Rozdział 18

1K 46 9
                                    

Spojrzałam zaciekawiona w kierunku drzwi ale kiedy nikogo nie zobaczyłam moje zainteresowanie zniknęło.
Fakt, że miałam widok tylko na drzwi do kuchni i kawałek przedpokoju, nie przedłużył mojego zainteresowania.
Laura za to klęczała przy barierce kojca i kręciła pupą uważnie obserwując kto przyszedł. Westchnęłam tylko i wzięłam parę klocków odsuwając się w tył kojca i budowałam z nich losowe figury.
Uznałam, że to kurier do wujka albo jakiś jego znajomy.

Moje zdziwienie i złość było niewyobrażalne, kiedy usłyszałam dość znajomy głos, choć na początku kompletnie go nie skojarzyłam z kimkolwiek. Był to mężczyzna. Oboje skierowali się prosto do kuchni.
Nie zwracając na to jednak większej uwagi bawiłam się dalej klockami.
Po dłuższej chwili zamarłam słysząc zadowolony krzyk Laury.
- Wujek Filip! - krzyknęła od razu. Odruchowo spojrzałam w stronę kuchni. Myślałam, że zwymiotuje. W drzwiach faktycznie stał Filip. Wyglądał jakby nie pił ani nie jadł od dłuższego czasu. Jego oczy były podkrążone, ale mimo tego mogłam dostrzec szczęście w jego oczach na mój widok. Od naszego ostatniego spotkania także sporo schudł.
W moich oczach stanęły łzy. Cholernie bałam się jego obecności, może dlatego że po gwałcie trzymał mnie strach do mężczyzn. Patrzyłam się na jego niepewny uśmiech. Nie zrobił w moim kierunku ani jednego kroku. Nie wiem ile czasu tak staliśmy. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że Gabriel zabrał Laurę z kojca i gdzieś z nią wyszedł. Gdy zorientowałam się że zostałam sama z Filipem w jednym pomieszczeniu zalał mnie strach.
Nie rozumiałam czy bałam się jego czy rozmowy która zapewnie mnie teraz nie ominie.
Odsunęłam się jak najdalej pozwolił mi kojec i odwróciłam się do ściany.
Nie chciałam go tutaj.
- Lili? - odezwał się po chwili. Kucał przy kojcu i patrzył na mnie zmartwiony. Po cholerę on tu przyszedł.
- Co ty tu robisz? - zapytałam nie patrząc na niego.
- Gabriel powiedział mi, że zabiera cię na weekend do siebie... Uznałem, że wpadnę... Choć może to była głupia decyzja. - westchnął i uśmiechnął się słabo.
- Była. - mruknęłam tylko i spojrzałam na niego. W jego oczach pojawiły się łzy, mimo uśmiechu był bardzo smutny.
- Lili przepraszam cię, że sprawiłem ci tyle problemów... Jestem debilem, to wszystko co cię spotkało, przezemnie. Nie mogę przestać o tym myśleć... Ja chce ci to jakoś wynagrodzić, chce żebyś znowu mi ufała - powiedział, a z jego oczu zaczęły spływać łzy.
- Ty się słyszysz? Chcesz żebym znowu ci ufała? Kurwa zostawiłeś mnie po wyjeździe! Miałeś gdzieś! Przychodzisz i mówisz, że chcesz żebym ci zaufała? Wyjadę i znowu przestaniesz się odzywać tak?! - mówiłam ledwo widząc przez moje zapłakane oczy.
- Lili ja wiem jak to głupio brzmi, ale ja naprawdę... Cholernie mi na tym zależy... Nie mogę spać w nocy bo o tobie myślę, nie chodzę do pracy od miesiąca bo nie jestem w stanie. Ja... No kurwa nie mam nic, żeby się wytłumaczyć! Daj mi szansę... Lili daj mi szansę żebym mógł to naprawić.
Ostatnia... Przysięgam, że jeśli znowu spierdole już nigdy mnie nie zobaczysz na oczy! Błagam... - uklęknął przed kojcem. Widząc go zapłakanego kompletnie nie wiedziałam co zrobić. Patrzyłam się na jego twarz, na to jak klęczy przedemną błagając o wybaczenie i nie wiedziałam co zrobić. Moja głowę zalewało miliard myśli naraz.
- Nie wiem... Filip skrzywdziłeś mnie - westchnęłam ocierając twarz z łez.
- Wiem Lili... Wiem i pluje sobie za to w brode - powiedział smutno, także probojac się uspokoić...
Nie wiem ile się do siebie nie odzywaliśmy. Potrzebowałam czasu żeby to wszystko przetrawić. Poszłam do łazienki prosząc o chwilę. Nie wiem ile tam spędziłam nie miałam przy sobie telefonu.
Kiedy wyszłam podeszłam do Filipa siedzącego na kanapie w salonie ze spuszczoną głową.
- Dobrze Filip... Spróbujmy. - odparłam zachrypniętym głosem.


>.<

No cóż xD

Kiedyś to musiało się stać :D

filiżanka kawyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz