ROZDZIAŁ 12

311 24 32
                                    

Kiedy na zegarze wybiła północ, przed domem Mikaelson'ów Veronica miała zabrać małą Hope w bezpieczne miejsce. Hayley i Klaus pożegnali swoją córeczkę.

2 GODZINY WCZEŚNIEJ

- Będą nas obserwować, wszyscy. Nasza piątka budzi zbyt duże poruszenie. Pójdę sam. Ty, Hayley okaż publicznie żałobę, gdy odejdę przekazać dziecko Ronnie. To nie powinno być zbyt trudne. Kol, Rebekah i Elijah pójdą z tobą. Smutek... mimo wszystko to smutek.

- W jakim świecie będzie bezpieczna bez nas? Kto ochroni ją lepiej od nas?

- Istnieje taka osoba. Nasza jedyna nadzieja. Trybryda.

TERAŹNIEJSZOŚĆ

- Przypomina swoją mamę - powiedziała Kiedy zobaczyła dziecko na rękach Klaus'a raz jeszcze.

- Ma diabełki w oczach - zaśmiał się. - To odziedziczyła po mnie. Rzuć na nią zaklęcie ukrywające. Na siebie też.

- Dobrze.

- Nikt nie może jej odnaleźć - powiedział stanowczo.

- Wiem, co robić - odparła.

- To miasto chce twojej śmierci - mówił do Hope. - Ale ja odzyskam twój dom... I każdy człowiek, który będzie chciał cię skrzywdzić zostanie zabity. Jestem pewien, jak moja krew w twoich żyłach,  że wrócisz do mnie - pocałował ją w czółko i oddał w ręce trybrydy. - Pomimo naszych różnic, nikomu nie ufam bardziej, gdy chodzi o życie mojej córki - doprowadził Veronice do łez, a następnie ją przytulił.

- Obiecuję, że ona będzie szczęśliwa - przyrzekła.

- Wierzę ci - po jego policzku spłynęły łzy.

Klaus stał jeszcze chwilę i patrzył jak jego córka odjeżdża aby być bezpieczna. Nie sądził, że kiedykolwiek do tego dojdzie. Było mu wstyd, że jego własna córka... córka Klaus'a Mikaelson'a, pierwszej hybrydy, będzie musiała kiedykolwiek uciekać by żyć. 

- Gdzie jest Ronnie? Nie miała być tutaj z tobą? - na podwórko przybiegł Kol.

- Tak, owszem, była. Ale pojechała - powiedział ocierając poliki z łez.

- Jak to... już? - załamał się. Chciał wymienić z nią kilka zdań.

- Tak, Kol. Mogłeś się pospieszyć. Nie będzie czekała wiecznie.

W tamtej chwili Klaus wypowiedział słowa, które dały do myślenia Kol'owi. "Nie będzie czekała wiecznie". Kol był szczęśliwy z Daviną, którą kochał ale jednocześnie wiedział, że kocha Veronice. Davina również to wiedziała, lecz pomyślała, że Kol dokonał ostatecznej decyzji. Tymczasem nie o niej myślał każdego wieczoru. Nie ona pojawiała się w jego snach jak tylko przymrużył oczy. To była Veronica. 

- Bracie... wszystko dobrze? - Klaus zauważył, że jego brat wciąż stoi zamurowany w tej samej pozycji. - Kol!!! 

- Żyje!!! - zareagował natychmiastowo. - Wybacz, zamyśliłem się.

- Niech zgadnę... Davina? - zobaczył zmieszanie na twarzy brata. - Czyli jednak Ronnie - uśmiechnął się. 

- To mój typowy błąd. Ktoś daje mi miłość, a ja wszystko odrzucam. Powiedz, czy ja oszalałem? 

It's always gonna be you || Kol MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz