakiem . Ręką nad moją głową się podtrzymywał a drugą bładził po moim boku. Nie wytrzymałam tego napięcia i przejechałam ręką po jego nagim torsie. Zagryzłam dolną warge a na jego usta wdarł się uśmiech. Pochylał się powoli jakby nie chciał mnie przestraszyć a moje usta wręcz wyrywały się na przeciw jego .w końcu stworzyły jedność. Całował mnie delikatnie, że ledwo mogłam go poczuć. Ale za to był to chyba jeden z najsłoszych pocałunków w moim życiu. Jego reka przeniosła się na moje udo podnosząc tym samym moją bluze do góry. Chłopak przejechał ręką po moim nagim brzuchu. A tym samym wpił się w moje usta bardziej gwałtownie i niespodziewanie nasze języki się spotkały a przez moje ciało przeszedł nie wyjaśniony dreszcz. To było takie cudowne a zarazem niebezpieczne. Z moich ust wyszedł cichy jęk gdy poczułam jego usta na mojej szyji. Wiedziałam, że pozostawił na niej ślad . Gdy jego ręka docierała do moich majtek i wiedziałam, że czas z tym skończyć w końcu mimo wszystko on wciąż miał dziewczyne. Obraz Kayla'i krążył mi po głowie. Złapałam za ramiona Stevena i oddaliłam go od siebie. Uległ niechętnie.

-musze iść do domu-wydukałam nagle

-czemu właśnie teraz?

- mama za jakąś chwile będzie szła do pracy wole żeby nie musiała mnie szukać.

-rozumiem-widziałam w jego oczach rozczarowanie, smutek , zagubienie.

Podniósł się ze mnie i wstał z łóżka a ja razem z nim. Obrócił się w moją strone i wymusił na swych ustach uśmiech.

-prosze pozwól mi się do siebie zbliżyć.

Zszokowały mnie jego słowa. Ale czułam, że jest odpowiednią osobą której mogłabym zaufać. Nie chciałam związku bo nie lubiłam ograniczeń ale wpadłam na inny pomysł.

- zostańmy przyjaciółmi- Chłopak zdziwił się chyba moją reakcją bo wyraźnie liczył na coś innego ale nie mogę wiecznie wszytkich uszczęśliwiać.

- a więc tylko przyjaciele .-odpowiedział i przytulił mnie do siebie . Jegi ręce przeniosły się na moje pośladki.

- Steven przyjaciele,

-Przyjaciele tak robią.

- To muszę wypróbować to z Kim.

- przyłącze się do was.

-dupek.

Uderzyłam lekko jego klatke piersiową po czym skierowałam sie do drzwi i tak właśnie opuściłam jego dom.

UNIESIENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz