22.

230 34 545
                                    

Kilka dni z Igorem minęły Alicji szybciej, niż by sobie tego życzyła. Bawiła się z nim całkiem nieźle, starając nie wkładać sobie do głowy zbyt wiele nowych wyobrażeń na temat przyszłości ich związku. Bo przecież miło było chociaż przez chwilę wizualizować sobie, że ich wspólne, przyszłe wieczory wyglądać by mogły dokładnie tak - film, popcorn i leniwe przytulanie się na kanapie. I ta wieczorna rutyna przeplatałaby się swobodnie z ich pracą, dyżurami, codziennymi obowiązkami oraz odwiedzinami przyjaciół i rodziny. Gdyby nie istniały między nimi te wszystkie przeszkody, których wciąż nie potrafiła usunąć, taką właśnie przyszłość z Igorem brałaby bez zająknięcia.

Świadomość tego, że jednak wszystko może się między nimi ułożyć zupełnie inaczej, doprowadzała ją do furii, dlatego wolała zbyt często o tym nie myśleć. Słowa wypowiedziane przez Marcelę w czasie spotkania, a w zasadzie cały ich natłok Alicja postanowiła na jakiś czas od siebie odsunąć. Miała teraz inne rzeczy na głowie. Czasem tylko wracał do niej strach związany z faktem, że Igor rzeczywiście mógłby chcieć w przyszłości wyjechać do tego zakichanego Londynu, który nagle stał się dla niej najgorszym miastem na świecie, chociaż kiedyś je uwielbiała.

Poświąteczny powrót okazał się dużo trudniejszy, bo nie dość, że po całych nocach uczyła się do nadchodzącego wielkimi krokami egzaminu, to jeszcze w kancelarii wszystko nagromadziło się jej dosyć niefortunnie w postaci sterty spraw do ogarnięcia "na szybko". Dodatkowo musiała radzić sobie ze wzmożoną liczbą nowych klientów, jak i zwiększonym zainteresowaniem tych, których sprawy były już w toku. Telefon nie przestawał dzwonić, a kalendarz zapełniał się spotkaniami i kolejnymi terminami rozpraw.

Jezierski nie zważając na smętne miny aplikantów, zdawał się dryfować między nimi z uśmiechem, dodając im otuchy w tym trudnym czasie. Im jednak wcale to nie pomagało, a nucenie pod nosem przez szefa świątecznych piosenek i codzienne przynoszenie porcji cynamonowych ciasteczek i zostawianie ich po cichu w kuchni, aby każdy mógł się poczęstować, potęgowało rozzłoszczenie i frustrację.

Ku pokrzepieniu waszych młodych serc, powtarzał, a Nina w takich sytuacjach miała ochotę jedynie wepchnąć mu te ciasteczka w gardło, aby szybciej się zamknął.

- Czemu jesteś taka rozdrażniona? - zapytała Alicja, gdy Nina kolejny raz prychnęła z niezadowoleniem, gdy zobaczyła szefa nucącego Jingle Bells.

- Nie lubię świąt i tego całego świątecznego gówna, przymuszania wszystkich do odczuwania szczęścia. Niech się to już skończy.

- Ale dlaczego?

- Dlaczego mnie o to teraz pytasz? - mruknęła, gapiąc się bezmyślnie w monitor. - Święta już były to i nadszedł koniec na Jingle Srelsy. Jestem kurewsko zmęczona. Nie sypiam, nie jem, nie bawię się, tylko pracuję i się uczę. I to od tygodni. Mam dość.

- Miałyśmy sporo wolnego - zauważyła rzeczowo Alka, wspominając z uśmiechem o czas spędzony z rodziną, a później oczywiście, ten bardziej intensywny z Igorem.

- Ty nawet nic nie musisz mówić, a ja po twojej rozanielonej buźce widzę, że miałaś niezły seksczas i nawet nie próbuj zaprzeczać! - Zaśmiała się, nieco się rozchmurzając. - Tylko wciąż nie wiem, dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, kim jest ten twój tajemniczy sekstrwardziel. - Nina podniosła ręce do ust. - OMG, czy ty słyszysz, jak to brzmi?

- Nina, błagam - poprosiła Alka, od razu czując, że na jej bladych policzkach pojawiają się lekkie rumieńce.

- Mam zryty mózg od nauki, muszę go czymś ciekawszym zająć, dlatego będę zgadywać.

- Chyba jednak nie będziesz.

- Poderwałaś wytatuowanego skazańca, jak byłaś ostatnio w areszcie.

Twój cały świat. Historia Alicji. T. 1 seriiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz