Nim zaczniecie czytać, zaufajcie mi i weźcie coś ciepłego do picia, kocyk, zapas chusteczek i jakieś słodycze.
Minęło dużo czasu od tamtych wydarzeń. Dwa równe lata, i prawie trzy od rozpoczęcia szkoły. Izuku, jakimś cudem, zachował w tajemnicy to, że spotyka się z Bakugo, choć ich rodzice już wiedzieli o ich związku. Todoroki i Tsuyu, były jedynymi osobami, które również posiadały tą tajemną wiedzę. Byli zdziwieni uległością blondyna co do nie mówienia reszcie przyjaciół o nich. Spodziewali się, że po kilku miesiącach wymięknie i powie, lub wymyśli plan, który by ich zdradził. Jednak pozostał przy byciu cichym kochankiem.
I choć uznali po jakimś czasie, że są w związku, nie wiedzieli dalej, dlaczego tego chcieli... Nie, Izuku był świadom swoich uczuć. Kochał Bakugo i, gdy tylko mógł, patrzył na niego. Chciał spędzać z nim jak najwięcej czasu, dlatego chodził do jego pokoju i zostawał w nim na noc. Ale nigdy mu tego nie powiedział, bo uważał, że zostanie wyśmiany przez niego.
Cała ich klasa była rozpoznawana, choć jeszcze nie uzyskali stałej licencji, ale wyróżniali się swoim zorganizowaniem i planami, które powstawały w ciągu kilku minut od ataku złoczyńców. A nawet jeżeli nie było żadnego, to rozumieli się bez słów, spoglądając na siebie i działając.
Izuku przez swoją miłą i ciepłą postawę, często dostawał liściki miłosne od obcych mu dziewczyn, a nawet w szkole, od młodszych uczennic. Nie przyjmował ich, bo nie jeden raz kończyły one zaatakowane wybuchem, który nie zostawiał ani jednego nieprzeczytanego skrawka papieru.
Jego strach przed Bakugo poszedł w niepamięć, jasne, kłócili się, ale nigdy chłopak nie podnosił na niego ręki, choć niekiedy bardzo chciał to zrobić. Ale zawsze chwilę przed uderzeniem, myślał, że zna lepszy sposób rozwiązania konfliktu. Przyjemniejszy i trochę cichszy niż walenie drzwiami czy krzyki. A do tego jeszcze, dzięki temu sposobowi, stawało na jego.
Obaj się zmienili. Tak przynajmniej wszyscy otaczający ich ludzie uważali. Jeden stał się odważniejszy i mówił coś, co kiedyś nie przeszłoby mu przez gardła, a drugi był spokojniejszy, słuchający swojego 'przyjaciela', gdy ten kazał mu opanować się. Dla niewtajemniczonych, byli po prostu bliskimi przyjaciółmi, walczącymi ramię w ramię ze złoczyńcami i chodzącymi po korytarzu szkolnym.
Zbliżał się koniec roku, a co za tym idzie, mieli zostać pełnoprawnymi bohaterami i wybrać swoje agencje lub stworzyć własne. Nie mieli czasu jednak, by myśleć o przyszłości, bo Liga nie dawała im spokoju nawet na chwilę, wysyłając na miasto Nomu, które siały chaos.
Próbowali znaleźć miejsce, gdzie sztuczni ludzie powstawali, ale nie potrafili. Musiało być to poza granicami miasta, gdzieś na odludziu.
Po raz kolejny wciągu ostatnich miesięcy Izuku wyszedł z rozwalonego budynku, mając twarz oblaną krwią, swoją i nie, a strój poszarpany praktycznie na strzępy. Szedł wolno, utykając na lewą nogę, która była zraniona, a jedną ręką trzymał się za ramię, ale zbliżał się zebranego, w bezpiecznej odległości, tłumu o własnych siłach. Ludzie krzyczeli i klaskali, będąc szczęśliwi z wygranej przyszłego bohatera numer jeden. Za nim pojawiali się kolejne osoby, które brały udział w nieoczekiwanej walce, która szczęśliwie się skończyła.
Po chwili zauważył niską postać, biegnącą w jego stronę i machającą, z wypisaną ulgą na twarzy.
- Deku!- Uraraka rzuciła mu się na szyję.
Gdy starcie się zaczęło, wracała do szkoły z siatkami zakupów, które robiła, bo przegrała w wyciąganiu najkrótszej zapałki. Zobaczyła na niebie zielony błysk i od razu wiedziała, że to Midoriya, który był na stażu i robił obchód wraz z uczniem pierwszej klasy.
CZYTASZ
Romeo i Julia || BakuDeku
Fanfiction' - Nie jestem już słaby. Nie będę twoim workiem treningowym czy zabawką, którą możesz niszczyć jak ci się podoba!- ponownie go powalił na ziemię, siadając na nim okrakiem i bijąc po twarzy.- Nie jestem Julią. Nie umrę w tak żałosny sposób jak ona! ...