– Jaki problem? – zapytał szef wyraźnie zaniepokojony myśląc, że w międzyczasie wydarzyło się coś niespodziewanego, z czym będą musieli się szybko uporać.
– Ten człowiek nie wygląda tak, jak go pan opisywał, nie tak jak ja go zapamiętałam – powiedziała na jednym wydechu. – Wygląda jak wrak.
– Ale Alicjo...
– Ja go widziałam. Pamiętam, widziałam go w kancelarii, gdy wychodził ze spotkania z panem. To było jakiś miesiąc temu, może trochę mniej, ale prezentował się zupełnie inaczej, nawet uśmiechnął się do mnie, przepuszczając w drzwiach. Zostałam wtedy dłużej w pracy, bo kończyłam tę oczywiście bezzasadną skargę kasacyjną i potem mieliśmy ją razem sprawdzić, żebym zdążyła ją wysłać przed północą. Minął mnie w korytarzu i zniknął za drzwiami. Mecenas szybko sprawdził ostateczną wersję pisma i złożył podpis. Było bardzo późno, wydaje mi się, że już grubo po dwudziestej trzeciej. Po akceptacji pisma, wrzuciłam je do koperty, złapałam płaszcz i wypadłam na chodnik, bo przecież przed północą zawsze są ogromne kolejki w urzędzie pocztowym, a nie mogliśmy dopuścić do tego, żeby uciekł nam termin. Pana klient stał przed kamienicą i palił papierosa, oparty o ścianę. Nie miał na sobie płaszcza, a jedynie marynarkę, ale nie wyglądał, jakby było mu zimno. Gdy z hukiem zamknęły się za mną drzwi, zwrócił na mnie uwagę i powiedział, że nie powinnam o tej porze chodzić sama po mieście. Podziękowałam mu za troskę i wyjaśniłam, że poczta jest tuż za rogiem i stamtąd pojadę autobusem nocnym prosto do mieszkania. Był bardzo uprzejmy i... – zamilkła na chwilę, nie chcąc mówić szefowi, jak wiele wrażenie na niej zrobił. – Pamiętam go i nie mam pojęcia, co takiego mogło się wydarzyć, że...
– Ale jak wygląda teraz? Czy jest niebezpieczny? – zaczął dopytywać, obawiając się o bezpieczeństwo swojej aplikantki.
– Nie, nie o to chodzi – szybko zaprzeczyła. – Wygląda kiepsko. Wygląda jak chodzący wyrzut sumienia. Wygląda – powtórzyła kolejny raz, nie potrafiąc znaleźć odpowiedniego sformułowania. – Jest nieogolony i nie jestem pewna, czy się wykąpał przed wyjściem z domu – wyjaśniła, przyglądając się z uwagą mężczyźnie, który wciąż siedział w jej niewielkim samochodzie. – Ma na sobie spodnie dresowe i bluzę, niezbyt czyste – dodała po chwili, chociaż tak naprawdę zamierzała powiedzieć, że dostrzega jakieś szaleństwo w jego oczach, ale postanowiła zachować tę informację dla siebie.
– Nic już teraz z tym nie zrobisz – stwierdził mecenas. – Musisz to jakoś wykorzystać na jego korzyść...
– Wygląda, jakby był winny, a to nie jest dobre, gdy ma być przesłuchiwany w charakterze świadka. Przecież od razu zrozumieją, że coś tu nie gra – przerwała szybko szefowi.
– Nie wiedziałem, że to mogło mieć na niego tak drastyczny wpływ – zaczął szef niepewnie, po czym głośno westchnął, przysuwając telefon bliżej ust, aby Alicja go lepiej słyszała. – Ofiara wypadku zmarła dwa tygodnie temu. Nasze spotkanie w kancelarii miało miejsce, gdy jeszcze ten człowiek walczył o życie w szpitalu. Były jeszcze jakieś szanse, lekarze dawali nadzieję, ale później nastąpiło drastyczne pogorszenie i już nic nie dało się zrobić. Pan Igor jest lekarzem i sądziłem, że lepiej to zniesie, bo ma na co dzień do czynienia ze śmiercią.
– Jak on ma przetrwać to przesłuchanie? – jęknęła Alicja i chciała dodać, że potrzebuje porady, jak ona ma to przetrwać. – Przecież odtwarzanie tych wydarzeń doprowadzi do tego, że... Nawet nie chcę o tym myśleć i sobie wyobrażać.
– Ala, przepraszam. Nie sądziłem, że tak to się wszystko potoczy – powiedział adwokat, a w jego głosie słychać było wyraźną skruchę.
CZYTASZ
Twój cały świat. Historia Alicji. T. 1 serii
RomanceAlicja stąpała twardo po ziemi. Dawno temu podjęła decyzję, kim chce zostać w życiu i konsekwentnie realizowała punkty rozpisane własnoręcznie w notatniku, nie pozwalając nikomu na dokonanie najmniejszych zmian. Wszystko szło zgodnie z planem i to s...