2 - Kłopoty

1.1K 32 2
                                    

Draco wyszedł i zdał sobie sprawę, że Granger wciąż się przebiera, więc pospieszył do swojego przedziału, zanim musiałby się z nią zobaczyć.

Uciekał od niej? Kim się stał? - Zacisnął zęby i ugryzł się w język. Wszedł do przedziału i uspokoił się, patrząc na swoich dwóch przyjaciół, którzy mocno spali.

~OO~

Hermiona skończyła i spojrzała na szatnię obok swojej, była szeroko otwarta i pusta. Pokręciła głową i wróciła do swojego przedziału. Były tam tylko Ginny i Pansy.

- Hej? Gdzie jest Ron? - Uśmiechnęła się do nich nerwowo. Ginny spojrzała na swoje kolana, a potem spojrzała na nią.

- Odszedł, powiedziałam mu, że zaraz wrócisz, ale go to nie obchodziło. - Powiedziała do niej, a Hermiona skinęła głową. Ron i tak nigdy na nią nie czekał.

Usiadła i spojrzała na Pansy.

- Powiedz, Pansy? Jesteś podekscytowana powrotem do Hogwartu? – zapytała Hermiona z ciepłym uśmiechem, a trzy dziewczyny zaczęły głośno rozmawiać i śmiać się.

Pansy nie mogła w to uwierzyć i brakowało jej słów, miała przyjaciół, którym zależało i nigdy się im nie nudziła, nie mogła chcieć więcej.

~OO~

Blaise, Theo i Draco szli w kierunku zamku z rękami w kieszeniach. Padał deszcz, zamek wyglądał na nudny, a trawa wciąż miała swój zwykły zielony kolor, ale opadała. Weszli, a ich torby magicznie trafiły do ​​ich pokoi, podczas gdy oni udali się do wielkiej sali, aby rozpocząć pierwszą ucztę. Usiedli przy stole Slytherinu, z tyłu. Theo siedział po jednej stronie, a Draco i Blaise po drugiej. McGonagall miała właśnie rozpocząć przemówienie, gdy przybyło około 20 uczniów, mieli problemy z torbami i powozami, w końcu przybyli i pospiesznie zajęli swoje miejsca.

Pansy pociągnęła Hermionę i Ginny na tył stołu Slytherinu, ponieważ były tam puste miejsca, a one wpadły w panikę, podążając za nią, czując na sobie oczy wszystkich zgromadzonych.

Usiadły i uśmiechnęły się do siebie, odwracając się do przodu, dyrektorka w końcu zaczęła przemawiać i wtedy Hermiona zauważyła, obok kogo dokładnie siedzi. Jego plecy były zwrócone do niej, Malfoy. Pomyślała, że ​​jego blond włosy wyglądają ładnie, ale wyrwała się z przemyśleń i odwróciła do Pansy. Pansy siedziała nerwowo spoglądając na Hermionę obok Theo, a Ginny była zadowolona, ​​siedząc tylko obok Pansy.

Ginny zachichotała, widząc sytuację Hermiony i Pansy, a trzy dziewczyny odwróciły się do przodu, by obejrzeć sortowanie. W tym roku było wiele nowych czarodziejów i czarownic i wszyscy siedzieli tam, gdzie chcieli, co sprawiło, że Hermiona była szczęśliwa, że ​​dali dobry przykład jedności domów. Jej przyjaciółki musiały myśleć o tym samym, ponieważ spojrzały na Hermionę z uśmiechem, a trzy dziewczyny zaczęły chichotać, przyciągając spojrzenia ze wszystkich stron.

Draco przewrócił oczami i zacisnął pięść na stole, wciąż zwrócony do niej plecami. Dlaczego w ogóle tu była? Dlaczego nie mogła siedzieć przy swoim głupim stole, w miejscu  gdzie jej nie widział? Zerknął na Theo i Blaise'a, a oni obejrzeli się za siebie. Blaise oczywiście był zadowolony, że nie siedzi z żadną z dziewczyn, ale Theo to zupełnie inna historia. Theo był cały czerwony i zarumieniony, zwrócony plecami do Pansy. Nagle Draco zaśmiał się z Theo i szturchnął Blaise'a, by na niego spojrzał, a Blaise zaczął się śmiać razem z Draco. Theo skrzywił się i położył głowę na dłoni, patrząc w przód.

- Wy dupki. - Theo wymamrotał, ale poczuł rękę stukającą go w ramię.

- Wszystko w porządku, Nott? - spytała szczerze Pansy. Draco ukrył twarz w ramieniu Blaise'a i zaczął się głośniej śmiać, bardzo starał się nie robić dużego hałasu, ponieważ nie chciał wpaść w kłopoty.

Theo odwrócił się do Pansy.

- Tak, wszystko w porządku Parkinson, a u ciebie? - Zapytał, a Blaise roześmiał się głośniej, sprawiając, że Draco zaśmiał się i trzasnął stołem. Bardzo starali się zachować dyskrecję, ale Ginny i Hermiona to wszystko widziały. Hermiona była rzucana na swoim miejscu przez Draco, który wciąż bił Blaise'a, gdy się śmiali. Hermiona starała się być wobec nich cierpliwa. Ginny tylko się z niej śmiała.

- Wszystko w porządku, jak sądzę? – powiedziała dziwnie Pansy. Blaise prychnął, wisząc na mundurku Draco.

- Ale nie wyglądasz dobrze, chciałbyś, żebym powiedział nauczycielowi? - Pansy uśmiechnęła się blado, a serce Theo zabiło szybciej. Nie mógł się odpowiednio skoncentrować, gdy słyszał, jak jego przyjaciele śmieją się z jego zawstydzającej interakcji z być może jedną z najładniejszych dziewczyn, jaką kiedykolwiek widział!

Theo skrzywił się i spojrzał na swoich przyjaciół, wyciągając różdżkę i wyciągając ją do Draco i Blaise'a, uderzając ręką w stół i wstając. Pansy, Ginny i Hermiona sapnęły, nikt nie zauważył, że Theo wstaje, a uczniowie już rozmawiali między sobą, nieświadomi.

Draco i Blaise przestali się śmiać i wstali, wyjmując różdżki i unosząc brwi na Theo.

- Teraz, Theo. - powiedział Blaise, tłumiąc śmiech i opierając się na Draco. Theo prychnął.

- Alarte Ascendare! - Theo powiedział głośno, wszyscy skierowali na nich swoją uwagę.

- Protego! - odezwał się głośno Draco. On i Blaise stali na swoich krzesłach, podczas gdy Theo wycelował w nich różdżkę, sapiąc. Obaj chłopcy uśmiechnęli się do niego.

- Rictusempra! – powiedział Blaise.

- Arresto Momentum! - powiedział Theo, blokując zaklęcie i unikając go.

- Co u licha robicie? – powiedziała do nich Ginny.

- Rozchmurz się Weasley! Po prostu dobrze się bawimy! - Blaise odparł, gotowy rzucić kolejne zaklęcie w Theo, podczas gdy uczniowie wiwatowali dookoła.

McGonagall już podeszła do nich i położyła ręce na biodrach, podczas gdy Hermiona, Ginny i Pansy stały, próbując powstrzymać ich przed zranieniem ludzi.

- Wystarczy! - Powiedziała głośno nad uczniami, a Hermiona sapnęła i spojrzała na nauczycielkę za sobą, chowając różdżkę.

- I zejdźcie stamtąd pan Zabini i pan Malfoy! - McGonagall prychnęła patrząc na nich z niedowierzaniem. Obaj chłopcy zeszli na dół i usłyszeli ze wszystkich stron chichoty.

- Cała szóstka, na zewnątrz, żebym mogła się z wami rozprawić! Reszta może jeść. - Powiedziała zmęczona, ściskając grzbiet nosa, gdy pojawiło się jedzenie.

- Ale pani dyrektor!... - spróbowała ze złością Ginny.

– Pani Profesor! – Pansy i Hermiona z niepokojem próbowały przemówić.

Chłopcy milczeli, śmiejąc się na ten widok.

- Panno Weasley, panno Granger i panno Parkinson, cisza! - Syknęła na nie, a one ucichły, zdobywając parsknięcie chłopców i patrzyły na nich gniewnie, gdy byli eskortowani.

Hermiona najbardziej patrzała na Draco.

RedamancyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz