Mam na imię Luna Scot, mam nazwisko po mamie i mam 16 lat, w wieku 13 lat zaczęłam się uczyć bić i bronić. Mieszkam z mamą od urodzenia. Nigdy nie poznałam swojego prawdziwego ojca.
Kłociłam się z mamą. Nie było to dla mnie nowością, gdyż to było codziennością.
-Myślisz że ja za Ciebie myśleć będę?!-
warknęła mama-Od kiedy Cię interesuje moje życie?!- krzykłam
-Jak tata wróci!
-To nie jest mój ojciec! Nigdy nim nie był i nie będzie!
Mama miała chłopaka którego nienawidzę. Mieszka z nami już 2-drugi rok.
-Powinnaś z nim zerwać! Jest okropny!- szybko pożałowałam tych słów.
Moja mama wybuchła i mnie uderzyła w twarz. Trochę się do tego przyzwyczaiłam byłam bita w domu odkąd się pojawił on, mój nowy "tata". Miałam łzy w oczach po uderzeniu. Złapałam się za policzek.
-A teraz marsz do pokoju!- wykrzyczała i od razu pobiegłam do pomieszczenia.
Położyłam się na podłodze opierając się o łóżko. Płacząc myślałam Czy to ma jeszce jakiś sens..? Nie raz próbowałam się zabić.
***
Przyszedł chłopak mamy. Od razu wściekły wparował mi do pokoju. Wiedziałam że będzie źle.
-Ty sobie wyobrażasz jak ranisz matkę?!- syknął
-A ona niewie jak rani mnie?!- odpowiedziałam wściekła i zalana łzami.
Uderzył mnie kilka razy w brzuch. Skuliłam się na podłodze z bólu i złapałam za brzuch. Nigdy mnie tak mocno nie uderzył.. A łzy znowu leciały mi po policzkach.
***
W nocy nie mogłam spać. Tak naprawdę rzadko kiedy śpię.. Tym razem chciałam uciec jak najdalej. Wzięłam plecak i schowałam do niego potrzebne rzeczy takie jak kanapkę i sok w butelce które sobie wcześniej przygotowałam, telefon i jakieś dodatkowe ubrania. Ubrałam bluzę skradłam się na korytarz. Wzięłam z torebki mamy trochę pieniędzy, założyłam buty i byłam gotowa.
Wyszłam z budynku i skierowałam się w stronę parku który był otwarty 24h na dobę. Położyłam się na ławce i zasnęłam.
***
Rano obudziły mnie iskry słońca i śpiew ptaków. Wyciągnęłam jedzenie z plecaka i zjadłam. Zastanawiałam się co będzie dalej?
-Może odwiedzę tatę.. Tego prawdziwego tatę.. - pomyślałam. Wiedziałam tylko że mieszka w Swellview i że ma na imię Rey Manchester nic więcej..
Włączyłam telefon i sprawdziłam czy pociągi jadą do Swellview. Znalazłam pociąg! Byłam bardzo podekscytowana! Pobiegłam na dworzec.
***
Na dworcu mimo wczesnej godziny panował tłum ludzi. Stałam w kolejce po bilet. Zrobiłam się niecierpliwa i zaczęłam się wiercić, mimo że zwykle taka nie jestem.
***
Siedziałam w pociągu. Byłam szczęśliwa że nie jestem już w tym okropnym domu i towarzystwie. Chodziłam tutaj do szkoły ale nikt mnie nie lubił i nigdy nie miałam przyjaciół, każdy się mnie bał mimo, że mówiłam że nie mają czego. Podszedł do mojego wagonu pan konduktor.
-Bileciki do kontroli- powiedział znudzony.
Podałam swój bilet i zapytałam.
-Jest tu może toaleta?
CZYTASZ
Chciałam być bezpieczna | Niebezpieczny Henryk
AventuraUciekłam od mojej okrutnej matki, do taty. Czy będę tam w końcu bezpieczna? Czy będę się czuła jak w ciepłym i bezpiecznym domu? Będę zdala od kłopotów? Poznała tam przystojnego chłopaka. Czy będą razem? Tego się dowiecie.. klikając ⭐czytaj⭐ 27.07...