Rozdział 11

1K 53 8
                                    

Następnego dnia gdy się obudziłam od razu zauważyłam telefon leżący na szafce obok mojego łóżka. Leżał podłączony do ładowarki ale karty nigdzie obok nie wiedziałam. Więc Gabriel pewnie włożył ją już do środka. Z uśmiechem sięgnęłam po telefon, wciąż ostrożnie. Wszystko wciąż mnie bardzo bolało ale silne leki przeciwbólowe dawały ulgę. Gdy tylko uruchomiłam telefon zadzwoniłam do Felixa uśmiechając się przy tym szeroko.
- Hejjj Fel - powiedziałam bardzo delikatnie obracając się na bok.
- Hej Lili - czułam w jego głosie jak się uśmiecha. Prawdopodobnie domyślił się, że to ja dzwonię.
- Dzwonię teraz bo wiem, że powinieneś mieć przerwę w pracy - wytłumaczyłam, bawiąc się palcami.
- Nie ma mnie dziś w pracy i nie będzie przez następne dwa tygodnie - powiedział na co ja zamarłam.
- Coś się stało? - zapytałam spanikowana i gwałtownie przewróciłam się na plecy co poskutkowało sporym bólem.
- Wszyscy wzięli sobie wolne. Przyjedziemy do ciebie do Polski na dwa tygodnie. Ja, Louise, Einar i jego chłopak Sam. - powiedział na co zamarłam.
- I ciotka was puści po tym co mi się stało? - zapytałam i mrużąc oczy rozglądałam się po oświetlonym suficie.
- Powiedziała, że mamy się trzymać siebie żeby się nam coś nie stalo. Poza tym bardzo się o ciebie martwiła i pewnie sama by przyjechała do Polski gdyby mogła urwać się z pracy - wytłumaczył na co się uśmiechnęłam.
- No tak, ciocia zawsze się o mnie martwiła. A jak Aaron? Znosi nasze rozłąkę czy nadal chce żebym mu śpiewała do snu? - zapytałam uśmiechając się delikatnie.
- Już się chyba pogodził. Nawet zrobił ci prezent, a nam awanturę o to, że go nie zabieramy. Cholerny mały siedmioletni brzdąc. - zaśmiała się co również odwzajemniłam. W tym samym momencie na salę weszła pani ze śniadaniem na co od razu zaburczało mi w brzuchu.
- Fel. Muszę iść. Zadzwonię jeszcze potem - uśmiechnęłam się i już po chwili z drobną pomocą zajadałam się kanapkami. Mimo, że były to same kromki z odrobiną jakiejś taniej szynki w tym momencie smakowało to dla mnie jak danie za miliony. Gdy już kończyłam jeść spojrzałam na telefon, który niespodziewanie zawibrował.

Od: Nieznany >  Jak się czujesz?

Na chwilę wstrzymałam oddech myśląc, że to osoba, której atencje tak bardzo chciałam zdobyć.

Do: Nieznany > Ktoś ty i co cię to obchodzi?

Od: Nieznany > Filip...

Wstrzymałam oddech na dłuższą chwilę.

Do: Nieznany > Na cholerę do mnie piszesz.

Zmieniłam nazwe kontaktu na Filip.

Od: Filip > Chce wiedzieć co u ciebie.

Do: Filip > Ty ZASRANY fiucie. Zerwałeś ze mną kontakt. Mając mnie i moje uczucia gdzieś. Cztery lata za tobą tęskniłam rozumiesz? Wciąż tęsknię ale jednocześnie nienawidzę cię. A koniec końców dowiaduję się że zadowoliłeś się jakąś tanią laską. Do tego chamską. Spierdalaj.

Od: Filip > Skąd więsz o Mel?

Do: Filip > Tylko to cię teraz interesuje?

Od; Filip > Nie... Nie... Przepraszam. Gabriel do mnie zadzwonił i powiedział, że jesteś u niego w szpitalu więc zdziwiłem się. Myślałem, że zostaniesz na stałe w Szwecji

Do: Filip > to źle myślałeś debilu. Wróciłam i nawet byłam u ciebie w mieszkaniu dwa dni temu. Ale twoja fantastyczna laska mnie spławiła więc uciekłam.

Od: Filip > To byłaś ty? Bardzo się zmieniłaś. Tylko na lepsze

Do: Filip > Yhym.

Od: Filip > A dlaczego jesteś w szpitalu?

Do: Filip > Bo po tym jak wyszłam z twojego bloku zostałam brutalnie zgwałcona. :) Nie pisz do mnie więcej i nie warz się przyjść do szpitala.

Od: Filip > Co???

Od: Filip > Jak to zgwałcona?!

Od: Filip > Co się stało??

Od: Filip > Odpisz no

Od: Filip > Chciałbym się spotkać  i wszystko wyjaśnić.

Od: Filip > Nie dam ci już spokoju.

Od: Filip > Obiecuję, że dasz się wyciągnąć na filiżankę kawy jak tylko wyjdziesz ze szpitala.

Czytając wiadomość o kawie o mało nie rzuciłam telefonem o ścianę. Miałam dość. Tyle czasu się nie odzywał, a teraz nagle się ocknął. Niech się pierdoli. Nie chce go znać.

>.<
Nie wiem kiedy next buby.
Wstawię kiedy pod większością rozdziałów będzie po 30 gwiazdek <3




filiżanka kawyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz