Stan × Reader × Craig

451 25 4
                                    

- Dziękuję, że dzisiaj przyszedłeś. Siedzenie samej w pustej sali bywa czasem nudne.- dziewczyna o [K.W] włosach uśmiechnęła się.
- Drobiazg.- Craig krótko odpowiedział.- I tak nie miałem niczego do roboty po południu.
- Naprawdę? Nauczyciele nagle nie zadają wam zadań domowych?- zaśmiała się dziewczyna.
- Jasne, że zadają. Ja po prostu ich nie robię.- Tucker przyznał.
[T.I] parsknęła cichym chichotem i spojrzała z powrotem na kolegę.
- No tak, mogłam się tego domyślić. W końcu ty i książki to rzadki widok.
- A widziałaś kiedyś Clyde'a czytającego lekturę szkolną?
- Rzadko widzę, żeby w ogóle miał podręcznik na lekcjach...- zastanowiła się przez chwilę dziewczyna.
- No właśnie. Dlatego temat mnie i moich nie zrobionych zadań domowych możemy pominąć, prawda?
- W porządku, jak chcesz.- [T.N] podniosła ręce w górę w geście poddania się.
- W ogóle... to kiedy wychodzisz ze szpitala?

Craig przeniósł się z krzesła na łóżko obok dziewczyny przysiadając się do niej. Usiadł za chwilę na skraju materaca przy [T.I] i spojrzał na nią troskliwie.
- Za trzy, może cztery dni będę miała ostatnie badania i dostanę wypis. I w sumie to dobrze, nie uważam, żeby cokolwiek mi dolegało.- powiedziała.
- Złamane żebro to chyba jednak coś poważnego.- Craig uniósł brew w górę.
- Przesadzasz. Gdyby nie ta głupia szafka, która na mnie spadła tak nagle to by mnie tu nie było. Poza tym trzy dni to chyba nie jest jakoś długo.
- Akurat. W szkole bez ciebie jest tak drętwo.- Craig odchylił głowę do tyłu i westchnął ciężko.
- Domyślam się. Czasem leżąc sama w pustej sali zastanawiam się, czy dajesz sobie radę sam z Clyde'm i jeszcze przez niego nie oszalałeś.
- Jak szybko nie wrócisz do szkoły i cię w niej nie zobaczę prawdopodobnie stracę zmysły...- uśmiechnął się żartobliwie Tucker.

Dziewczyna podążyła za jego gestem i również uniosła kąciki ust w górę.
- Poza tym Donovan również się niecierpliwi kiedy cię znowu zobaczy. Narzeka cały czas, że nie ma z kim grać.
- Jestem przekonana, że nic by mu się nie stało, gdyby chociaż raz przyszedł mnie odwiedzić.
- A co, nie wystarczy ci, że przychodzę tu do ciebie codziennie?- Craig w udawanym gniewie zmarszczył brwi.
- Nie, doceniam to. Ale...- [T.I] przygryzła dolną wargę milknąc na chwilę.
- Ale co? Coś się stało?
Po [K.W] widać było, że w jednym momencie dość mocno posmutniała. Dziewczyna spuściła wzrok w dół i powędrowała [K.O] oczami na okno. Tucker zdziwił się i zaniepokoił na widok tak posmutniałej znajomej.
- Wszystko jest w porządku Craig. Po prostu martwi mnie, że Stan od dawna nie przyszedł mnie zobaczyć...
- Przejmujesz się tym dupkiem aż tak?

"Dupkiem"?

Cholerny Craig, co on sobie w ogóle myśli nazywając mnie tak przy niej. Ma nadzieję, że stojąc za ścianą obok niczego nie słyszę? Akurat. Nasłuchiwałem każdego skrawku rozmowy, którą ta dwójka ze sobą przeprowadziła. Nie jestem głuchy, a ściany nie są grube i zalane betonem.
- Oczywiście, że się przejmuję. Wcześniej nie było dnia, żebyście po sobie nie przychodzili w godzinach odwiedzin. Ale już go tydzień nie widziałam i... martwię się Craig.
- Niepotrzebnie.- odpowiedział krótko kruk, by ugasić ten temat.
- Przecież wiesz dobrze, że mieliśmy dobre relacje, a czasem odnosiłam wrażenie, że Stan jest wręcz chorobliwie zazdrosny, że się koło mnie kręcisz.- zachichotała.- Dlatego się dziwię, że teraz w ogóle się tutaj nie pokazuje... Zdenerwował się na mnie, czy jak...?
- Wątpię.- bez wahania odpowiedział Craig.- Może po prostu już mu nie zależy tak bardzo jak myślałaś?

Przygryzłem wargę na to zdanie tak mocno, że byłem gotów poczuć jak z rany cieknie mi krew po brodzie. Wstrzymałem się jednak wzdychając do siebie samego cicho. Oczywiście, że to było kłamstwo, Tucker doskonale wiedział jak bardzo lubię tą dziewczynę. A ja wiedziałem o tym, że Craig mógłby się posunąć do wszystkiego, żebym stracił w jej oczach.
- Może masz rację...- po głosie [T.I] słychać było, że posmutniała.- Ale wolałabym myśleć, że był zajęty i dlatego nie przyszedł.
- Był zajęty przez cały tydzień?
- Wiem, że to głupie, ale może tak...?
Craig parsknął śmiechem co było wyjątkową rzadkością w jego wykonaniu. Aż dziwne, że tak często robił to przy [T.I].
- Chyba sama nie wierzysz w to co mówisz.
- Cicho bądź.- trąciła go lekko dziewczyna w bok.

South Park × Reader IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz