104. Przed Wami zadań wiele, więc skupcie się przyjaciele.

263 38 0
                                    


*Emma*

Nie musieliśmy długo na nich czekać. Minęło może pięć minut i wszyscy pojawili się przy nas. Nie było jedynie Jen. Alice dawała mi sugestywne znaki. Chwila... Noah szedł na stołówkę. Oni z tamtąd przyszli. To może mieć jakiś związek? Najwidoczniej tak, bo po której chwili zauważyłam jak brunetka z mojego domku spaceruje razem z młodym mężczyzną. Szli w naszą stronę i gorączkowo o czymś rozmawiali. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Czyżby Jennifer się zakochała? Powiem Wam szczerze, że myślałam o tym z kim zeswatać brunetkę, lecz nikt mi nie pasował, a tu proszę. W pewnym sensie sama sobie poradziła. Znają się dwa dni, więc jeszcze nic nie jest pewne, ale sam fakt że szłi razem, gorączkowo rozmawiając już o czymś świadczy. W pewnym momencie Murphy zostawił Jen samą i ruszył w kierunku, gdzie znajdowali się opiekunowie. Tak na dobrą sprawę nie powinien pokazywać po sobie jakichkolwiek relacji zawiązanych z obozowiczami. Mógłby za to stracić pracę. Przestałam rozmyślać, gdy usłyszałam głos jednego z naszych opiekunów. Tym razem nie był to Pan Arthur. Mężczyzna zaczął tłumaczyć zasady dzisiejszej zabawy. Tak szczerze to nie miałam jakiejś wielkiej ochoty na podchody. Moja niechęć pogłębiła się jeszcze bardziej, gdy usłyszałam, że grupy będą losowe. Mogę trafić na totalnych psychopatów. Zaczęłam mieć złe przeczucia. Dwóch opiekunów w czasie przemówienia chodziło z koszyczkami, z których mieliśmy wylosować numerek. Trafiłam na czwórkę. Zniechęciłam się jeszcze bardziej widząc, że Maks ma piątkę, a Alice ósemkę. Opiekun pokierował nas teraz spowrotem na stołówkę. Stoliki zostały ponumerowane w taki sposób, żebyśmy mogli skompletować drużyny. Zaczęliśmy więc iść w stronę budynku. Nie mogli wymyślić lepszego sposobu na integrację obozowiczów? Rozstałam się z moimi znajomymi tuż przed drzwiami stołówki. Jest nas tylu, a nie natrafiłam na nikogo? Jakiego trzeba mieć pecha, żeby tak się stało? Weszłam do środka i zaczęłam szukać stolika z czwórką. Chwilę później już przy nim siedziałam. Nagle znalazła się obok mnie Ellody. Siadając obok mnie pokazała kartkę. Ulżyło mi. Nie byłam sama.

- Dzięki Bogu. - Powiedziałam.

- Może ktoś znajomy jeszcze do nas dołączy. - Dziewczyna pogodnie się uśmiechnęła, masując mnie delikatnie po ramieniu. - O hej Lucas. - Do naszego stolika dosiadł się blondyn.

- Jak twoja ręka? - Spytałam. Na dobrą sprawę nie rozmawiałam z chłopakiem od czasów ogniska na trzydniowej, leśnej wyprawie.

- Już w porządku. - Odparł. - Jestem gotów do działania.

Do stolika przy którym siedzieliśmy zaczęło przychodzić coraz więcej osób. Z tego co zapamiętałam z przemówienia, to w każdej drużynie miało być po dziesięć osób. Policzyłam nas wszystkich. Brakowało dwóch osób. Po krótkim czasie obok Ellody usiadła Fox. Zdziwiłam się odrobinę. Dziewczyna była przecież w pierwszej grupie.

- Co Ty tutaj robisz? - Spytałam bez zastanowienia.

- W mojej grupie są dwie dziewczyny, których nie znoszę. - Powiedziała. - Sama rozumiesz. Musiałam się zamienić. Na szczęście jakiś chłopak przystał na moją propozycję.

- Przynajmniej jesteśmy razem. - Rzekła Ell.

- Kogoś brakuje. - Na słowa Lucasa rozejrzałam się po osobach, które z nami siedziały. Faktyczne. Jeszcze jedna osoba.

Swoją drogą wszyscy wyglądali na mega spiętych. Jedynie dwie dziewczyny siedzące po drugiej stronie stolika z sobą rozmawiały. Reszta siedziała bez słowa. Nie miałam wcale tak najgorzej. Znałam trzy osoby z ośmiu, więc nie było tragedii. Z każdą kolejną minutą na stówce robiło się coraz ciszej. Coraz więcej osób znajdowało swoje stoliki. Odwróciłam się za siebie, spoglądając na stolik Maksa. Patrzył na mnie. Posłał mi pokrzepiający uśmiech, który odwzajemniłam. Wracając spojrzeniem do stołu mimowolnie spojrzałam na korytarz przy ladzie. Szła tam ona. Podążała w naszym kierunku. Zaraz, zaraz. Nie mówcie, że ona będzie z nami w drużynie! Wstrzymałam oddech patrząc, jak Violett przysiada się do naszego stolika. Strasznie się spiełam. Ellody ponownie złapała mnie za rękę i zaczęła ją delikatnie ściskać, a potem masować. Byłam w totalnie innym świecie przez kilka minut. Ocknęłam się gdy opiekun ogłosił rozpoczęcie zabawy. Też mi zabawa. Być w jednej drużynie z wrogiem. Dlaczego do tego doszło? Schowałam twarz w dłoniach, gdy pozostali zaczęli szukać koperty, która powinna znajdować się gdzieś przy stoliku. Lucas odkleił ją spod stołu i wyjął z niej dwie kartki. Jedną podał Fox, a sam zaczął czytać to co było napisane na drugiej. Reszta osób, w tym Violett zbliżyła się do nas by lepiej słyszeć.

- Przed Wami zadań wiele, więc skupcie się przyjaciele. - Chłopak zaczął czytać. To naprawdę musiało być rymowane? - Zbierajcie odpowiednie liczby by dotrzeć do celu i wygrać nagrodę, którą chciałoby wielu. Lista wskazuje Wam kolejność zadań, lecz ona nie musi być przestrzegana. Wybierzcie zadanie, przeczytajcie wskazówkę i ruszajcie w podróż rozwiązać łamigłówkę. - Skończył. Słuchałam go, ale naprawdę nie mogłam się skupić. Starałam się nie spoglądać na brunetkę. Jednakże czułam jej wzrok na sobie.

- Jest ich dwanaście. - Powiedziała Fox. - Które wybieramy? - Kilka osób biegło właśnie do wyjścia.

- Jakieś z końca.- Powiedział jeden z nieznanych mi chłopaków. Przynajmniej na nikogo się nie natkniemy.

- A to nie ma być w odpowiedniej kolejności? - Spytała Ellody. - Przecież to podchody.

- Mogłoby tak być, ale wcale nie musi. - Wtrącił Lucas.

- To idziemy na strzelnicę. - Rzuciła Fox, wstając.

Szybkim tempem skierowała się w stronę wyjścia. Ruszyliśmy za nią. Kto wie jakie zadania nas czekają? Szczerze powiedziawszy miałam to gdzieś. Obawiałam się jedynie Violett. Była nad wyraz spokojna, a spokój na jej twarzy oznaczał ciszę przed burzą. Kto wie co może odwalić. Dotarliśmy na strzelnicę w bardzo krótkim czasie. Wszyscy zaczęli szukać wskazówki do zadania. Jedynie ja stałam bez ruchu. Nie potrafiłam skupić się na niczym. Czas leciał tak szybko. Że nawet nie zauważyła, gdy Lucas wykonał zadanie. Ellody złapała mnie za rękę i zaczęła za sobą ciągnąć. Czy tak będzie wyglądał cały dzień?

***

Byliśmy gdzieś w połowie zadań, gdy dotarliśmy do stajni. Następne zadanie polegało na przeprowadzeniu konia przez całe boisko. Na samym końcu czekał opiekun, który miał nam dać wskazówkę. Dla drużyn bez kogoś kto jeździł to zadanie może się wydawać najtrudniejsze, ale nie dla nas. Przynajmniej Fox tak stwierdziła. Jeżdżę konno, więc wszyscy uznali, że ja powinnam to zrobić. Wszystko fajnie, tyle że nie mogłam się skupić. Nie z wzrokiem Violett na plecach. Dziewczyna wydawała się być zaangażowana w zabawę, ale mimo wszystko i tak byłam bardzo niespokojna. Fox i Ell podeszły razem ze mną do konia. Zobaczyłam jak cała jedna drużyna prowadzi Theo w stronę pana Andre. Jakaś niska dziewczyna siedziała na jego grzbiecie. Szkoda, że to nie ja. Mogliśmy trafić na mojego konia. No cóż. Ostrożnie wsiadłam na ogiera, który był zdecydowanie wyższy od mojego Theo. Założyłam toczek i złapałam za uprząż. Delikatnie kopnęłam konia w bok, na co ruszył. Sama nie wiem do się potem działo. Po pewnym czasie słyszałam za sobą tylko krzyki przerażenia. Nie docierało do mnie, że rumak zaczął bardzo szybko biec. Byłam tak mocno omamiona osobą Violett, że nie potrafiłam racjonalnie myśleć, dlatego nie wiedziałam co się dzieje dookoła mnie. Starałam się zatrzymać konia, ale nie potrafiłam. W pewnym momencie się zatrzymał. Było to gdzieś w połowie drogi do wyznaczonego celu. Koń zaczął się stawiać. Dopiero gdy stanął na tylnich nogach dotarło do mnie, że jestem w niebezpieczeństwie. Starałam się utrzymać, jednakże było to bardzo trudne. Przez pewien moment nie wiedziałam co się dzieje. Nagle koń bardzo wysoko podskoczył, a ja zaczęłam spadać. Nogi wysunęły mi się z podstawek, a lina zabezpieczająca zerwała się w ciągu sekundy. To była chwila nim uderzyłam w ziemię. Na szczęście miałam kask. Niestety zaczęło mi się kręcić w głowie. Świat wirował wokół mnie i zaczęło robić się ciemno. Koń odbiegł, więc na szczęście mnie nie podeptał. Słyszałam wciąż za sobą czyjeś przerażone głosy. Do czasu. W pewnym momencie doszczętnie opanowała mnie ciemność.

Chłopak z obozuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz