Rozdział 10.

180 21 1
                                    

Za lustrem znajdowały się duże drewniane drzwi. Spojrzałam na chłopaka stojącego obok trzymającego Michaela. Andy  patrzył na mnie z podniesioną lewą brwią.

- No co?  Nie miałam czasu szukać jak to otworzyć.- złapałam za klamkę i rzuciłam okiem na wampira. Był jeszcze nie przytomny. Bardzo dobrze.

Kiedy zeszliśmy na sam dół panowała tam całkowita ciemność. Nie widziałam nawet swoich dłoni. Wyciągnęłam rękę i sunęłam nią po ścianie, szukając włącznika światła. Kiedy w końcu je zapaliłam moim oczom ukazały się łańcuchy przymocowane do ścian, arsenał noży i wiele innych narzędzi do tortur.

- Posadź go tam pod ścianą i nałóż mu łańcuchy na ręce i nogi. - powiedział do Andiego. Kiedy to zrobił weszliśmy z powrotem na górę.

- Co ty chcesz z nim zrobić?  - zapytał siedząc ze mną w kuchni;  jedynym pomieszczeniem w miarę czystym.

- Informacji.  Poczekam do jutra aż się obudzi. - powiedziałam. W tym samym momencie wszedł Logan. Podeszłam do niego i walnęłam go w klatkę otwartymi rękoma.

- Czy ty kurwa masz oczy? Wchodziłeś do domu w ogóle czy obsrałeś gacie? - usłyszałam jak niebieskooki wstaje od stołu.

- Nie wchodziłem, od razu zadzwoniłem do ciebie - powiedział równie wściekły jak ja.

- Był tu wampir idioto. - powiedziałam opanowując się. Wymiął mnie i stanął na przeciwko Andiego.

- A ty kim do cholery jesteś?  - nie czekając na odpowiedź znów odwrócił się do mnie - Sprowadzasz obcych?  Kto tu jest nie normalny? 

- On uratował mi życie Linch!! - krzyknęłam podnosząc rękawy ukazując zakrwawione bandaże. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja opowiedział mu wczorajszą sytuacje. Nie odezwał się już. Po prostu poszedł wstawić wodę w czajniku.

- Jestem Andy - powiedział ni stąd ni zowąd za Loganem.

- Mhym - mruknął.

****

-Myślę, że Michael się już obudził. - mruknął cicho Andy nad ranem. Spojrzałam na zegarek 5:40 . Wstałam i ruszyłam w kierunku piwnicy zostawiając Logana i Andiego w kuchni. Otworzyłam duże drewniane drzwi i zaczęłam schodzić w dół. Podeszłam do jednego ze stołów i wzięłam nóż. Urrutia siedział pod ścianą ze spuszczoną głową. Wyglądał jakby był martwy. Uśmiechnęłam się pod nosem.

- Wiem że mnie słyszysz bydlaku. - powiedziałam głośno bawiąc się nożem. Wampir podniósł wzrok na mnie. Jego oczy były teraz koloru wściekłej zieleni.  Zadziwiające było to że nie widziałam w nich złości.

-Powiedz mi dlaczego napadliście na mój dom i na moich przyjaciół.

- Oh.. mogłem się domyślić że tylko po to mnie tu trzymasz.

- Odpowiedź - powiedziałam spokojnym tonem.

-Zabiliście mnóstwo osobników mojej rasy. Nie mogło wam to ujść na sucho. Po za tym dostaliśmy rozkaz. - mówił normalnym tonem, nie tak jak wczoraj.

- Od kogo?

- Od Thomasa Magana. - byłam lekko zdziwiona że mówi mi to wszystko bez ogródek i oporów. Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do chłopaków. Siedzieli nadal przy stole i rozmawiali o czymś nerwowo szeptem. Kiedy mnie zobaczyli nagle ucichli.

- O czym rozmawialiście? - wymienili spojrzenia.

- O tym, że powinniście uciekać. - powiedział Andy.

- Wiem o tym. Jeżeli wiedzieli o nas to na pewno wiedzieli też o tym ilu nas jest.

Andy pokiwał głową, a jego grzywka opadła lekko na oczy.

- Dowiedziałaś się czegoś? 

- Thomas Magan, coś ci to mówi Andy? - zrobił wielkie przerażone oczy. Wstał od stołu i stanął na przeciwko.

- Po słuchaj wiem, że mi nie ufasz ale sprawy potoczyły się inaczej i musisz. - nie wiedziałam o czym on gada - Idźcie się spakować. On was znajdzie. Jak znalazł moich rodziców. Szuka także mnie.
- Co?  - powiedzieliśmy z Logadem jednocześnie. Czarno włosy westchnął i usiadł z powrotem przy stole. Ja zajęłam miejsce na przeciwko niego.
- Pół tora roku temu mieszkaliśmy w Plymouth ale musiałem z siostrą przeprowadziliśmy się tutaj, bo... - lekko głos mu zadrżał. - Bo właśnie Morgan i jego elita napadli na nas. Z niewiadomego mi do tej pory powodu. Rodzice kazali nam uciekać ale ja nie chciałem. Ale musiałem siostrą się zaopiekować. Jeden nas widział. Widział jak uciekamy. Pół roku po tym kiedy już z Crystal zamieszkaliśmy tu.  Ona.. wyszła wieczorem..  i.. zadzwoniła do mnie. Powiedziała że mnie kocha. Słyszałem jak ucieka. Potem huk i krzyk. On znajdzie każdego nawet w piekle. - jego oczy zaszkliły się, a błękit jego oczu wydawał się teraz bardziej wyrazisty.
- Przykro mi 
- Nie potrzebuje współczucia.
-Jasne . - odpowiedziałam wstając od stołu i ruszając w kierunku schodów. Naprawdę jest mi przykro z powodu tego co spotkało Andiego.
Kiedy już byłam na odpowiednim piętrze ruszyłam w stronę mojego pokoju. Musiałam spakować potrzebne rzeczy. Weszłam do pokoju i oparłam się o zamknięte drzwi. Mój pokój był zdewastowany. Nie było nigdzie krwi ale wszystkie moje rzeczy albo były rozerwane albo leżały porozrzucane. Moje łóżko, raczej materac był przecięty w pół.
Zjechałam po drzwiach po podłodze i zaczęłam płakać. Nie z powodu pokoju. Tylko przez to co się stało. Oni nie żyją. Kriss, Joe, Jennie, Rick i Susan. Oni.. to moja  wina !! To przeze mnie!! To przez moje noce polowania!!
Rozpłakałam się jeszcze bardziej.

HuntressOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz