Rozdział 16

75 11 98
                                    

❝Ciężko mnie Pan ukarał, ale na śmierć mnie nie wydał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ciężko mnie Pan ukarał,
ale na śmierć mnie nie wydał.

Ps 118, 18

Po czwartkowym incydencie, kiedy tylko wróciłam do domu skropiłam się wszystką wodą święconą, jaką tylko znalazłam w domu. Tłumaczyłam sobie, że to „tak na wszelki wypadek" chociaż pierwszy szok już minął. Zdjęłam ze ściany krzyż wiszący nad moimi drzwiami (ten sam, który zawsze zabierałam ze sobą na oddział) i postanowiłam, że będę z nim spała — „na wszelki wypadek". Przed położeniem się do łóżka nie zapomniałam wysmarować SMS-a do Róży:

Stara, byłam u Gruszewskiego

Ona oczywiście doskonale zdawała sobie sprawę o kim pisałam, zdążyłam jej poopowiadać co nieco o Gruszewskim, gdy siedziałyśmy razem na oddziale.

I powiedział, że nie mogę iść na fizjoterapię — dopisałam.

Nie odczytała moich wiadomości. Nawet nie była wtedy aktywna. Odłożyłam komórkę, przytuliłam krzyż do piersi i stosunkowo szybko uderzyłam w kimono.

Następnego dnia rano spotkałam w autobusie Patrycję. Ten fakt wprawił mnie w stan niemiłosiernego zaskoczenia, bo z tego co wówczas było mi wiadome, Kwiatkowska mieszkała w Łaziskach Górnych. Toteż zdziwiłam się bardzo, widząc ją w Katowicach o tak wczesnej porze.

— Cześć — przywitałam ją.

— Cześć.

— Co ty tu robisz?

— Mieszkam teraz u ojca na Kukułczej.

I tyle. Nie powiedziała nic więcej. Ja nie zamierzałam zmuszać jej do mówienia. Wówczas sama nie byłam w nastroju na angażowanie się w jakąkolwiek głębszą konwersację. Bo też o czym miałybyśmy rozmawiać? Gdyby ona chciała powiedzieć, dlaczego wyprowadziła się od matki, to natychmiast by mi o tym powiedziała. Patrycja nie umiała trzymać bólu w sobie i to w tym aspekcie istotnie uważałam ją za słabą. Kwiatkowska była mocna w gębie, ale nie miała zbyt twardego tyłka. Teoretycznie usposobienie i charakter dziewczyny można by było tłumaczyć różnego rodzaju traumami, ale ja tego w ten sposób nie usprawiedliwiałam bo — dzięki Bogu — nie byłam jej terapeutą.

Jakoś w połowie drogi do dworca Patrycja nie wytrzymała. Wyjęła z uszu słuchawki i zwróciła się do mnie:

— Jak się czujesz?

Moje samopoczucie wydawało się być wówczas niezwykle interesującą kwestią, ale nie byłam pewna, czy chcę się z niego spowiadać Kwiatkowskiej. Zwiesiłam się na chwilę i udawałam, że myślę nad odpowiedzią, po czym mruknęłam od niechcenia:

— A wiesz, widziałam lepsze dni.

— Coś się stało?

Mój mały, szpitalny świat rozsypał się w drobny mak, moja obiecująca kariera fizjoterapeutki legła w gruzach, poniosłam największą porażkę całego mojego dotychczasowego życia, zajrzałam w oczy samej Śmierci, a ta się mnie pyta, czy coś się stało. Patrycja, kurna twoja mać.

Krzywa rzeczywistość [15+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz