Zgodził się. Cholera, zgodził się! Bakugo nie wierzył w to, więc patrzył na niego przez chwilę, po czy przytulił mocno do siebie. Nie chciał puszczać. Chciał, by Izuku już tam na zawsze został.
- Kacchan, puść mnie...- mruknął chłopak.
- Nie chcę.- powiedział, mocniej go ściskając.
Dziwny dźwięk wydobył się z chłopaka, po czym usłyszał powstrzymywanie tego, co zaczęło wracać tą samą drogą, którą weszło. Odepchnął blondyna, odwracając się i pochylając, nie mogąc więcej wytrzymać. Za dużo wypił.
Poczuł ciepłą dłoń na swoich plecach, która zaczęła go głaskać.
- Pójdę po nasze rzeczy i odprowadzę cię do domu. Dobrze?
Kiwnął głową, nie mając czasu na odezwanie się. Obiecał sobie, że ostatni raz pił. Nigdy więcej. Miał za słaby żołądek na takie zabawy. Nawet jeżeli głowę miał mocniejszą, to zawsze pił coś co miało mniej procentów, a do tego robił to rzadko i powoli.
Bakugo cofnął się do baru i złapał plecak Izuku i swoją kurtkę.
- Odprowadzę Deku. Źle się czuje.
- Poczekaj!- Todoroki złapał go za ramię.- Może powinien ktoś inny to zrobić?
Nie chciał, by chłopak coś mu zrobił, a tym bardziej nie chciał, by Midoriya, który w końcu odzyska jasność umysłu, zobaczył blondyna, który prowadzi go przez miasto. Mało o nim mówił przez ostatnie lata, a na dźwięk jego imienia sztywniał, smutniejąc. Wolał sam go odprowadzić.
- Wie, że to ja i zgodził się na to. Nie zamierzam nic mu robić. Uspokój się. Poza tym mam auto niedaleko. -wyrwał rękę.
- Piłeś.
- Nie. Moje picie zniknęło przez Kirishimę.
- Racja. Zabrałem mu, bo nie chciało mi się iść do lady.- zaśmiał się czerwono włosy.
- Idę.- rzucił, wychodząc.
Nikt się nie odezwał, ani za nim nie poszedł. Każdy się zastanawiał, czy pogodzili się. Jeżeli tak, to oznacza, że są ze sobą znowu? Nie byli pewni czy to dobry pomysł. W końcu po tym co się stało, każdy z nich cierpiał. Ale nikt się nie ruszył, wydając cichą zgodę na to, co miało nadejść.
Bakugo znalazł Izuku siedzącego na ziemi, z głową między nogami i oddychając głęboko, by się uspokoić. Brzuch dalej się ściskał, ale nie miał już czego zwracać. Był zmęczony i brudny, bo przez pot wszystkie pyłki na nim się oklejały.
- Możesz wstać?- spytał blondyn, zarzucając na ramię plecak.
- Nie...- szepnął.
Jego nogi już jakiś czas po zniknięciu Bakugo, odmówiły posłuszeństwa, więc wylądował na betonie, brudząc sobie spodnie. Czuł się żałośnie. Po wszelkich walkach stał na nogach, a po torsjach, nie potrafił.
Wyższy kucnął i wziął go na ręce w stylu panny młodej i ruszył w stronę samochodu.
- Jestem brudny.
- Nie interesuje mnie to. Nie będę czekać, aż odzyskasz siły.- mruknął, otwierając drzwi i sadzając go na przednim siedzeniu.- Poczekaj tu chwilę. Pójdę po wodę.
Izuku oparł się i westchnął cicho, patrząc za Katsukim. Wydawało mu się, że jego ramiona są szersze, niż to zapamiętał. Włosy z tyłu miał również trochę dłuższe, jakby nie ścinał ich od dawna. Podobało mu się to. Gdy ten zniknął w sklepie, zamknął oczy, powoli zaczynając odpływać.
- Nie śpij.- poczuł przy twarzy coś chłodnego.- Opłucz usta i napij się trochę.
Posłuchał go, nie mając siły mówić mu, że wie, bo nie raz znalazł się w takiej sytuacji, po wypiciu butelki wina, po tym jak się rozstali. Może lepiej, jakby nigdy się nie dowiedział?
- Podaj mi adres.- usiadł obok, odpalając pojazd.
Gdy dotarli na miejsce, wziął ponownie chłopaka na ręce, wcześniej szukając kluczy w plecaku. Wszedł do małego mieszkania, znajdującego się na trzynastym piętrze i rozejrzał się. Panował porządek, a wręcz wyglądało na to, że nikt tam nie mieszkał. Izuku nie miał łóżka, jedynie materac leżący w praktycznie pustym pomieszczeniu, na przeciw okna, obok dużej szafy. Położył śpiącego chłopaka i przyjrzał mu się.
Zdecydowanie był chudszy i bledszy. Jego ubrania były brudne, więc zaczął je z niego zdejmować, by później znaleźć łazienkę i pralkę, do której wrzucił je i włączając ją, by rano można było rozwiesić. Do dużej miski nalał ciepłej wody i wziął ręcznik, mając na celu trochę umyć chłopaka.
Zielonowłosy zdążył się zwinąć w kłębek, mrucząc przez sen. Było cicho, zdecydowanie bardziej wolał to, niż gwar uliczny. Mógł wtedy skupić się na własnych myślach i marzeniach.
Po wszystkim Bakugo nie wiedział co zrobić ze sobą. Nie chciał go zostawiać samego, szczególnie, że drzwi do mieszkania były stare i nie zamykały się automatycznie po ich zamknięciu. Z drugiej strony, nie był pewien, czy powinien zostawać. W końcu kazał mu powoli się do niego zbliżać i budować zaufanie.
Pogłaskał go po włosach widząc, jak marszczy brwi. Musiał mieć nieprzyjemny sen, który go denerwował. Złapał blondyna za rękę i ścisnął mocno.
- Nie zostawiaj mnie, Kacchan...- powiedział, nie budząc się.- Nie chcę... Znowu być sam...- był bliski płaczu.
Wyższy westchnął, myśląc, że Deku wystawi go na ciężką próbę. Zdjął z siebie koszulkę i spodnie, odkładając na bok, po czym wsunął chłopaka pod kołdrę, kładąc się obok i przytulając do siebie delikatnie.
- Nigdzie nie idę.- szepnął, całując zmarszczone czoło, które pod wpływem gestu rozluźniło się.
Izuku wtulił się w jego ramiona, mrucząc jak kot. Czuł ciepło, za którym tak bardzo tęsknił. Odganiało ono koszmary i złe myśli, a tworzyło poczucie bezpieczeństwa i szczęścia, które zniknęło wraz z Bakugo.
Blondyn zamknął oczy, nieprzerwanie głaszcząc miękkie włosy nerda. Chciał, by tak zostało do końca jego życia. By mógł go dotykać, całować i czuć przy sobie. Nie chciał więcej go stracić. Już poznał smak samotności i niemocy. Doskonale wiedział, jak czuł się Romeo, widząc swoją ukochaną, nieruchomo leżącą. Choć ich sytuacje od siebie się różniły, miał wrażenie, że rozumiał go. Sam nie wiedział, czy nie lepszym pomysłem było zniknąć.
- Nigdy z ciebie nie zrezygnowałem, Deku. Dalej jesteś moją Julią, którą będę kochać.- mówił bardzo cicho, bojąc się, że chłopak się zbudzi.- Zrobię wszystko, by naprawić to, co zjebałem. Musisz mi jedynie ponownie zaufać. Zrób to, błagam.
Po raz pierwszy od pięciu lat, spał spokojnie, nie budząc się i nie widząc odchodzącego Izuku czy patrzącego na niego w nietypowy dla niego sposób. Jednak zupełnie inaczej się czuł, mając Deku w swoich ramionach. Był spokojny i nie martwił się o nic. Pozwolił mu zacząć od nowa, wierzył, że zmienił się i Bakugo nie mógł tego zniszczyć ponownie.
CZYTASZ
Romeo i Julia || BakuDeku
Fanfiction' - Nie jestem już słaby. Nie będę twoim workiem treningowym czy zabawką, którą możesz niszczyć jak ci się podoba!- ponownie go powalił na ziemię, siadając na nim okrakiem i bijąc po twarzy.- Nie jestem Julią. Nie umrę w tak żałosny sposób jak ona! ...