Miało być o wiele dłuższe, ale w sumie jebać
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Narracja trzecioosobowa
Pierwszy wybuch nastąpił bardzo blisko tyłu karetki, przez co ten podskoczył. Dziewczyny były zaskoczone tym gwałtownym ruchem, zareagowały piskiem na to. Nie miały jednak czasu się uspokoić, bo po dłuższej chwili zaczęły się kolejne wybuchy na ulicy, czasem bliżej, czasem dalej Autobotów. Starali się oni jak najlepiej je wymijać, wpadając powoli w znany im bitewny trans. Nie myśleli nad tym co się dzieje, nie zastanawiali się kto i stąd. Jedynie działali, od razu, bez namysłu, byle przeżyć, byle nie zostać trafionym. Łączę komunikacyjne zostało włączone, zaczęły padać pytania kto dokładnie atakuje i stąd. Okazało się, że to z nieba nadlatywały rakiety, które starały się ich trafić. Co oznaczało, że Decepticony ich znaleźli. I pewnie wiedzieli już, co wiozą. Nie mogli już tracić więcej czasu, musieli jak najszybciej zabrać Sześcian. Nie mogli pozwolić, by go stracić. Bynajmniej nie bez walki.
Autoboty chciały zastosować znaną im taktykę - pola maskujące. Jednak nie mogli ich włączyć ot tak, podczas jazdy. Działały one jedynie, gdy maszyneria była statyczna, co oznaczało, że muszą znaleźć się choć na chwilę poza wzrokiem wrogów. I udało się, choć musiało to być bardziej szczęście niżeli ich zdolności. Gdy wjechali bliżej centrum miasta, myśliwiec stracił ich z wizji i zawrócił. Tym razem Starscream zgubił zwierzynę, jednak on i oni wiedzieli, że nie na długo. On nigdy nie tracił celu na długo.
Jednak to musiało im starczyć na tamten moment. Wraz z ludzkimi żołnierzami zatrzymali się między wysokimi budynkami, po czym zbrojmistrz włączył maskowanie, otaczając ich pół-bańką przezroczystej energii. Reszta miasta była wyjątkowo cicha. Żadnych cywili, żadnych jeżdżących aut. Na szczęście udało się ewakuować ludzi z miasta na czas. Żołnierze nie musieli się martwić o nich podczas walk. Czuli się trochę lepiej z tą myślą. Wciąż jednak adrenalina i strach buzowało w nich, niezależnie od tego, czy żołnierz był z Ziemi, czy z Cybertronu. Jedyna różnica między nimi była taka, że po Autobotach aż tak tego nie było widać. W końcu to nie było ich pierwsze spotkanie z Decepticonami, ani pierwsza walka. I mieli uczucie, że też nie ostatnie. Jednak pogodzili się z tą myślą, w końcu ich wojna kontynuowała nawet na innej planecie. Jakie były szanse, ze teraz im się uda w końcu pokonać ich wrogów? Myśląc optymistyczne, minimalistyczne. Zaś myśląc pesymistycznie, praktycznie zerowe.
Ludzcy żołnierze obserwowali pojazdy, z których wysiadały holoformy. Wyglądały dla nich nadzwyczaj niewinnie, na pierwszy rzut oka nie powiedzieliby, że byli to członkowie frakcji wojskowej z innej planety. Jedyne nadzwyczajne elementy, które posiadali, to były nadzwyczaj kolorowe włosy. Zwłaszcza w przypadku Ratcheta, u którego miały zielono-czerwony kolor, Jazza i Hide'a, w kolorach szarości, a także te Bumblebee'go , które miały dziwnie intensywną, blond barwę. Jedynie Optimus, ze swoimi głęboko czarnymi włosami, wydawał się najbliżej "normalności". Oczywiście nie licząc jego błękitnego kosmyka na grzywce. Jednak najbardziej niezwykłe były ich oczy, a dokładnie ich tęczówki. Każdy jeden z nich posiadał je elektrycznie niebieskie, żołnierze mieli wręcz wrażenie, że mogły one wydzielać własne, delikatne światło. Ich widok hipnotyzował ludzi, wręcz przyciągał. Miały w sobie jakąś niewytłumaczalną energię, to "coś", przez które nie można było oderwać wzroku.
Jednak wtedy zobaczyli ją. Wysiadła z tyłu karetki, w towarzystwie zwykłej, młodej blondynki. Nie była jakkolwiek podobna do człowieka, którym dawniej była. Jej ciało było prawie całkowicie z metalu, nie licząc bladej twarzy i długich, brązowo-pomarańczowych włosów. Szary hełm okalający jej głowę, z którego tyłu wyrastały jakby kosmyki. Elementy pancerza klatki piersiowej przesuwały się i delikatnie ocierały o siebie bezdźwięcznie, pozwalając dziewczynie swobodnie się poruszać. Smukłe ręce i nogi ozdobione jakby kolcami delikatnie odbijały światło słoneczne. Jednak, jak u Autobotów, najbardziej niesamowite były jej oczy. Choć ukryte za półprzezroczystą, błękitną szybką, wciąż jednak widać było jasne, błękitne tęczówki z pomarańczowymi obwódkami i ciemnoszare źrenice. Jak u holoform, jej oczy świeciły. Jednak żołnierze mogli przysiąc, że te światło było silniejsze, bardziej wyraziście.
CZYTASZ
A Gdyby Tak Dziewczyna...?
FanfictionTransformers Movie, chłopak poznaje Autoboty, jest wciągnięty w wojnę robotów... Yadda, yadda, yadda. Każdy z nas zna tą fabułę na pamięć, a Bay jedynie się popisał efektami specjalnymi, jak część ludzi uważa. Ale wystarczy mało znacząca zmiana na...