Leżałam już na łóżku w moim kostiumie do spania przypominającym Sticha. Ubrałam okulary korekcyjne i uruchomiłam laptopa. Ktoś zaprosił mnie na facebook'u . Weszłam w powiadomienia i moim oczom ukazał się nie kto inny jak we własnej osobie Steven McCalister . Przyjęłam mimo małych obaw. Dodałam nowe zdjęcie na instagrama bo w ostatnim czasie chyba się od tego uzależniłam. Niestety moja uwagę przykuła ikonka messengera która pojawiła się na ekranie .
Od Steven:
Skarbie, chyba musimy porozmawiać xx
Do Steven:
Nie mamy o czym Steve .
Od Steven:
Jutro po szkole .
Do Steven:
Nigdzie się nie wybieram.
Od Steven:
Do zobaczenia, będę punktualnie.Zatrzasnęłam klapkę laptopa i wkurzona opadłam na poduszkę . Błądziłam wzrokiem po pokoju aż w końcu zatrzymałam się na kartonowym pudełku które wciąż stało zamknięte . Nie raz zastanawiałam się czy będę w stanie kiedykolwiek je otworzyć. Nie rozumiem czego się boje, tyle razy trzymałam je w dłoni ale nigdy nie potrafiłam odkleić taśmy trzymającej wieczko. Minęło już tyle czasu a ja nadal nie mogłam się z tym pogodzić. Bałam się każdej nowej znajomości bo nie wytrzymałabym kolejnej rozłąki z kimś ważnym dla mnie. Wiedziałam, że to i tak było nieuniknione ale chciałam to jak najbardziej przeciągnąć i w miarę możliwości do tego nie dopuścić.
Oczy same mi się zamykały i czułam, że czas iść już spać . Układałam się już do snu gdy dostałam wiadomość na messengerze.
Od Steven :
Słodkich snów piękna xx
Przewróciłam oczami ale nie odpisałam, miałam już dość na dziś . Odpłynęłam szybciej niż się spodziewałam.
Obudził mnie głośny dźwięk dzwonka który jak najszybszej wyłączyłam by dłużej nie męczył mnie swoim jazgotem. Musiałam wstawać a tak dobrze mi się spało. Nie rozmawiałam z mamą od wczorajszej kłótni i bałam się kolejnej więc jak najszybciej wzięłam poranną toaletę, ubrałam czarne leginsy, biały trochę za duży sweterek i moje brązowe krótkie Emu . Chwyciłam do reki skórzaną torbę i zamknęłam za sobą drzwi do pokoju. Jak najszybciej wybiegłam z domu, żeby nie musieć patrzeć mojej rodzicielce w oczy po wczorajszym przedstawieniu.
Przekroczyłam próg szkoły i od razu zachciało mi się wrócić do domu i ciepłego łóżka które czekało na mnie otworem. Dlaczego musiało tu być tak wielu uczniów, na każdym kroku obijałam się o kogoś innego a w głowie miałam tylko to , żeby nie wpaść na Stevena. Może wyolbrzymiam cała sprawę a może za bardzo przeceniam to jak się zachowuje wobec mnie.
Kim nie było dzisiaj w szkole przez co czułam się osamotniona bo tylko z nią miałam przyjazne stosunki i mogłam normalnie porozmawiać. Znałam ją , krótko ale zawsze to coś.
Siedziałam na ławce czekając, aż w końcu zadzwoni dzwonek i będę mogą wejść do klasy nie obawiając się, że spotkam kogoś nieproszonego. Niestety nie doczekałam się bo jak po stroju oceniłam w moją stronę szła szkolna elita dziewczyn . Pewnie chcą mi pokazać kto tu rządzi . Po moim trupie, w mojej szkole nie było podziału więc i tu nie mam zamiaru się nikomu podporządkowywać jak jakieś bezmózgowie. Stanęły przede mną jak jakieś cholerne diwy. Dam im popalić, teraz pokaże na co mnie stać albo będzie po mnie.
- Zasłaniacie mi widoki dziewczynki.- powiedziałam ze sztucznym uśmiechem
-Wiesz z kim rozmawiasz?- założę się , że to ona kierowała tą biedaczką stojącą obok niej.
- A powinnam wiedzieć?
- Bezczelna suka .
- Co jak , co ale to nie ja obrażam osobę której nawet nie znam.
- Nie zadzieraj z nami, dobrze ci radzę.
- Ja ci radzę opracować budowę kamienia bo niechcący możesz dostać nim w nie wyjaśnionych okolicznościach w głowę.
- Grozisz mi ?
-Ostrzegam skarbie.
-Pożałujesz sobie .
- Na mnie już czas , będę tęsknić , buźka.
Odeszłam od nich a wszyscy patrzyli na mnie ni to z lękiem , ni z podziwem . Nie wiem co było w tym takiego strasznego ale wiem, że jak na trzeci dzień w tej szkole to całkiem szybko przyciągam do siebie jakiś nieudaczników.
Stałam pod klasą i zobaczyłam GO całe szczęście dzwonek wyrwał mnie z opresji i weszłam czym prędzej do klasy . Może fizyka nie była moim ulubionym przedmiotem ale na pewno wszystko było lepsze od "miłej"pogawędki ze Stevenem.
Lekcje minęły szybko, ani razu nie natknęłam się na mojego prześladowcę co wprawiało mnie w zachwyt. Bałam się, że po szkole będzie na mnie czekał więc chciałam zostać na jakiś dodatkowych zajęciach niestety one odbywały się tylko w soboty. Musiałam stawić czoła problemowi. Odniosłam książki do szafki i wyszłam ze szkoły. Jego auto stało już przed samym wejściem głównym co oznaczało, że nie mam drogi ucieczki. Zacisnęłam rękawy mojego swetra i ruszyłam przed siebie. Stanęłam przed drzwiami do auta czekając , aż łaskawie je otworzy chciał się bawić to niech teraz zgrywa dżentelmena. Nie wiedział o co mi chodzi więc wyszedł z auta . Pewnie sam by się nie domyślił więc wskazałam ręką na drzwi. Szybko się zorientował o co mi chodziło ponieważ otworzył je i pokiwał głową cały czas się uśmiechając . Bałam się, nie byłam pewna czy jego czy może tego co może się wydarzyć. Obydwa fakty były przerażające jak warkot silnika który właśnie usłyszałam.
-ślicznie wyglądasz-powiedział nagle wciąż patrząc na drogę .
- o co ci chodzi? Daj sobie spokój. Nikomu nie powiem, że ćpałeś , to nie moja sprawa . Zawieź mnie do domu .
- -nie chodzi mi o to . Nie jestem ćpunem, po prostu byłem zły , jasne? A ty, ty mnie zaintrygowałaś .
- nie wydaje mi się.
-czemu nie chcesz ze mną normalnie porozmawiać ? Jesteś nowa, nie znasz mnie .
-no właśnie , nie znam cię!
- to mnie poznaj!
- nie rozumiesz , że nie chce? Nie chce nikogo poznawać, nie chce być naiwną idiotką, która myśli, że wszystko będzie kolorowe jak na obrazku.
- nie jesteś naiwna .
- nie znasz mnie-popatrzyłam na niego ostatni raz i wyszłam z auta korzystając z czerwonego światła.
Nie znałam miasta , nie wiedziałam gdzie jestem a mimo to biegłam jak najdalej od niego. Co on sobie myślał? Nawet go nie znam ,nie potrafię tak po prostu się przełamać. To wszystko było takie skomplikowane . Nie mogłam tak dłużej uciekać. Znalazłam się w jakiś parku, powoli robiło się ciemno to oznaczało, że musiałam biegnąć bardzo długo . Nie miałam już sił siadłam pod drzewem i wybrałam numer do mamy . Po trzech sygnałach odebrała .
-coś się stało kochanie?
-nie , to znaczy...ehh , zgubiłam się, nie wiem gdzie jestem .
- daj mi pięć minut Jerry cię namierzy i zaraz po ciebie przyjadę. Tylko zostań tam gdzie jesteś .
Nie czekałam na nic więcej tylko się rozłączyłam. Włączyłam moją play listę i obserwowałam jak co jakiś czas pary przechodziły trzymając się za ręce, przytulając, całując się. Moje serce ściskało się z bólu bo dobrze wiedziałam, że ja nigdy nie zaznam prawdziwej miłości przez moje tchórzostwo.
Po kilku utworach przede mną pojawiła się mama z założonymi rekami . Chyba była wkurzona. Jak zwykle zresztą.
- Do jasnej cholery co ty tu robisz?! Jak się tu znalazłaś?!
-Chciałam pozwiedzać miasto , możemy jechać do domu?
Nawet na mnie nie popatrzyła tylko poszła do auta , a ja za nią . Droga minęła nam w milczeniu, w domu również nie zmieniłyśmy ani jednego słowa. Byłam jednym wielkim problemem chodzącym po tej planecie .
CZYTASZ
UNIESIENIE
Teen FictionEmily po śmierci taty przeprowadza się wraz z mamą do ogromnego miasta jakim jest Nowy Jork. Przybycie do nowej szkoły w środku roku szkolnego nie jest łatwe zwłaszcza gdy w pierwszy dzień spotkasz w łazience naćpanego kolesia, który okazuje się być...