Roadtrip

1.1K 61 71
                                    

Pov. Dream

Cymbał z pokoju obok

Wiecznie Naćpany Imbecyl: STARY NIE UWIERZYSZ

Cymbał z pokoju obok: Masz chłopaka?

Wiecznie Naćpany Imbecyl: MAM CHŁOPAKA

Mimowolnie uśmiechnąłem się do telefonu. Sapnap już dawno mi powiedział o tym, że kocha Karl'a. Nawet jeśli było to widać, to cieszyłem się, że usłyszałem to od niego, bo to znaczy, że mi ufa. 

Ja nigdy nie powiedziałem mu o Gogy'm. Nie wprost. To nie tak, że nie mam do niego zaufania, broń Boże, mówię mu o praktycznie wszystkim, po prostu uczucia to nie moja bajka.

Z zamyślenia wyrwało mnie pociągnięcie za rękę w stronę samochodu, gdzie stali już praktycznie wszyscy.

- Nie wiem, czy dobrą czy złą, ale mam wiadomość - odezwał się Nick puszczając na chwilę rękę swojego chyba-już-chłopaka - teraz wracamy do domu, plany przekładamy na... co dzisiaj jest?

- Poniedziałek - niezły organizator, co nawet nie wie jaki jest dzień tygodnia

- No to na czwartek. W czwartek o dziewiętnastej mamy kręgle, dalszy plan się nie zmienia. No, a teraz do samochodów i wracamy do domu jak dorośli ludzie.

- Dorośli ludzie z pandą na twarzy?

- Odezwał się z aksolotem na policzku

- A żaba to co?

- HALO A MOJA KACZKA NA CZOLE, CZY NIKT NIE WIDZI MOJEJ PIĘKNEJ KACZKI NA CZOLE?

Chwilę po tym, jak Quackity przestał się drzeć na pół parkingu dojechaliśmy do domu bez przeszkód. Chłopaki od razu poszli w miejsca swojego snu, bo pokoi dość nie mieliśmy, a resztę dnia mamy wolną... 

Wiem.

Dzisiaj będzie dobra okazja, żeby porozmawiać z George'em. Po całym tym dniu jestem pewien tego, co czuję i że czekałem już dość długo.

Poszedłem do kuchni zrobić kilka kanapek, zapakować je, jakieś wino, świeczki, kocyk i inne piknikowo-romantyczne rzeczy. Na końcu dopakowałem małą paczkę, która czekała specjalnie na ten moment. Koszyk piknikowy był gotowy, teraz tylko iść na górę po bruneta.

Skierowałem się do mojego pokoju i stanąłem przy drzwiach. Zaczynałem się naprawdę stresować, co do diabła te durne emocje robią z człowiekiem.

Niby miłość jest takim pięknym i silnym uczuciem, a ja jakoś nie mogę nawet otworzyć drzwi do własnego pokoju.

Stałem pod nimi i nie wiedziałem co zrobić. To znaczy nie wiedziałem, czy mam zrobić to, co zaplanowałem czy uciec.

Bosz, Clay, ogarnij się. To nic takiego. Po prostu zapukaj do tych cholernych drzwi, nie będziesz uciekał przed George'em.

Powtórzyłem sobie w głowie wszystko jeszcze raz, po czym delikatnie zapukałem do pokoju.

- proszę - powiedział lekko zdziwiony chłopak - Dream, po co pukasz, przecież to twój pokój

- Hej Gogi, chciałbym... masz chwilę? Taką długą chwilę. Około kilka godzinną chwilę? - Co. Się. Ze. Mną. Dzieje.

- W zasadzie nie mam nic do roboty, co tam wymyśliłeś?

- Chciałbym Cię gdzieś zabrać. Coś Ci pokazać.

- Um okay, daj mi tylko 5 minut, przebiorę się

Zszedłem do kuchni po przygotowane wcześniej rzeczy i ruszyłem do garażu. Kilka razy sprawdzałem czy na pewno wszystko wziąłem. Koc, jedzenie, picie no i mała paczuszka owinięta w różowy papier Disney'a. Z księżniczkami. Idealny papier na niespodziankę dla Gogy'iego. Dzięki Drista.

My Idiot. My Love.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz