66. Zobaczę co da się zrobić

528 46 2
                                    


Rozdział dedykowany jest:
@Kotkowaa
Dziękuję za piękny rysunek!❤️

*Emma*

- Jakim cudem te narkotyki się tutaj znalazły? - Spytała Amanda, równie zmęczona cała tą sytuacją co ja.

- Ktoś pewnie podrzucił. - Odparła Alice.

- Tylko jak się tutaj włamał? - Spytałam.

- Zostawiłam otwarte okno nad łóżkiem. - Jen w pewnym momencie poderwała się z łóżka i wskazała na okno nad jej łóżkiem. - Pamiętacie czy było otwarte jak tu przyszłyśmy?

- Jestem pewna, że gdy przyszłam brać prysznic to wszystkie były zamknięte. - Odparłam.

- Ale zaraz. - Wtrąciła się nagle Alice. - Skoro ten ktoś wszedł przez okno, to po co miałby zamykać swoją jedyną drogę ucieczki? Drzwi przecież były zamknięte. - Dodała.

- Ale raczej nie wszystkie wzięłyście ze sobą klucze. - Stwierdziłam.

- To prawda. - Rzekła szatynka. - Ja zamknęłam drzwi.

- Ja miałam swój w mieście. - Stwierdziłam. - Dziewczyny, sprawdźcie czy macie wasze. - Jen i Ams odruchowo poderwały się z mojego łóżka i zaczęły szperać w swoich rzeczach.

Ja w tym czasie się rozciągnęłam, odczuwając już lekkie zmęczenie. Jest już grubo po pierwszej w nocy, a my w dalszym ciągu dyskutujemy na temat wczorajszego okrycia.

- Mam. - Amanda pokazała swój srebrny przedmiot; poczym od razu schowała go do szafki przy łóżku.

- Nie widzę mojego. - Usłyszałam nagle zaskoczony głos Jen. - Zawsze wkładałam go do futerału na okulary. I nie ma go tutaj.

- A więc, ktoś pożyczył sobie jeden z naszych kluczy. - Wywnioskowała zdenerwowana Alice. - Cudownie. Teraz w każdej chwili ten ktoś może tu wejść i na przykład, no nie wiem.. zabić nas?

- Już nie przesadzaj Alice. - Powiedziałam, z zażenowaniem spoglądając w stronę szatynki.

- To musiało być długo planowane. - Powiedziała nagle Jen, siadając na swoim dawnym miejscu.

- Zdecydowanie. - Wtrąciłam się. - Ktoś wiedział jak skończy się spotkanie narkotyków z organizmem Maksa i jakimś cudem wiedział, że skończy się to przeszukaniem. Jaka jest szansa, że ktoś to przewidział?

- W tym roku są tutaj dwaj chłopcy, którzy dilują tego typu rzeczami. - Odparła Alice. - Było ich trzech, ale dwa lata temu jednego złapali.

- A, co to ma do rzeczy? - Spytała Amanda, poprawiając się na krawędzi łóżka.

- To, że znam ich wystarczająco i stwierdzam, że oni nie zostawiliby tak poprostu swojego towaru na straty. - Wyjaśniła Alice.

- To pewnie..

- A ja mam lepsze pytanie. - Wtrąciłam, tym samym przerywając Jen. - Skoro ten "towar" - Zakreśliłam w powietrzu cudzysłów. - jest aż tak drogi i ważny, to dlaczego ten ktoś zostawił tu taką ilość? Widziałyście chyba ile tego było, co? - Spytałam. - Jeżeli któryś z tych chłopaków, o których mówiłaś Alice sprzedał to z pewnością nie za niską cenę. - Tylko po co ktoś kupowałby narkotyki tylko po to, aby je komuś podrzucić?

- To rzeczywiście jest bez sensu. - Powiedziała Amanda. - Szkoda pieniędzy.

- Alice znasz tych dilerów, prawda? - Dziewczyna tylko kiwnęła głową. - Pogadałabyś z nimi? - Dziewczyna lekko przestraszona wydawała się zastanawiać. - Może, któryś powiedziałby Ci komu ostatnio sprzedał.

- Zobaczę co da się zrobić. - Odparła dziewczyna, po krótkiej chwili ciszy.

- Ciągle jestem w szoku, że komuś chciało się tak namęczyć, aby ten plan doszedł do skutku. - Powiedziała Jen.

- Ja mam to samo. - Odparłam. - Jestem przekonana, że nawet jeżeli nie Amber, to ktoś dostał od niej zlecenie. To jest nie możliwe, żeby ta blondynka nie miała z tym nic wspólnego.

- Nie narobiłaś sobie wrogów poza nią? - Spojrzałam z zażenowaniem na Amandę.

- Prawie cały czas spędzamy razem. - Powiedziałam. - Raczej byście wiedziały, gdyby tak było.

- W sumie masz rację. - Odparła zmieszana szarowłosa. - Dobra, chodźmy już spać. Jutro czeka nas to sprzątanie.

- Gdy skończymy to może pójdziemy do centrum sportu i rekreacji? - Spytałam. - Odkąd wróciłam marzy mi się jakiś relaks sportowy.

- Jasne. - Odparła Alice i wstała z mojej pościeli. - Pójdziemy.

Po chwili wszystkie byłyśmy już na swoich miejscach. Spojrzałam ostatni raz na zegar, wskazujący piętnaście minut po drugiej i wyłączyłam lampkę. W pomieszczeniu zrobiło się przyjemnie ciepło i spokojne. Wygodnie się rozłożyłam i chciałam w spokoju zasnąć, ale coś jakby mi nie pozwalało. Dopiero co byłam taka zmęczona, a teraz nagle co? Poczułam coś jakbym musiała podzielić się tym co właśnie się wydarzyło. Schowałam się całkiem pod kołdrą i ostrożnie wyjęłam telefon. Odblokowałam urządzenie i napisałam do chłopaka.

Isaac Wattson

Ja: Znaleźli u mnie narkotyki.

Po chwili wyłączyłam telefon i schowałam pod poduszkę. Zapowiada się naprawdę ciekawy tydzień...

***

Do moich uszu dotarł dźwięk trąbki, przez który momentalnie moja głowa znalazła się pod poduszką. Poczułam się jakbym dopiero co zasnęła. O co chodzi? Wyjrzałam na zegar spod poduszki. Prawie się zakrztusiłam, widząc godzinę. Po jaką cholerę obudzili nas o szóstej! Spałam ledwo cztery godziny. Nie no już dzisiaj będę totalnie do wyrzucenia. Czyli nici z treningu. Mimo wszystko pójdę odwiedzić Theo. Dawno u niego nie byłam. Mam nadzieję, że za bardzo za mną nie zatęsknił. Dziewczyny zaczęły się krzątać po pomieszczeniu, a ja stwierdziłam, że jeszcze trochę sobie poleżę. W końcu jestem padnięta. Wolno mi. Niestety moja chwila relaksu trwała może z pięć minut. Alice zwlokła mnie z łóżka i kazała się ogarnąć. Gdy tylko łazienka zrobiła się pusta, od razu do niej weszłam. Wzięłam szybki orzeźwiający prysznic i umyłam zęby, później się wytarłam i pierwszy raz na tym obozie, założyłam krótkie jeansowe spodenki, oraz czarną bluzkę na ramiączkach. Ostatnimi czasy jest bardzo gorąco. W mieście aż tak tego nie odczułam. Nawet w cienkim płaszczyku chodziłam. Co ta pogoda taka niewyraźna? Może zbliża się jakiś przełom pogodowy? Kto w mojej sytuacji rozmyśla o pogodzie? Czy tylko ja jestem aż tak nienormalna, żeby to robić? Sama pokręciłam głową na swoje myśli, poczym podeszłam do kosza, by wyrzucić pudełko po kremie. Usłyszałam dziwny szelest w koszu. Wcześniej nie było takiego dźwięku. Ukucnęłam przy pojemniku na śmieci i zaczęłam w nim grzebać. W gruncie rzeczy nic takiego w nim nie było. Kilka chusteczek i pudełek po kosmetykach. Nagle natrafiłam na coś obłego, co w dotyku przypominało plastikową butelkę. Nie mogłam zobaczyć co to, więc zaczęłam powoli to wyciągać. Po chwili moim oczom ukazała się zużyta prezerwatywa, pełna białego proszku. Odruchowo upuściłam przedmiot na podłogę i zdusiłam w sobie krzyk. Ale to obrzydliwe. Kto normalny wkłada narkotyki do zużytego kondomu? Przecież to chore! Muszę zanieść to do pana Arthura. Tylko jak ja to zrobię, żeby przypadkiem nie zwymiotować?

Chłopak z obozuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz