Rozdział 19.

42 8 0
                                    

~Miesiąc pózniej~

Uderzałam z całej siły w worek na przemian ręce i kopnięcia. Wracam powoli do formy. Nadal nie znaleźliśmy żadnego punktu zaczepienie od nośnie Thomasa Magany. Zero jakichkolwiek informacji, duch. Tak bardzo mnie to frustruje, że każdą wolna chwile poświęcam ćwiczeniom. Okazało się, że Andy ma wielką piwnice i sale treningową. Czego można chcieć więcej. Prawie jak w domu.
Na tę myśl uderzyłam mocniej w worek.
-Kurwa.
Powiedziałam pod nosem i zdjęłam rękawice. Zdyszana podeszłam do lustra gdzie zostawiłam butelkę z woda i wzięłam spory łyk. Spojrzałam w odbicie i zobaczyłam za sobą Toma stojącego na schodach. Relacje z nim miałam nadal nieco oschle ale juz względnie normalne.
-Co jest? - zapytałam odwracając się do niego.
-Nic - wzruszył ramionami. - od zawsze uwielbiałem patrzeć na ciebie kiedy trenujesz.
Fakt, w domu zawsze mnie podglądał. Kiedyś byliśmy blisko, jednak on chciał czegoś jeszcze innego a ja nie chciałam tego. Uczucia źle wpływają wyniki w pracy, a ja musiałam się trzymać. To nie tak, że go odrzuciłam. Rozmawialiśmy, przytulałam go i czasem zasypialiśmy obok ale to dawno się zmieniło. A teraz nie ma mowy o powrocie tego co było.
-Pamiętam.
Wzięłam ręcznik i wodę. Ruszyłam w jego stronę i chciałam iść do pokoju. Jednak nie chciał mnie przepuścić.
- Co?
-Chciałem zapytać co powiesz na wspólne treningi? To o wiele ciekawsze niż bicie w worek. - powiedział pokazując głową na niego.
-Jasne. Chętnie skopie ci dupsko.
Powiedziałam i przepchnęłam się lekko uśmiechając.
Wchodząc po schodach do pokoju minęłam się z Andym. Z nim najbardziej ograniczyłam rozmowy. Mówimy tylko o rzeczach "służbowych". Parę razy próbował dowiedzieć się co jest grane ale nie dawałam za wygrana. Widziałam czasami jak przyglądał mi się smutnym wzrokiem. Wiem, że go zraniłam ale nie mogę nic czuć. Musze zrobić wszystko by pomścić moich przyjaciół.
-Cześć. - powiedział i nie czekał na odpowiedz tylko przeszedł do rzeczy. - Doszły mnie słuchy odnośnie mocno brutalnych morderstw. Prawdopodobnie Riff maczał w tym palce. Ofiary były pozbawione krwi, a ich ciała rozerwane na strzępy.
-Gdzie wydarzyło się ostatnie morderstwo? - zapytałam. Andy tylko przekręcił oczyma.
-Idź się ogarnij i zejdź na dół, zawiozę nas.
Pokiwałam głową i wbiegłam na górę.

~Andy~
Patrzyłem na nią dopóki nie trzasnęła drzwiami i poszedłem na dół. Co jest z nią? Nie mogę z nią normalnie pogadać, kiedy nawet pozwoliła mi się przytulić, a teraz nic! Z każdym trzyma dystans. Nie rozmawia na inne tematy tylko Riff, Michael i Thomas.
Siedzi albo w sali na dole albo jeździmy i polujemy na wampiry.
Zobaczyłem jak wchodzi do kuchni po mnie i zawołałem chłopaków.

-Myślę, że dom może być w fatalnym stanie wewnątrz wiec uważajcie - powiedziałem gdy wysiedliśmy z auta. Tom i Caleb kiwnęli głowami. Liten szykowała bronię. Dwie schowała za pasek na plecach, jedną do buta i jedna miała w ręku. Wyglądała pięknie, włosy spięła w kucyka i ubrała się w czarna bluzkę i spodnie tego samego koloru. Dobra stary skup się.

Liten szła za mną. Świetnie dogadywaliśmy się w terenie. Ja otwieram drzwi ona wchodzi z bronią i sprawdza. I tak w kółko. Nigdy z nikim mi się tak nie pracowało. Wydaje mi się ze jej tez, bo czasem patrzy na mnie z uznaniem. Tom zaś patrzy na mnie z pogardą. Dowiedziałem się od niego, ze czuje coś nadal do Liten i chciałby wróci do dawnych chwil. Nawet mi na rękę, że ona nas odsunęła.
- Boże ... - powiedziała po cichu gdy zobaczyła salon. A raczej jego pozostałości. Wszędzie była krew i porozrzucane rzeczy prawdopodobnie domowników. To straszne.

~Liten~
Kurwa tu się odbyła prawdziwa rzeź. Co ci biedni ludzie zrobili, że zasłużyli sobie na taki los?!
-To kurwa jest chore. Nie widziałem czegoś takie nigdy - odezwał się Tom.
- Ja tez nie. - powiedziałam jednoczesne z Andym lecz nie zwróciłam na to uwagi. - Pójdę na górę.
- Pójdę z tobą. - rzucił Tom i ruszył za mną, a Andy został z Calebem który nawet się nie odezwał. Mógł wejść bez problemu do domu, bo nie należał już do nikogo wiec nie potrzebował zaproszenia.
- Dlaczego ostatnio taka jesteś?
Zapytał nagle
-Naprawdę odpowiedni moment na rozmowy... - przewróciłam oczami. Weszłam do pokoju a on za mną. Zajrzał do łazienki a ja chodziłam po pokoju. Nagle moim oczom ukazał się ogromny napis nad pozostałościami z łóżka zrobiony z krwi.
Będziesz następna Liten Trist.
Chłopak również to zobaczył i złapał mnie mocno za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Szybko biegliśmy po schodach w dół do Andiego i Caleba.
-Zwijamy się szybko!
Wybiegliśmy z domu i ruszyliśmy ile sił w nogach do auta. Kiedy już mieliśmy wsiadać usłyszeliśmy warknięcie. Szybko się obróciłam z bronią w górze. Moim oczom ukazały się 3 wilki.
- O kurwa. - powiedział pod nosem Andy. - Caleb do auta nie mogą cie nawet drasnąć.
Wilkołaki potrafią zabić wampiry, choć niektóre żyją w dobrych stosunkach. Wyciągnęłam druga broń z buta i celowałam obiema. Wilki warczały i powoli szły w naszą stronę. Zatrzymały się w pewnej odległości od nas. Osłoniły jednego i nagle rozległ się dźwięk łamanych kości.
- Czy on się zmienia? - zapytałam dla pewności, a oni tylko kiwnęli głowami również zdezorientowani.
Nagle zza wilków wynurzyła się postać.
- Witaj Liten. - powiedziała kobieta. Miała około trzydziestki, czarne włosy sięgające do pasa, jasnoniebieskie oczy i była zupełnie naga lecz stała bez skrępowania.
- Czego chcesz? - wysunął się na przód Tom. A kobieta nawet na niego nie spojrzała. Jej wzrok świdrował mnie na wylot.
-Jestem Anastazja, przewodniczę wilkom na całym świecie. Jestem tu aby cię ostrzec.
Co kurwa? Zmarszczyłam brwi mocno.
-Nie rozumiesz ale musisz uciekać stąd. Oni wiedzą, że tu przyjdziesz. Musisz być żywa aby nam pomóc. Złe Wampiry na całym świecie zostały zwerbowane przed Maganę. Wyszedł z ukrycia. Zabiją nas jeden po drugim. Biorą zakładników, robią testy. Doszły mnie słuchy że chce zrobić mieszankę. Dlatego nie wychodził tyle lat.
-Skąd mam pewność że nie pracujesz dla niego? - zapytałam. Ale wiedziałam odpowiedź. Na pewno nie pracuje, słyszałam rozpacz w jej głosie.
- Nie dam ci tej pewności. Spotkamy się jeszcze. A teraz uciekaj.
Szybko się odwróciłam i wsiadłam na miejsce kierowcy, poczekałam na resztę i ruszyłam niczym kierowca rajdowy w stronę domu.
Nic nie rozumiałam. Dlaczego to ja miałam pomóc? Jest tylu innych. Dlaczego chcieli mnie zabić? Jest tylu innych, a oni z uporem maniaka mnie ścigają.
Dlaczego? 

HuntressOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz