Natasha ¬ little black dress

97 4 0
                                    

¬ fluff ¬ 2074 słowa

"Little Black Dress just walked into the room
Making heads turn, can't stop looking at you"

Chciała mieć dopięte wszystko na ostatni guzik. Musiała mieć wszystko idealnie przygotowane.

Czarny materiał leżał już na materacu. Biżuteria świeciła wyciągnięta na szmaragdową poduszkę, a zaraz obok na biurku leżały porozrzucane kosmetyki. Ona jedyne co była w stanie zrobić, to stać przed lustrem i patrzeć. Oglądała każdy centymetr swojego nagiego ciała analizując je powoli. Tak bardzo pragnęła zwrócić jej uwagę podczas dzisiejszego wieczoru. Nie liczył się nikt inny, nikt inny nie miał podziwiać jej tak bardzo jak ona.
Usiadła na drewnianym krześle i spojrzała w mniejsze lusterko stojące na biurku. Wcześniej przygotowana twarz czekała na nałożenie makijażu. Złapała za odpowiednie rzeczy i rozpoczęła cały proces zmiany. Policzki przybrały teraz bardziej różowy kolor, a rzęsy wydłużyły się i nabrały bardziej wyraźnego wyglądu. Na nosie zaświecił złoty, lecz nie za mocny błysk, a całą twarz pokrywała delikatna mgiełka. Tą samą, mieniącą się złotym brokatem mgiełkę nałożyła na swoje obojczyki.
Westchnęła cicho i spojrzała jeszcze raz na swoje odbicie.
Pokiwała twierdząco głową.
To jest to.
Na szyi zawisły białe korale, a w uszach pojawiły się pasujące do nich drobne kolczyki. Rozpuściła swoje [t/k/w] włosy, które po chwili opadły na ramiona. Wstała i podeszła do materaca. Nałożyła na siebie bieliznę leżącą tuż obok sukienki i już po chwili zaczęła wciskać na siebie ubranie. Czarna krótka sukienka z delikatnego materiału wyglądała na niej idealnie. Jej cienkie ramiączka odkrywały mieniącą się skórę, a dół ukazywał kilka drobnych tatuaży wykonanych przez jej przyjaciół w czasach licealnych. Nie były wcale takie złe, przypominały jej naprawdę miłe wspomnienia i ładnie ozdabiały jej nogi. Wciągnęła na nie cienkie czarne rajstopy, a na sam koniec ubrała swoje ulubione szpilki. Powolnym krokiem podeszła do dużego lustra umieszczonego obok regału z książkami i spojrzała się na siebie. Cudownie.

Odwróciła się i łapiąc w dłoń małą torebkę, wyszła. Zaczęła się lekko stresować. Co jeśli mnie nie zauważy? Nie, to nie możliwe. Musi ją zauważyć, nie ma innej opcji.

Weszła do wielkiego pomieszczenia, które już od jakiegoś czasu zapełniało się ludźmi. Przyjaciele i różni sławni ludzie kręcili się między sobą rozmawiając i pijąc różne rodzaje alkoholu. Jej serce delikatnie przyspieszyło, złapała za kieliszek szampana z jednej z tac noszonych przez kelnera i wypiła go na raz. Złapała za jakąś szklankę stojącą nieopodal, prawdopodobnie wypełnioną whisky i również ją opróżniła. Czemu nie.

Rozejrzała się w około szukając tej jednej wyczekiwanej przez nią osoby. Romanoff stała tam, rozmawiając z jej najlepszym przyjacielem. Czymś ją rozbawił, śmiała się tak bardzo, że odchyliła się do tyłu, przypadkiem uderzając w obcego mężczyznę.

Odwróciła od nich wzrok i zaczęła kręcić się bez celu pomiędzy ludźmi. Co jakiś czas ktoś znajomy ją zaczepiał próbując zachęcić do rozmowy, jednak ona szybko uciekała dalej i krążyła wśród głośnych rozmów i śmiechów. Dotarła do baru. Stanęła za blatem zabierając butelkę wódki z półki. Wyciągnęła kieliszek i napełniła go przeźroczystym płynem. Po chwili cała jego zawartość znalazła się w jej ustach.

- To co, dzisiaj pijesz sama? - naprzeciwko niej pojawił się jej przyjaciel. Bruce patrzył na nią z lekkim uśmiechem na twarzy.
- To zależy.. - wyciągnęła drugi kieliszek i postawiła obok. Napełniła oba i jeden podsunęła Bannerowi.
- Zależy czy wypijesz ze mną. - uśmiechnęła się szeroko.
Pokręcił głową i razem wypili alkohol.

Do drugiej szklanki nalała sobie odrobinę zwykłego napoju i znów zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. Złapała kilka osób, na wpatrywaniu się w nią.
- Wyglądam jakoś dziwnie? Sukienka mi się podwinęła czy coś? - zapytała. Zaczęła kręcić się w koło siebie próbując zobaczyć czy coś się stało.
- Wręcz przeciwnie. Wyglądasz dzisiaj piękniej niż zwykle.. No o ile to możliwe. - Thor pojawił się, siadając obok Bruce'a. Y/N spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Jej policzki delikatnie się zarumieniły.
- Dziękuję. - podobało jej się to, że ludzie zwracają na nią uwagę. To znaczyło, że naprawdę się postarała. Smuciło ją jedynie, że nie zdążyła jeszcze zwrócić uwagi Natashy, która dalej rozmawiała z Rogersem w kącie sali.
- Może zatańczymy? - niski głos Boga doszedł do jej uszu. Nawet na moment nie oderwała wzroku od rudowłosej.
- Wybacz, ale nie tańczę. - blondyn pokiwał twierdząco głową i spojrzał w kierunku, który tak bardzo przykuwał uwagę dziewczyny.
- Po prostu do niej podejdź. Nie czekaj, bo wygląda na to, że Steve może być szybszy od ciebie. - zaśmiał się i odszedł zostawiając przyjaciół spowrotem w dwójkę.
- Thor ma rację. - naukowiec złapał za butelkę wódki i ponownie napełnił kieliszki.
- Ostatni na odwagę i idziesz. - zaśmiał się cicho i podsunął przyjaciółce naczynie. Od razu wypiła zawartość i westchnęła.
Spojrzała znów na Romanoff, która w tym samym momencie spojrzała na nią. Uśmiechnęła się szeroko w stronę Y/N. Ta od razu nabrała odrobinę odwagi i ruszyła.

one shots ¦¦ marvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz