5.Umierasz?

238 10 5
                                    

Jest sobota, a ja bez celu leże gapiąc się w sufit. Próbuje przeanalizować wszystko co stało się wczorajszej nocy. Ja, Jackson, taniec, rozmowa, zakład. Ominęłam coś? Czy zrobiłam dobrze zgadzając się. Kto wie. Jak wszystko dobrze pójdzie to mój honor aż tak nie ucierpi, gorzej z moją psychiką.. Napisałam wczoraj wszystkim, że się gorzej poczułam i musiałam wracać. Z tego co wiem Zack i Denis wrócili do swoich domów za to Carla poszła do Ashley. Nie wiem tylko jeszcze kiedy Nick wróci od Coltona. Właśnie Colton. Miałam do niego zadzwonić. Chodź zbytnio mi się nie chce wybieram jego numer.

Gdy już myślałam, że nie odbierze usłyszałam ten dobrze mi znany głos.

- Hej co tam ?- wraz z tymi słowami wstałam wreszcie by zejść po coś do picia.

- Jezus Colton myślałam, że coś ci się stało.

- No ufo mnie porwało.-ha. Ha.

- Bardzo zabawne, a tak serio czemu nie dawałeś znaku życia od poniedziałku?

- Przepraszam M byłem zajęty.

- Zajęty?- prychnęłam przełączając go na głośnomówiący by móc wziąć sok.

- Jezus no chory byłem co ci mam mówić, że złapałem jakiś syf i przez kilka dni nie opuszczałem tronu.- zaczęłam się nieopanowanie śmiać, a cisza w słuchawce Coltona dała mi do zrozumienia czemu nic nie mówił.

- Oj wyluzuj przecież to nie jest temat tabu.

- Właśnie widzę.

- Musimy się niedługo spotkać i nie masz prawa mi odmówić jasne?

- Coś ty nie śmiałbym się sprzeciwić.

- I słusznie. Jest u ciebie jeszcze Nick?

- Tak właściwie wstał niedawno, ale ledwo żyje. PLUS PODOBNO PRAWIE PRZESPAŁ SIĘ Z SOFI!- teraz szklanka prawie wylądowała na podłodze.

- Nie gadaj ! Czekaj, ale jak to prawie?

Mój brat i Sofi ciągną do siebie jak nie wiem co, ale oboje udają, że to nieprawda. Totalna dwójka idotów. To widać z kilometra, a właśnie do tego mam nadzieje, że wkrótce się zejdą bo jak nie stracę grubą kasę.

- Nie wiem, ktoś im podobno przeszkodził, a potem oboje czuli się tak niezręcznie, że nie zbliżali się do siebie przez resztę imprezy.

- Czyli, że mój kochany braciszek zjebał to po całości.

- Dokładnie.

- Świetnie nie mam zamiaru płacić ci pięć dych.- jęknęłam niepocieszona.

- Mówiłem, że taka z niego ciota.

- Przypomnij mi to jakbym następnym razem chciała się założyć.

- Dobra muszę lecieć dać jakieś prochy temu jełopowi.

- Nie oddawaj mi go póki ma kaca. Zachowuje się jak 3 latek.

- No ty sobie chyba żartujesz.

- Powodzenia!

- M! Nie ja nie...

Nie dałam mu dokończyć bo nie ma opcji, że będę niańczyć 20 letniego bachora. Co to to nie. Na pewno nie dziś kiedy i tak mam chujowy humor.

Od Colton

Odwdzięcze ci się.

Do Colton

Przepraszam :)

Teraz mam dwie opcje. Zakopać się znowu pod koc i już więcej nie wychodzić albo jakoś zebrać siły mentalne i coś ze sobą zrobić. Kiedy już praktycznie postanowiłam i miałam w spokoju wracać do łóżku usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.

cheat lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz