Pov. George
- Psi Patrol na miejscu a Ryder w dupie
- Chyba Karl'a
- QUACKITY!
- Co Quackity? - Zapytał Dream pojawiając się znikąd
- Stwierdził, że w dupie Karl'a jest Sapnap
- W czyjej dupie jestem? - no i proszę. Nasz kapitan aka organizator się znalazł
- Karl'a
- Co Karl'a? - ja naprawdę nie wiem, w jaki sposób teraz nagle wszyscy przychodzą do tych samochodów. Kiedy już prawie wszyscy byliśmy gotowi, zostało tylko ustalić, kto jedzie z kim, którędy jedziemy, jak się rozdzielamy i w jaki sposób mamy się nie zgubić.
- Co zdążyliście ustalić? - zapytał Ranboo, który był ostatni.
- Sapnap jest w dupie Karl'a, ja kieruję i ze mną jedzie George, Wilbur, Skeppy, Bad i Ty, z Sapnap'em jedzie reszta. Sami się dogadajcie kto komu siada na kolanach, bo inaczej się nie zmieścimy. - zaczął Dream. - Na miejscu się rozdzielamy najlepiej po dwie, ewentualnie cztery osoby. O osiemnastej spotykamy się przy wejściu, pakujemy się do samochodów i na kręgle. *
Pov Dream and skip time
Wysiedliśmy z samochodów i praktycznie od razu się rozdzieliliśmy. Tak więc, ja poszedłem z George'em, Karl z Sapnap'em, Bad ze Skeppy'm, a pozostała piątka, plus, niezbyt wiadomo skąd, moja siostra razem.
- Georgii~
- Co tam Dream?
- Gdzie idziemy? W końcu jesteśmy dorosłymi ludźmi w wesołym miasteczku, ciuchcia odpada
- Jak jesteśmy tacy dorośli to zróbmy sobie malunki na twa- zanim skończył złapałem go za rękę i pociągnąłem w stronę stolika, przy którym siedziały jakieś dziewczyny za to odpowiedzialne.
- Hej, to są te kredki do twarzy?
- Tak, narysować wam coś?
Wziąłem jedną z kartek leżących na stole i jakiś długopis. Coś takiego to chyba nawet ja narysuję.
- Coś takiego da radę?
- Pewnie, siadaj.
Po chwili mogliśmy iść dalej. Ja z koalą niczym opaską na oczy do spania i minecraftowym aksolotlem na policzku, a George z kotem na całą twarz.
- Gdzie teraz?
- Dom strachów
- Możemy gdzieś indziej?
- Chyba się nie boisz, co? - oczywiście, że się boi. Na to liczę.
- N-nie. Jak tak bardzo chcesz to ch-chodźmy.
Nie wiem dlaczego, ale jak tak szliśmy bardzo chciałem złapać go za rękę. Po prostu.
- Czemu złapałeś mnie za rękę? - teraz zauważyłem, że w jakiś magiczny sposób, bez użycia mojej woli, trochę niepewnie dotknąłem jego ręki i splotłem nasze palce. Szybko puściłem, po czym brunet spojrzał się na mnie
- Pytałem, czemu złapałeś mnie za rękę, nie, żebyś ją puścił - teraz to on niepewnie mnie złapał i lekko się zarumienił.
- Chciałem.
Pov. Karl
Szliśmy kolejną alejką wesołego miasteczka, w którym znajdowaliśmy się ostatnie ponad kilka godzin.
CZYTASZ
My Idiot. My Love.
FanfictionNie jest łatwo żyć w przyjaźni z osobą, którą kochasz. Oboje chcecie czegoś więcej, ale oboje się boicie. Na szczęście masz współlokatora, gotowego zrobić wszystko, żebyście byli razem. Łącznie z wsadzeniem was na siłę do jednego pokoju. Współlok...