*Emma*Muszę przyznać, że dzisiejsza kolacja miło mnie zaskoczyła. Domowej roboty hotdogi i do tego przepyszne falowane frytki. To jest lepsze niż jedzenie z McDonald'a! Tęsknię trochę za "normalnym" jedzeniem, ale nie narzekam na to. Siedzimy teraz wszyscy razem na stołówce. Pan Arthur z kilkoma innymi opiekunami coś dla nas szykuje i szczerze powiedziawszy trochę się tego obawiam.
- Ale dobre frytki. - Usłyszałam głos Louisa i spojrzałam na chłopaka siedzącego obok Alice.
- Nie przyzwyczajaj się, to pewnie wyjątkowo dzisiaj dali nam normalne jedzienie. - Powiedziałam, a chłopak trochę się zasmucił.
- Skoro kolacja jest taka dobra, to pewnie zajęcia będą okropne. - Wtrąciła się Ams.
- Znając tych ludzi? Na pewno tak. - Głos zabrał chłopak siedzący obok mnie.
- Proszę o uwagę! - Wszyscy spojrzeliśmy się w stronę mówiącego. - Niestety dzisiejszy wieczór jest odwołany z powodu usterek technicznych. Po kolacji macie udać się do swoich domków i już z nich nie wychodźcie. Jutro widzimy się w tym miejscu o godzinie siódmej! - No nie, dlaczego tak wcześnie? Znowu się nie wyśpię, a na dodatek deszcz ciągle mocno pada i nie wygląda na to, że w krótce przestanie.
Cóż, przynajmniej kolacja była przepyszna. Gdy wszyscy już skończyli, zebrałam wszystkie tace i odniosłam do okienka kucharki.
- Dzisiejsza kolacja była przepyszna, ale zdecydowanie lepsze jest zdrowe jedzenie. - Powiedziałam, a kucharka szeroko się do mnie uśmiechnęła. - Mogę dzisiaj Pani pomóc? - Zadałam pytanie, gdy przypomniałam sobie o danej kobiecie obietnicy.
Ta jedynie spojrzała na mnie przelotnie.
- Jeżeli chcesz, to zapraszam. - Odpowiedziała mi, odbierając kilka kolejnych tac.
Spojrzałam na chwilę w stronę stolika, gdzie do niedawna siedziałam i weszłam do kuchni.
***
Deszcz ciągle pada, a ja właśnie wracam ze stołówki. Kucharka była mi bardzo wdzięczna, dzięki czemu dostałam dużą tacę zapiekanki z czterema serami, która pachnie bosko. Już nie mogę się doczekać, aż jej skosztuję. Wskoczyłam po schodach i otworzyłam drzwi do domku z numerem 17. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Alice całująca się z Louisem. Znowu. Czy to możliwe, żeby grając w butelkę dwa razy całować osobę z przymusu i to rzekomo przypadkiem? Coś mi się wydaje, że dziewczynie to odpowiada.
- A co tu się dzieje? - Spytałam, a dziewięć par oczu powędrowało w moją stronę. - Znów gracie w butelkę? - Podniosłam brew znacząco do góry.
- A Ty znowu przyniosłaś coś pysznego? - Usłyszałam głos Maksa, przez co mój wzrok powędrował w Jego kierunku.
- Jak widać. - Położyłam tacę na stół, zamknęłam drzwi i zdjęłam mokry płaszcz, a po chwili wszyscy zajadaliśmy się przepyszną zapiekanką. Nawet nasz włochaty pupil dostał kawałek.
- To co, jutro po śniadaniu u nas? - Spojrzałam na Louisa, który patrzy prosto w stronę Alice. To będzie piękne swatanie.
- Tak. Tylko nie wymyślcie czegoś głupiego. - Odpowiedziała mu dziewczyna, również patrząca w stronę chłopaka.
- To my będziemy się zbierać. - Wtrącił się Tom, a Amanda niespokojnie się poruszyła. Ona naprawdę jest w nim zakochana.
Chłopcy zaczęli wychodzić. Maks dał mi całusa w policzek i całkowicie zniknęli za drzwiami. Zdecydowanie nie mam ochoty już dzisiaj nigdzie wychodzić, co z resztą jest zabronione, ale myślę iż oddam tacę jutro na śniadaniu. Odłożyłam ją na stół i zaczęłam szykować pidżamę. Jest 22.40 i na dodatek jestem zmęczona, więc położę się dziś wcześniej. Kot rozłożył się wygodnie na mojej poduszce. Coś mi się wydaje, że jest mu za wygodnie.
- O której mamy do nich iść? - Spytałam szatynkę, siedząca przy stole.
- Pewnie po śniadaniu. - Odparła.
Dziewczyna podeszła do mnie i usiadła obok na łóżku. Z jej twarzy nie znikał ten podejrzany uśmiech, więc coś musi być na rzeczy.
- Czemu się tak uśmiechasz? - Spytałam, Alice spojrzała na swoje kolana, które w tamtym czasie wyglądały na bardzo interesujące.
- Wiedziałam, że będziecie razem. - Usłyszałam po krótkiej chwili.
- Nie spodziewałam się, że założysz się z kimś o to. Ty i Louis też do siebie pasujecie. - Powiedziałam, na co dziewczyna zaczęła się histerycznie śmiać.
- Ta.., na pewno. - Powiedziała przez śmiech.
- Już dwa razy się całowaliście. To coś znaczy. - Teraz ja zaczęłam się głośno śmiać, a na twarzy Dziewczyny zagościł grymas niezadowolenia.
- To był głupi przypadek! - Krzyknęła.
- Dwa razy? Nie wydaje mi się. - Odparłam.
- Nidy z nim nie będę. Nawet nie próbuj mnie z nim shippować. - Już to widzę Alice.
Dziewczyna poszła do łazienki, a ja zostałam ze swoimi myślami. Jak ich tu połączyć? To może być trudne, ale wiem co trzeba robić. Ze mną było podobnie, a skoro ona mi "przeszkadzała" to ja tylko się odwdzięczę.
***
Otworzyłam szeroko oczy i pierwsze co zobaczyłam to nasz drewniany sufit. Te domki są świetne. Bardzo mi się podobają. Połączenie zwykłego drewna i tych wszystkich kolorowych mebli jest wspaniałe. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Wszystkie trzy dziewczyny jeszcze śpią, a zegar wskazuje 6.00 Mamy godzinę do śniadania. Nie wierzę, że udało mi się samowolnie obudzić idealnie godzinę przed czasem. To coś musi znaczyć. Wstałam, zabrałam ze sobą jakieś ubrania i weszłam do łazienki. Powinnam obudzić dziewczyny, ale jakoś nie myślałam wtedy o tym. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, ubrałam się i zaczęłam rozczesywać mokre włosy. Wyszłam z łazienki, a moim oczom ukazał się ten sam widok co wcześniej. Spojrzałam na zegarek. Już prawie siódma!
- Dziewczyny Wstawajcie! Spóźnimy się! - Zaczęłam potrząsać Jen, a następnie pozostałymi dziewczynami.
- Która godzina? - Usłyszałam zaspany głos Amandy.
- Za piętnaście siódma. Macie piętnaście minut. - Powiedziałam, a trzy dziewczyny zaczęły się w błyskawicznym tempie szykować na wyjście.
- Jakim cudem Ty jesteś gotowa? - Spytała Alice, wychodząc z łazienki.
- Obudziłam się godzinę temu i jakoś wypadło mi z głowy was obudzić. - Powiedziałam. Trochę mi wstyd, ponieważ sama jestem gotowa, a dziewczyny w piętnaście minut muszą skorzystać z łazienki po pięć minut. - Wybaczcie. - Dodałam.
- Już trudno. Myślałam, że będą trąbić jak zawsze na śniadanie. - Powiedziała Alice.
- Może coś się im popsuło w nagłośnieniu, przez ten deszcz?- Powiedziałam, a dziewczyna tylko kiwnęła głową.
Po dziesięciu minutach szłyśmy już na stołówkę, gotowe na kolejny dzień.
CZYTASZ
Chłopak z obozu
RomanceNaprawdę nie chciałam nigdzie wyjeżdżać. Wszystkie moje plany legły w gruzach z jednym dniem. Najbardziej było mi szkoda moich przyjaciółek, które w pewien sposób zostawiłam same. Wyjechałam na letni obóz, który ulokowany był w pięknym lesie. Na poc...