Wyszłam pospiesznie z pamięci Karola. Ocieram pot z czoła, idę do drzwi.
Za nimi stoi moja dobra znajoma - Lily Black, nazywana Karmelową. Zaprosiłam ją do mnie tydzień temu. Jest bardzo dobrą wróżbitką, najmłodszą o tak dużych zdolnościach.
Lily: *radośnie* Cześć, Karmelowa! Co u ciebie?
Karmelowa: *spokojniej* Nic. Te ,,zwłoki'' co leżą w salonie to właśnie ta osoba przez którą straciłaś mnóstwo forsy?
Lily: Tak. Masz tego Tarota? Siadajmy.
Odsuwam dla niej krzesło i sprzątam podłogę. W tym czasie Lily tasuje siedemdziesiąt dwie karty, o rewersach w złote i niebieskie wzory. Cały czas mam do niej szacunek, gdyż każda z tych kart ma trzy znaczenia, a grupy w każdej są inne.
Karmelowa: Już. Usiądź przede mną, przejedź palcami po kartach i wyjmij tę, lub te, które wydają ci się zimniejsze, cieplejsze lub po prostu inne.
Siadam przed nią. Delikatnie przesuwam opuszkami palców po kartach. Zatrzymałam się na dwóch obok siebie, ciepłej i zimnej. Wyjęłam obie i podałam je Lily.
Karmelowa: *odsłaniając pierwszą kartę* I... Czerwony Kryształ! Ktoś obdarzy cię szczerą i długotrwałą miłością! *bierze drugą kartę* A tu mamy... Aaa...! *zadrżały jej dłonie* T-to Cz-czarna S-strzała. Jeden z czterech omenów śmierci... Ale nie ten twój. Potęga cię zaskoczy. Osoba o dużej władzy i mocy niespodziewanie zastąpi ci drogę.
Próbuję to ułożyć w głowie. Omen śmierci i karta miłości?! O co tu chodzi?!
Lily: *zmieniając temat* Jutro są urodziny Rivii. Chciałabyś przyjść? Będzie impreza.
Karmelowa: *drżąc trochę* Tak. Życzę dobrego, ja muszę lecieć.
I wyszła, zostawiając mnie samą z myślami.
CZYTASZ
Miłość na Krawędzi
RomanceDwudziestoletni Karol mieszka w domu w Białej Podlasce. Po wyprowadzeniu się nie zmieniło się tylko jedno: jego praca. Chociaż i to miało się zmienić... Pewnego dnia, zapowiadającego się całkowicie normalnie, spotyka w znajomej kafejce kogoś intryg...