Hermiona obudziła się wcześnie rano, czuła się odświeżona i gotowa do rozpoczęcia pierwszego dnia w szkole. Uśmiechnęła się i wstała z łóżka. Ginny wciąż spała i postanowiła ją obudzić po skorzystaniu z łazienki.
Wyszła z łazienki i lekko obudziła Ginny. Rozmawiały o tym, przy jakim stole będą jadły z Pansy. Może Slytherin albo Gryffindor, pomyślała Hermiona. Ale nie przeszkadzało jej to, gdzie siedziały, o ile nie czuła się nie na miejscu, a wczoraj wieczorem przy stole Slytherinu musiała przyznać, że dobrze się bawiła, było fajniej niż kiedykolwiek przy stole Gryffindoru.
- Hermiono! Musimy już iść, jeśli chcemy spotkać Pansy i zjeść! - Ginny krzyknęła, a Hermiona dokończyła czesać włosy i wygładziła szaty.
Miała na sobie mundurek, dopasowane spodnie i białą koszulę zapinaną na guziki. Zarzuciła torbę na ramię i zeszła po schodach. Rona tu nie było i było prawie pusto, wszyscy byli już na dole w wielkiej sali jedząc.
Dziewczyny szły szybko by znaleźć Pansy i spotkały się z nią, wchodząc do Wielkiej Sali.
- Gdzie powinnyśmy usiąść? – zapytała Hermiona.
- To chyba jasne, że przy stole Slytherinu! – powiedziała Ginny, a Pansy zachichotała. Ginny zaciągnęła przyjaciółki do miejsca, w którym siedziały wczoraj wieczorem i zaczęła szybko jeść.
- Wiedziałem, że jedzenie ze stołu Slytherinu jest lepsze. – powiedział Blaise, uśmiechając się do dziewczyn.
- Nonsens, po prostu usiadłyśmy z naszą przyjaciółką Pansy. – powiedziała znudzona Ginny i kontynuowała jedzenie. Hermiona unikała kontaktu wzrokowego z Draco i czytała podręcznik do eliksirów. Chciała być w tym roku najlepsza w klasie, ponieważ to nie była jej mocna strona. Skończyła i spojrzała na swoje przyjaciółki.
- Wychodzę, moje pierwsze zajęcia to Zaklęcia, do zobaczenia na lunchu. - Hermiona wstała i otrzepała się. Draco nie mógł już patrzeć na jedzenie. To przecież tylko dziewczyna, która właśnie wyszła na zajęcia z Zaklęć. Draco prychnął.
- Idę na zajęcia, do zobaczenia na lunchu. - Draco powiedział do Theo i Blaise'a i wstał, by wyjść.
~OO~
Hermiona skończyła zajęcia z zaklęć i poszła do Wielkiej Sali na lunch. Po obiedzie miała eliksiry z jej przyjaciółkami i Ronem.
Weszła i nie zobaczyła swoich przyjaciółek przy stole Slytherinu, ale Rona przy stole Gryffindoru. Westchnęła, kiedy dał jej znak, żeby przyszła. Stanęła twarzą do stołu Slytherinu. Widziała rozmawiających ze sobą Malfoya, Blaise'a i Theo. Siedzieli obok siebie. Odwróciła się od nich, zanim podnieśli wzrok.
- Hermiono, usiądziesz obok mnie na eliksirach? – zapytał Ron, jedząc duże skrzydełko kurczaka bez krojenia go.
– Cóż, myślę, że będę siedziała obok moich przyjaciółek, przepraszam. - powiedziała Hermiona, unikając jego wzroku, a on chrząknął zirytowany. Miał zamiar odpowiedzieć, kiedy Ginny i Pansy trzasnęły swoimi torbami przed nimi i usiadły, wywołując duży hałas i przyciągając uwagę trojga chłopców ze Slytherinu.
- Hej! Podekscytowana eliksirami? – zapytała Pansy, a Hermiona skinęła głową.
- Tak! Uczę się, mam tylko nadzieję, że będę w parze z kimś miłym. - Hermiona powiedziała z nadzieją. Skinęli głowami na zgodę i wszyscy zaczęli jeść. Hermiona czuła się, jakby była obserwowana i nie mogła się pozbyć tego uczucia.
~OO~
Draco obserwował ją uważnie z drugiego końca sali. Nie mógł wyrzucić jej z głowy, śmie twierdzić, że może mieć na jej punkcie lekką obsesję.
Wyobrażał sobie siebie jako każdego, innego, normalnego chłopaka.
Miała te cudowne usta, które wyglądały na miękkie, z oczami w różnych odcieniach brązu, które mieszały się ze sobą, i ten uroczy nos. Jego oczy powoli przesunęły się na lewe ramię, które leżało na stole.
Ale on nie był normalny.
Był przerażający i niegrzeczny. Jasne, dziewczyny uwielbiały na niego patrzeć, ale żadna z nich nie znała go tak naprawdę. Był bogaty, czystej krwi, oczywiście każda rodzina chciałaby, kogoś takiego jak on za syna. Ale nie chciał być wykorzystywany przez wzgląd na swoje pieniądze, jak wcześniej. Jego rodzina spisała przed nim jego przeznaczenie i oczekiwała, że to zaakceptuje. Miał poślubić czystokrwistą dziwczynę, kogo obchodziło, czy chciała go za jego pieniądze? Musiał ją zaakceptować, bo to była prawdziwa miłość, prawda? Wydać i poświęcić go bez zastanowienia. Tak widział swoich rodziców, kiedy dorastał. Jego matka dobrze żyła w wydatkach, a ojciec dobrze pracował, zarabiając na rodzinę. Tym właśnie była miłość, prawda? Skąd miał wiedzieć, jak wygląda prawdziwa miłość? Jak te w książkach, które czytał. Tragedie były jedyną rzeczą, która sprawiła, że coś poczuł. Ale nie chciał, żeby jego życie było tragedią, może miało nią być, ale mógł zmienić wynik i dać mu szczęśliwe zakończenie.
- Draco... Smoku? - Theo próbował zwrócić na siebie jego uwagę.
Może nie powinien się żenić i żyć w odosobnieniu w domu, otaczając się wszystkimi pieniędzmi i bogactwami, bez nikogo u jego boku i umrzeć samotnie. Wydawało się, że to łatwiejszy wybór, to znaczy, co Draco Malfoy mógł wiedzieć o miłości?
- Hej! – powiedział Blaise, pstrykając palcami przed twarzą Draco by otrząsnął się z rozmyślań.
- Co? – powiedział Draco, podnosząc widelec.
- Zauważy, jeśli będziesz się gapić.
- Kogo to obchodzi, że zauważy? - Draco wymamrotał, przenosząc na nią wzrok. Śmiała się z Weasleyem, jego siostrą i Pansy, wyglądała na szczęśliwą, ale pewien wyraz jej oczu przeraził go i przyprawił go o dreszcze. To mu nie pasowało.
Theo spojrzał szeroko otwartymi oczami na Blaise'a, zaskoczony, że Draco właśnie przyznał się do swojej małej sympatii.
- Wiesz, ona zdecydowanie nie zasługuje na tego Weasleya. - powiedział Theo do ucha Draco, a Draco wzdrygnął się, pocierając ucho, krzywiąc się.
- A dlaczego to mówisz, Theo? - spytał Blaise, pocierając podbródek.
– Przysięgam, widziałem, jak obściskiwał się z jakąś dziewczyną poza zamkiem. - Theo szepnął do nich, przewracając oczami. Draco odwrócił głowę do Theo, podobnie jak Blaise.
- Jesteś pewien, że to był on? Może to było nieporozumienie, dla mnie wyglądają na całkiem szczęśliwych – powiedział Blaise, patrząc na nich. Wszyscy trzej chłopcy spojrzeli na Hermionę i Rona.
– Weasley wygląda na wściekłą, może ma zaparcie. – powiedział Theo, a Blaise wypluł ze śmiechu wodę. Usiedli i Draco skrzywił się na Blaise'a, wycierając wodę ze swojej szaty.
- Granger ma dziwne spojrzenie. - Blaise zastanawiał się głośno, a oczy Draco rozszerzyły się nieznacznie. Więc to nie był tylko on? - I Theo ma rację, wygląda na złą, może ma dość siedzenia obok niej. – powiedział Blaise, drapiąc się nerwowo w kark.
Zastanawiali się chwile w milczeniu.
- Chodźmy na eliksiry. – powiedział Draco i wstali, idąc powoli na eliksiry, rozmawiając o tym, jaka może być ich kara. Mieli nadzieję, że to nie będzie zakaz quidditcha.
CZYTASZ
Redamancy
FanficDraco Malfoy rzeczywiście wrócił, by powtórzyć swój ostatni rok w Hogwarcie. Czuje się nieco podekscytowany, że to jego pierwszy normalny rok, w którym ojciec nie dyktuje mu przyjaźni ani szkolnego życia. Przybywa i widzi ją, Hermionę Granger. Tą, d...