24. Spokojnie, Jestem z Tobą

1.2K 108 24
                                    




*Emma*

Co miałam zrobić? Zaprowadziłam przemarzniętą Kate do lekarza, a sama udałam się do domku pana Arthura. Jeżeli go tu nie zastanę, to zapewne poszedł już na stołówkę. Jestem pewna jednego. Nie zostawię tak tej sprawy. Kate musi się uwolnić od tych debilek. Zapukałam do drzwi, a po chwili usłyszałam dźwięk zamka. Ulżyło mi.

- Witaj Emmo. Ty jeszcze nie na śniadaniu? - Spytał zaskoczony opiekun.

- Dzień dobry. Niestety sytuacja w jakiej znalazła się moja koleżanka nie pozwoliła mi dotrzeć na stołówkę. - Odparłam.

- Coś się stało? - Spytał. - Wejdź proszę.

Weszłam do pomieszczenia, zdejmując buty, mimo iż mężczyzna pozwolił mi w nich zostać. Ten pokój jest bardzo ładny. Kolory są tylko inne, a tak wygląda jak ten mój..

- Powiesz mi o co chodzi?

- Byłam w drodze na stołówkę, gdy dostrzegłam, że  przy jednej z lamp siedziała Kate. Podeszłam do niej, żeby spytać co się stało. Okazało się, że jej współlokatorki były tak lekkomyślne i chore, że wyrzuciły ją w nocy z domku i nie pozwoliły wrócić do środka. Dziewczyna całą noc spędziła na zimnie, a na dodatek była zastraszana przez Amber. Proszę o pomoc. - Powiedziałam wszystko co mi leżało na sercu. Mężczyzna był najwyraźniej zszokowany moją wypowiedzią, ponieważ patrzył na mnie z niedowierzaniem.

- Gdzie jest teraz Kate? - Mężczyzna zdobył się na pytanie.

- Zaprowadziłam ją do doktora. - Odparłam.

- Bardzo dobrze zrobiłaś. Nie martw się, zajmę się tą sprawą. - Położył dłoń na ramieniu. - Weź ze sobą Kate na śniadanie, a ja już wszystko załatwię. - Dodał.

- Dobrze. - Odpowiedziałam.

- Zaopiekuj się nią. - Kiwnęłam tylko głową na słowa mężczyzny, a następnie wyszłam z jego domku, zakładając buty.

Ruszyłam w kierunku domku pani doktor, spoglądając na zegarek. 08.21 Przegapiłam śniadanie. Dziewczyny się pewnie martwią. Nie potrzebnie. Za chwilę przecież do nich dołączę. Po chwili weszłam po schodach chatki, zapukałam i weszłam do środka. Zobaczyłam Kate, siedzącą na łóżku w grubej bluzie, owiniętą kocem i z kubkiem czegoś gorącego w dłoniach.

- Pan Arthur, prosił żebym zabrała ją na śniadanie. - Powiedziałam do lekarki, na co ta jedynie kiwnęła głową.

- Jeżeli będziesz się źle czuła to do mnie przyjdź. - Powiedziała do Kate, a dziewczyna tylko kiwnęła głową. - Staraj się pić dużo ciepłego, twój organizm przeszedł lekkie ochłodzenie. Masz szczęście, że ta noc była stosunkowo ciepła.

- Dziękuję pani. - Powiedziała blondynka. - Dowiedzenia. - Dodała, poczym obydwie wyszłyśmy z budynku.

Skierowałyśmy się w stronę stołówki. Między nami zapanowała cisza, trwająca przez całą drogę. Przed stołówką zatrzymałyśmy się na chwilę.

- Spokojnie, Jestem z Tobą. - Powiedziałam i złapałam dziewczynę za rękę, ciągnąc w stronę wejścia.

Po chwili znalazłyśmy się w ogromnej sali, pełnej obozowiczów. Od razu dostrzegłam moją grupkę, siedząca przy naszym stoliku. Nie umknął mi nawet pytający wzrok Alice. Podeszłyśmy do lady, gdzie na szczęście kucharka nałożyła nam jakieś kanapki, jabłko i kubek z gorącą herbatą. Pokazałam dziewczynie, żeby szła za mną i po chwili usiadłyśmy przy stole.

- Ludzie to jest Kate. - Powiedziałam, gdy tylko zajęłyśmy miejsce. - Nie będę się teraz rozwodziła, poprostu spędzi z nami trochę czasu. - Dodałam. Wszyscy wyglądali na zaskoczonych, ale na szczęście się przywitali.

- Gdzie byłaś tyle czasu? - Spytała Alice, patrząc w moją stronę.

- Potem Wam opowiem. - Odparłam.

- Kate, my nie chodzimy do jednego liceum? - Spytał nagle Maks, a mój wzrok momentalnie powędrował w jego kierunku.

- Tak. Jestem w klasie 2SAD. - Odparła.

- Ja w 3ACD. - Odparł chłopak. - Emma, a Ty w której jesteś? - Spojrzałam dziwnie na chłopaka.

- 2SBD. To Liceum nr. XIX? - Spytałam.

- Tak. - Usłyszałam w odpowiedzi.

- Jakim cudem my się wcześniej nie spotkałyśmy? - Spytałam blondynki.

- Jesteśmy w dwóch różnych klasach, więc z pozoru na siebie nie wpadłyśmy. - Odparła dziewczyna.

Kto by pomyślał, że na obozie poznam ludzi z mojej szkoły. Ja naprawdę nie ogarniam życia...

- Proszę o uwagę! - Usłyszałam za sobą głos naszego opiekuna. Razem z Kate, Maksem i Alice odwróciliśmy się w jego kierunku. - Dziś zabieracie ze sobą te oto plecaki. - Wskazał na przedmioty przy drzwiach. - Czerwone są dla dziewcząt, a niebieskie dla chłopców. W każdym znajduje się w śpiwór oraz koc. Wyruszamy jutro rano po śniadaniu, w tych grupach co zawsze. Na miejscu obozowiska dostaniecie namioty. Wszystkie są trzyosobowe. - Popatrzyłam na Alice w tym samym momencie, gdy ona spojrzała na mnie. - Jak wiecie wrócimy za trzy dni, więc radzę dobrze się spakować i zabrać same najpotrzebniejsze rzeczy. - Popatrzył, na kilku chłopaków z przodu. - Żadnych głupich wygłupów w tym roku. - Ostrzegł i rozejrzał się po sali. Mam wrażenie, że jego wzrok zatrzymał się przez chwilę na mnie, ale to pewnie złudzenie. - I ostatnia sprawa. Dziewczęta z domków numer 12 i 13 zostają w obozie na całe trzy dni. Będą pomagały w sprzątaniu. - Szeroko się uśmiechnęłam, gdy to usłyszałam. AMBER ZOSTAJE TU NA TRZY DNI HA! To poprostu cud!

- STOP! Dlaczego mamy zostać?! - Krzyknęła na całe gardło blondynka, wstając przy tym.

- Panno Marts Ty oraz twoje koleżanki macie udać się do mojego domku zaraz po śniadaniu. - Odparł srogo pan Arthur. - To tyle z ogłoszeń. Życzę wszystkim smacznego. - Powiedział mężczyzna i odszedł.

- TY!!! - Amber w piorunującym tempie znalazła się przy naszym stoliku. - To pewnie przez ciebie musimy zostać ty szmato! - Krzyczała na Kate.

- Odczep się od niej. - Wstałam i spokojnie poprosiłam.

- Nie wtrącaj się dziwko. Ty pewnie też maczałaś w tym palce. - Oczywiście, że tak kochana.

- Super. - Uśmiechnęłam się do niej promiennie, a ta wydawała się być zmieszana.

Spojrzałam na mężczyznę za blondynką. Dziewczyna po chwili się odwróciła i spojrzała prosto w oczy pana Arthura. Myślałam, że za chwilę mu przyłoży.

- Panno Marts, proszę opuścić pomieszczenie! - Powiedział donośnym głosem. - Bez słowa! - Dodał, a blondynka z ogniem nienawiści w oczach opuściła stołówkę. - Nie będziemy tolerować takiego zachowania na naszym obozie. Kate, Ty możesz oczywiście iść z nami w głąb lasu. - Zwrócił się do blondynki obok mnie. - Widzę, że dziewczęta się Tobą zaopiekowały, więc możesz dołączyć do tej grupy.

- Dziękuję panu. - Powiedziała dziewczyna i lekko się uśmiechnęła. - A czy jest szansa na zmianę pokoju? - Spytała.

- Cóż... - Mężczyzna zaczął się zastanawiać. - W każdym domku jest komplet, a raczej nikt nie będzie chciał się zamienić.

- My ją przyjmiemy. - Powiedziałam, przerywając tym samym mężczyźnie. - Zmieścimy się w piątkę.

- Nawet jeżeli chcielibyśmy tam wstawić dodatkową pryczę, to nie ma gdzie. - Odparł mężczyzna.

- Zrobimy miejsce. - Wtrąciła się Alice. - Skoro my możemy spokojnie spędzać czas to Kate też powinna.

- Cóż... Dobrze. Kate, przenieś dzisiaj swoje rzeczy, mam nadzieję że chłopcy Ci pomogą - Spojrzał na Maksa, który ( tak samo jak inni ) siedzą cicho od jakiegoś czasu. Brunet jedynie kiwnął twierdząco głową - Gdy wrócimy łóżko będzie już wstawione, ale pamiętajcie, żeby zrobić Dzisiaj miejsce. - Dodał. - Dobrze, jedzcie bo wam wystygnie. - Powiedział mężczyzna, poczym odszedł od naszego stolika.

Chłopak z obozuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz