1.

900 65 562
                                    

Alicja lubiła mieć czas, dlatego cieszyła się z faktu, że właśnie dzisiaj, w piątkowy poranek, może pojawić się w pracy odrobinę później niż zazwyczaj. Czas w odpowiedniej ilości, dokładnie tyle, żeby nie musiała biec, pozwalał jej na zebranie myśli i poradzenie sobie z nagromadzonym w ciągu całego tygodnia stresem. Miała wrażenie, że ciągle gdzieś pędzi, nie potrafiąc się zatrzymać nawet na ułamek sekundy, aby zaczerpnąć oddechu. 

Przemieszczała się często całkowicie bezmyślnie, układając w głowie to, co zajmowało jej myśli. Czasem były to mowy końcowe, które miała za kilkanaście minut wygłosić na sali sądowej lub pytania do świadków, nasuwające się zupełnie przypadkiem. Często wtedy wyciągała kolorowe karteczki i zapisywała te strzępki istotnych zagadnień, a następnie przyklejała je do teczki z aktami, aby później je w odpowiednim momencie wykorzystać. Nie wolno jej było o nich zapomnieć, bo często były kluczowe, niesamowicie ważne dla sprawy. Bo przecież wszystko mogło stanowić okoliczność istotną dla rozstrzygnięcia, co było istotą reprezentowania klienta w sporze, odnaleźć to, co ważne, podkreślić i sprzedać jako swoją prawdę. Sprawa, którą otrzymywała do prowadzenia, nie była dla Alicji jedynie "sprawą", a człowiekiem i jego problemem, któremu ona razem ze swoim szefem zdecydowała się pomóc.

Skupiała się zwykle na tym, aby o każdej porze dnia i nocy być gotową na zmieniające się jak w kalejdoskopie wydarzenia, wpisywane i wykreślane z jej osobistego kalendarza. Często były to nagłe i niezrozumiałe decyzje sądu, klienta albo jej szefa. Godziła się na to wszystko, przyzwyczajona do ciągłego ruchu i braku stabilizacji. Biegła więc zwykle dalej, nie dając sobie chwili wytchnienia, aby zdążyć i nikogo nie zawieść, a jednocześnie czuć się spełnioną i pomocną.

Kończąc studia prawnicze, Alicja nie wiedziała, w którą stronę powinna podążać. W czasie czwartego oraz piątego roku nauki odbyła praktyki w sądzie, prokuraturze, kancelarii radcowskiej oraz ostatecznie adwokackiej. Każde z tych miejsc było inne, miało swój specyficzny klimat i atmosferę, jednak żadnego z nich nie poznała w pełni, co sprawiało, że przez długi czas była rozdarta. Przez długi czas zastanawiała się, co chce robić w swoim życiu zawodowym, ale nie mogła odnaleźć jednoznacznej, przekonującej ją odpowiedzi. Po obronie pracy magisterskiej uznała, że da sobie miesiąc na odpowiedź, stwierdzając, że większość ustaw i kodeksów przyda jej się do każdego z egzaminów.

Drogą eliminacji, najpierw zrezygnowała z myśli o tym, że mogłaby zostać radcą prawnym. Zawód ten wiązał się z dużą ilością prawa cywilnego oraz handlowego, za którymi nigdy nie przepadała, a poza tym nie chciała iść tą samą ścieżką, którą podążał wytrwale jej chłopak. Ostatecznie tłumaczyła sobie, że żabot w kolorze chabrowym absolutnie nie będzie pasował do jej ciemnych oczu, dlatego z ulgą odrzuciła jedną z kilku opcji.

Następnie odrzuciła ewentualność, w której miałaby zostać sędzią. Nie przekonywał ją ten zawód i nie czuła się na siłach, aby rzucić swoje wszystkie życiowe siły w jednym kierunku, ucząc się intensywnie przez kilka następnych lat. Była już zmęczona przyswajaniem trudnej i skomplikowanej teorii. Wiedziała, że decydując się na prawo, będzie musiała się uczyć całe życie, ale musiała połączyć to z działaniem, inaczej nie mogłaby funkcjonować zgodnie sama ze sobą.

I na koniec musiała wybrać pomiędzy przyszłością jako oskarżyciel bądź obrońca. Długo zastanawiała się nad wszystkimi za i przeciw, kalkulując w głowie wszystkie plusy i minusy. Ostatecznie zrozumiała, że chce działać i czuć wolność, nieograniczoną poleceniami służbowymi.

Z podjętą decyzją poczuła się zdecydowanie lepiej i z nowymi siłami usiadła do opasłych tomów, przygotowując się z wiarą i nadzieją do swojej nowej przyszłości, na którą była gotowa.

Twój cały świat. Historia Alicji. T. 1 seriiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz