17.

232 35 412
                                    

Alicja siedziała przy okrągłym, odświętnie przystrojonym białym obrusem stole w dużym pokoju razem z rodzicami, bratem oraz jego narzeczoną. Tata poprosił o włączenie jednego z kanałów telewizyjnych, licząc na to, że trafią na koncert kolęd. On zawsze uważał, że są nieodłącznym elementem wigilijnej kolacji. Mama siedziała tuż obok niego, ubrana w elegancką granatową sukienkę i trzymała go za rękę, jak za dawnych czasów. Kiedyś często spędzali razem wieczory w ten sposób strudzeni nadmiarem obowiązków, przytulali się na kanapie, czerpiąc siłę na kolejny dzień z mocy łączącego ich uczucia. Alicja była przekonana o tym, że ich miłość pomimo upływu lat wcale nie słabła, a wręcz przeciwnie wzmacniała się z każdą kolejną pokonaną trudnością. Potem jednak przyszła choroba i już z nimi została. Początkowo dodatkowe zmartwienie, stało się nową codziennością, z którą musieli nauczyć się funkcjonować. Zabrakło czasu na spędzanie razem wieczorów, bo większość obowiązków spoczywała na barkach mamy, z czym tata przez długi czas się nie był w stanie pogodzić. Inaczej było w święta. W czasie tych wyjątkowych dni w roku wszystko zwalniało, a rodzice starali się wrócić do swoich ówczesnych rytuałów, które dawały im tyle satysfakcji.

Kamil z Zuzką siedzieli już na kanapie, kłócąc się w żartach o to, kto zjadł więcej pierogów i kto był grzeczniejszy w ciągu roku, a tym samym dostanie większą liczbę prezentów od świętego Mikołaja. Doskonale ich rozumiała, patrzenie na jedzenie po takim przejedzeniu, jakie sobie zafundowali, było wyjątkowo trudnym zadaniem. Alicja jednak postanowiła wciąż zajmować miejsce przy stole razem z rodzicami. Nie było jej z nimi na co dzień, dlatego w czasie świąt mogła maksymalnie wypełnić ich przestrzeń swoją obecnością.

Wzruszała się w duchu, gdy patrzyła na tatę, który w ostatnich dniach czuł się wyjątkowo dobrze. Tryskał humorem, pomagał mamie w kuchni, w miarę swoich możliwości, a teraz podśpiewywał wesoło razem z telewizorem "Wśród nocnej ciszy". Mama patrzyła na niego z ogromną miłością, i Alicja to czuła całym swoim, wciąż dziecięcym sercem, gdy z nimi przebywała.

Była w domu rodzinnym od kilku dni, ponieważ Jezierski dał jej wolne od dwudziestego grudnia aż do Nowego Roku. Rozmawiała z Igorem przed wyjazdem do rodziców z nadzieję, że uda im się jeszcze zobaczyć. Stwierdził jednak, co przyjęła z wielkim rozczarowaniem, że nie da rady do niej przyjechać. Chciała zapytać, czy ona może go w takim razie odwiedzić, ale powstrzymała się przed wypowiedzeniem tej prośby dosłownie w ostatniej chwili. Później cieszyła się z tego, że nad sobą zapanowała, bo on w żaden sposób nie zasugerował jej, że miałby ochotę ją zobaczyć przed świętami, czy w ich trakcie.

To ją cholernie dotknęło.

Alicja sięgnęła po drożdżowego racucha obsypanego śnieżnobiałym cukrem pudrem i ugryzła kawałek ze smakiem, wspominając ich bezuczuciową ostatnią rozmowę, i serce jej się przy tym rozrywało na maleńkie kawałki.

Nie mogła jednak nic z tym zrobić, bo przecież "nic na siłę", i to zdanie musiała sobie wielokrotnie powtarzać. Musiała przełknąć to, że Igor nie chciał jej widzieć. Po rozprawie mówił jej, że są razem. Mówił, że jest mu ciężko. I ona to wszystko rozumiała i starała się zaakceptować, a potem z tym pogodzić. Jednak coś w środku niej boleśnie krzyczało, że nie powinna tego robić. Bo w ich związek wdarło się coś dziwnego, coś, co mogłaby nazwać czymś toksycznym, wyniszczającym – na pewno ją, jej serce i cierpliwość.

Igor był w okropnym momencie swojego życia. Nie była sobie w stanie wyobrazić, jak bardzo cierpiał, jak bardzo był oderwany od tego, co było jego życiem, co kochał całym sercem. Z jednej strony nie żałowała niczego, co się między nimi do tej pory wydarzyło, ale z drugiej nie wiedziała, jak ruszyć do przodu. Zrozumiała, że zatrzymała się razem z nim. Utknęła w miejscu, a brak szczęścia doskwierał jej coraz mocniej, z każdym kolejnym dniem rozłąki.

Twój cały świat. Historia Alicji. T. 1 seriiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz