Pov. Dream
- George, dlaczego płakałeś wcześniej?
- Dream, ale ja nie-
- Daj spokój, Georgii, miałeś całe czerwone oczy od łez, kiedy przyszedłeś do mnie do kuchni. Co się stało?
Oczy bruneta ponownie zaszkliły się, jednak nic nie mówił.
- Ja coś zrobiłem? To przeze mnie? - zapytałem zmieniając ton głosu na bardziej smutny.
- Co? Nie, nie, nie. Zdecydowanie nie. To nie ma z tobą nic wspólnego. Znaczy ma dużo, ale nie w tym sensie, znaczy- - uciszyłem go delikatnym pocałunkiem. Nie chciałem, żeby się zdenerwował czy stresował w jakikolwiek sposób.
- Jeszcze raz, tylko na spokojnie. Co się stało? Chcesz o czymś pogadać?
- Moi rodzice... - spojrzał w górę, po czym zacisnął powieki, próbując powstrzymać łzy - Ja... boję się, Clay. Kocham ich, ale boję się, że oni przestaną mnie... że się mnie wyrzekną, wyrzucą z domu i rodziny...
Co. Co on takiego zrobił? Przecież nic złego...
- Dlaczego by mieli? Zrobiłeś coś, o czym nie wiem, czy... hej, George, nie płacz - przytuliłem go tak mocno, jak tylko umiałem. Niech wie, że ma we mnie oparcie we wszystkim, co się dzieje. - Powiesz mi?
Poczułem na ramieniu jak pokiwał głową w potwierdzeniu, ale dalej nic nie usłyszałem.
- Zrobiłeś coś?
- T-tak jakby... ale ty o tym wiesz...
C.o. vol. 2. Nie zrobił nic złego, a jego rodzice chcą go wywalić... nic nie rozumiem.
- Przecież nie zrobiłeś nic złego - uśmiechnąłem się, pomimo tego, że wiem, że tego nie widzi.
- Ja... ty wiesz o tym... - westchnął, jakby szykując się do powiedzenia czegoś, co jest dla niego trudne. Przytuliłem go jeszcze mocniej nic nie mówiąc. -jasięzakochałemwchłopakuitywieszotymbototyalemoirodzicenieibardzosiębojęcozrobiąjaksiędowiedzążejestembi*
Poczułem ukłucie w sercu. Pierwszy dzień razem, a chłopak już przeze mnie cierpi. Jestem potworem. Wiedziałem, że tak będzie. Od początku o tym wiedziałem, a mimo to na to pozwoliłem. Ba, sam o tym zdecydowałem.
Nie damy rady zachować tego w tajemnicy, kiedyś muszą się dowiedzieć. Jak można znienawidzić własne dziecko za to, że jest szczęśliwe z kimś tej samej płci?- George, wiesz, że to nic złego, prawda?
- Ja tak, ale oni nie. To najwięksi homofobowie jacy istnieją. Wiesz jaka była awantura, jak zobaczyli, że w serialu, który kiedyś oglądałem była para lesbijek? Jak oni się dowiedzą, że ja... to moi rodzice, nie potrafię mieć na nich wyjebane...
Odsunęliśmy się od siebie i teraz patrzyłem w jego szklane brązowe oczy, z których kapały łzy. Łzy, których nie chcę oglądać. Łzy bólu, przerażenia.
Odwrócił wzrok a ja poczułem, że muszę zapytać jeszcze o coś.
- A jak ty się z tym czujesz?
- Z czym?
- Nie musisz udawać, że nie wiesz, po prostu powiedz mi prawdę, przecież się nie obrażę.
- Szczerze? Nie wiem. Niby wiem, że to nic złego, ale nigdy nie myślałem, że będzie to dotyczyć mnie... w ten sposób. Dlatego na początku nie dopuszczałem myśli, że cię kocham... -ostanie słowa mówił coraz ciszej, jednak nie na tyle cicho, bym ich nie usłyszał.
Rozumiem go, też to w końcu kiedyś przechodziłem.
- Wiesz, że będziemy musieli pogadać z twoimi rodzicami?
- Dream? Będziesz tam wtedy... ze mną?
- Of course, honey. Pójdziemy razem.
- A twoja rodzina... wie?
- O tobie, czy o mojej orientacji? O tobie na razie wie tylko Drista, a od mojego coming-out'u minęły jakieś 2 lata...
- Jak to przyjęli?
- Całkiem dobrze. Mama nie była zachwycona, ale stwierdziła, że jeżeli mam być szczęśliwy, to ona zawsze będzie ze mną. Babcia tylko trochę się ze mną pokłóciła - zaśmiałem się lekko. Sam nie wiem czemu.
- Clay
- Tak?
- Telefon ci dzwoni.
O, rzeczywiście. Nawet nie zauważyłem, że wyświetlacz urządzenia leżącego na podłodze obok nas zaświecił się, a literki połączenia przychodzącego z messengera pokazywały wielki napis SAPNAP. Oczywiście na wideo, bo jak.
Odebrałem i szybko wyłączyłem kamerę. Za wolno Clay, za wolno.
- Cześć Drea- chwila, czy to były kafelki z naszej łazienki i czyjaś ręka?
TY JESTEŚ W KIBLU Z GEORGE'EM?- Tak, od dłużej chwili, jak cię to interesuje. A teraz wracamy skończyć to, co zaczęliśmy, zanim nam przerwałeś.
Rozłączyłem się.
- Ty wiesz jak to brzmiało?
- Wiem.
- I wiesz, że on teraz pomyśli, że my..?
- Wiem.
- Zrobiłeś to specjalnie?
- ...Może?
- Jesteś idiotą, Dream
- Meh, i tak mnie kochasz
Tak, to był mój cel. Wywołać u George'a śmiech. Udało mi się.
A Sapnap'owi się to jakoś wytłumaczy.Udało mi się, ale na krócej niż się spodziewałem. W dodatku chłopak cały czas trzymał wzrok odwrócony w jedno miejsce.
- O czym tak myślisz? George? - jako, że w dalszym ciągu nie doczekałem się jakiejkolwiek reakcji, postanowiłem spojrzeć, co tak przykuwało wzrok bruneta.
O kurwa.
Już wiem, na co się tak patrzy. Widzę, jak na to patrzy.
- George, o czym ty myślisz? - powiedziałem trochę głośniej niż zamierzałem, jednocześnie pstrykając mu palcami przed twarzą. Po raz pierwszy od dłuższej chwili spojrzał na mnie, zamiast na to gówno.
Zamiast na mój skalpel. Nie martwi mnie to, że się na niego patrzył, tylko jak to robił. Wiem, kiedy ludzie tak na to patrzą. A raczej, co chcą wtedy tym zrobić.
Powtórzyłem pytanie po raz kolejny, tym razem upewniając się, że dotrze do adresata.
Ten w odpowiedzi tylko mnie przytulił, a z jego oczu poleciał kolejny strumień łez.
- Gogy, obiecaj, że nigdy nie wpadniesz w to gówno, co ja.
__________________
* ja się zakochałem w chłopaku i ty wiesz o tym bo to ty ale moi rodzice nie i bardzo się boję co zrobią jak się dowiedzą że jestem bi
866 słów
Pls wiem że to jakieś gówno nie rozdział i że pewnie będę go edytować kilka razy, ale moje samopoczucie i rodzice nie pozwalają napisać nic lepszego.
Potem się będę bawić w zmianę nazw rozdziałów itd
CZYTASZ
My Idiot. My Love.
FanfictionNie jest łatwo żyć w przyjaźni z osobą, którą kochasz. Oboje chcecie czegoś więcej, ale oboje się boicie. Na szczęście masz współlokatora, gotowego zrobić wszystko, żebyście byli razem. Łącznie z wsadzeniem was na siłę do jednego pokoju. Współlok...