Rozdział 25

242 14 6
                                    

Lili osłupiała widząc Sarę w drzwiach. W jeszcze większym szoku była widząc jej naprawdę ogromny brzuch ciążowy. Zapowiadało się na to, że poród może być skomplikowany. Do takiego samego wniosku doszedł Filip widząc swoją byłą.
Sara widząc ich spojrzała błagalnie w stronę Filipa, zdawała się czuć ulgę, która doprowadzała Lili do szału. Jak śmiała tu przychodzić po tym co zrobiła jej partnerowi?!
- Czego potrzebujesz? - zapytał Filip patrząc na nią poważnie. Jego twarz nie wyrażała emocji. Była tak powazna, że nawet Lili zmroziło.
- Boże jak dobrze was widzieć... - powiedziała człapiąc do nich... Ledwo. Gdy się zbliżyła ciemnowłosa dostrzegła na twarzy ciężarnej limo pod okiem, co prawda było już przygojone ale Lili wbiła w nie wzrok. Mężczyzna milczał przez chwilę lustrując kobietę wzrokiem, dostrzegając na jej szyi ślad po podduszaniu.
- Pomóżcie mi błagam... on, on nie wie, że tu jestem... uciekłam. Szuka mnie napewno - zaczęła mówić na co Lili prychnęła pod nosem.
- Po co kłamiesz? - zapytała szyderczym tonem. - co chcesz osiągnąć? Masz jakiś cel w tym pierdoleniu? - zapytała zakładając ręce na pierś. Gdy spojrzała na Filipa spodziewając się aprobaty i napotkała jego surowy wzrok zakłopotała się. - sorry. - burknęła pod nosem ale widząc jak Filip wychodzi do Sary za ladę coś się w niej zagotowało. Co on sobie myśli? Teraz nagle uwierzy swojej byłej? Akurat jak zaczęło im się układać on się NIĄ przejmuje?
- Uspokój się Sara. Już Csii - uspokajał ją, wziął ją w ramiona i utulił lulając jak uprzedniego wieczoru Lili. W młodszej dziewczynie zawrzało. Rzuciła szmatką którą do tej pory trzymała w rękach na blat i wyszła do kuchni.
- Napijesz się czegoś? - zapytał Sarę Filip, gdy zostali już sami. Coś mu się nie podobało w zachowaniu dziewczyny. To nie był wyraz twarzy, którym go obdarzała gdy byli razem i kłamała. Ton głosu też się nie zgadzał, a sińce na ciele nie wyglądały na namalowane... Zmartwił się nią istotnie ale rozumiał też swoją wybrankę. Miała prawo być zła ale wiedział, że jest mądrą dziewczynką i jeśli okaże się, że jego podejrzenia są słuszne i Sarze coś grozi to zrozumie jego zachowanie.
Kobieta nie oddała w ogóle uścisku Filipa. Gdy Lili wyszła, a on zadał pytanie odsunęła się od niego.
- Wody.. jeśli to nie problem - powiedziała wycierając łzy z policzków. - proszę pomóżcie mi - jęknęła po chwili znowu.
- Zaraz porozmawiamy dobrze? Usiądź przy stoliku i poczekaj - powiedział wskazując na jeden ze stolików. Szybko podał jej wodę, a na jakiejś kartce napisał "Otwarte od 10. Przepraszamy za utrudnienia". I poszedł do Lili. Zauwazył ją jak bardzo gniewnie obiera ziemniaki dosłownie rzucając nimi do wody.
- Słońce chodź do mnie - powiedział jednak sam do niej podchodząc - porozmawiajmy troszke dobrze? - zapytał kładąc dłoń na jej talii. Dziewczyna rzuciła mu tylko złowrogie spojrzenie, a Filip rozejrzał się po kucharzach i przetarł twarz. - Chodźmy do biura - powiedział poważniej na co ostatecznie Lili przystała. Poczłapała za nim mozolnie do pomieszczenia i wciąż zła opadła na fotel nawet nie patrząc na mężczyznę.
- Nie złość się tak kwiatuszku - westchnął podchodząc do niej. Uklęknął przed nią kładąc obie ręce na jej biodrach przytulając się w ten sposób do niej. Często było tak, że Filip mimo bycia tatusiem lubił usiąść przed nią na ziemi. Czuł się wtedy inaczej, jakby był u stóp swojej królowej. Świat z tej perspektywy był kompletnie inny, a mężczyźnie cholernie się to podobało. Nie był uległy, poprostu Lili była dla niego całym światem i uwielbiał podkreślać to takimi względnie uległymi pierdołami. Gdy podniósł głowę zobaczył i usłyszał jak dziewczyna bardzo głęboko wzdycha.
- Nie rozumiem dlaczego, aż tak się nią przejmujesz - skwitowała Lili.
- Ma ten sam wzrok co ty kiedy zabrałem cię z ulicy kiedy uciekłaś z domu - powiedział również wzdychając - możesz tego nie rozumieć ale jestem pewien, że w tej chwili Sara nie kłamie. Jest wystraszona, a ja nie wiem co się dzieje - pokręcił głową na boki.
- Nie podoba mi się, że tu jest i chcesz jej pomóc - powiedziała kręcąc głową. Spojrzała na niego smutnym wzrokiem.
- Wiem skarbie. Ale przyszła tu i wiem, że tym razem coś jest serio na rzeczy. - westchnął - porozmawiajmy z nią, nikt nie mówi, że nie możemy jej wyprosić - nalegał spoglądając prosto w oczy Lili. Ta zastanawiała się długo i w końcu jęknęła.
- Dobra! Niech Ci będzie - burknęła bardziej obrażona niż przekonana do tej rozmowy. Filip tylko przytulił ją dziękując za to, że jest taka wyrozumiała. Razem wyszli do Sary, która nerwowo rozglądała się za okna restauracji. Z twarzy najmłodszej dziewczyny wciąż nie schodził grymas. Mężczyzna usiadł wciągajac na siedzenie obok swoją partnerkę i spojrzał na byłą.
- Powiedz nam co się dzieje - zrobił gest ręką nakłaniając ją do rozmowy. Sara przez chwilę patrzyła na Lili szukając jakiejkolwiek aprobaty z jej strony. Ta jednak patrzyła się gdzieś w bok obrażona ale ostatecznie tylko spojrzała na dziewczynę na przeciwko. Ciężarna uznała to za wystarczający powód. Odetchnęła głęboko i zaczęła swój wywód.
— Wszystko zaczęło się gdy się do niego wprowadziłam... wcześniej był miły i kochany. Już po paru dniach zaczął mnie ignorować, a potem zrobił się agresywny. Rozmawiałam z nim ale przy każdej próbie przekonania go, że coś jest mocno nie tak, krzyczał i rzucał się na mnie z pięściami. — mówiła jąkając się i naprawdę starała się nie płakać. Lili spojrzała na nią coraz bardziej wierząc kobiecie. Nie myślała, że ktoś byłby tak podły żartując z takich rzeczy. — Wszystko może bym jakoś wytrzymała albo poradziła sobie sama ale... mam wrażenie, że coś jest nie tak z dzieckiem — powiedziała podnosząc się powoli na nogi i odsłaniając brzuch spod swetra. Oczom dwójki słuchaczy ukazał się dramatyczny widok. Mianowicie kobieta miała na brzuchu gigantycznego sińca. Filip już miał się odezwać ale Lili gwałtownie wstałam na co Sara zlękła się trochę.
— Usiądź. — nakazała co ta zrobiła okropnie szybko — dzwonię do szpitala. Potrzebujesz coś? — zapytała sięgając po telefon i wystukując numer alarmowy. Przy tym wszystkim Sara wydała się bardziej zdenerwowana.
— Nie jestem ubezpieczona... — powiedziała nagle i spojrzała na nią przerażona. Lili słysząc operatora po drugiej stronie słuchawki, pobladła. Co teraz? Głupio było się rozłączyć. Filip pokazywał jej coś rękami ale nie zwróciła uwagi. Przedstawiła się podała adres i opisała sytyacje w jakiej się znajdują. Spojrzała zupełnie poważnie na swojego partnera.
— Nie ma ubezpieczenia... pokryję koszty leczenia — powiedziała nagle na co mężczyzna pobladł. Mieli oszczędności ale raczej nie zgromadzone w tym celu... W ostateczności westchnął i skinął głową.

>.<
Myślicie, że Sara mocno kombinuje?
Czy ich decyzja o pomocy jest słuszna?
Snujcie teorie w komentarzach

filiżanka kawyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz